nie uda ci się uciec od zmoknięcia

2K 76 5
                                    


Zawsze podczas oglądania seriali, filmów ze szkołą w tle, zazdrościłam im, że tyle w nich się dzieje. Na każdej przerwie ktoś kogoś zdradzał albo uczennice sypiały z nauczycielami. Gdyby choć trochę w mojej było podobnie, nie musiałabym się tak nudzić.

Wychodząc już po ostatniej lekcji, jaką była matematyka lekko się rozweselam. Mój dobry nastrój nie trwa długo, gdy zauważam, że ostatni autobus już odjechał, a pogoda zaczyna się pogarszać.

Świetnie po raz drugi!

Rozglądam się po szkolnym parkingu, patrząc, czy nie zapytać się kogoś o podwózkę. Mój wzrok pada na Gabriela, który opiera się o samochód, odmachując jakiejś dziewczynie. Nic złego chyba się nie stanie, jeżeli go poproszę. Najwyżej mnie wyśmieje i powie, że wcześniej w sali był niepoczytalny, dlatego stanął w mojej obronie. Najwyżej.

Kiedy myślę, że może jednak zrezygnować z tego pomysłu jest już za późno - jego szmaragdowe oczy spotykają moje.

- Hej Em, co jest? - po jego zapytaniu zapanowała niezręczna cisza. Nie jestem pewna, czy lepiej nie jest zawrócić i przejść się piechotą. - Hm? Emily, wszystko w porządku?

- Ni-e, znaczy t-a-ak! Chciałam się spytać, czy nie jedziesz teraz do domu i nie chciałbyś mnie podrzucić? - nie brzmiało to dobrze. Wyglądało to jakbym jeszcze nie była do końca przekonana i pytała się siebie dla pewności. Kiedy już się odwracam by udać się do domu słyszę.

- Jasne, wskakuj! Podwiozę cię a po drodze opowiesz mi, jak było na koncercie Ed. Umieram z ciekawości i może jeszcze trochę z zazdrości. - uśmiecham się i usadawiam się na fotelu obok kierowcy. Nie wiem, czego się bałam. Gabriel jest najmilszą osobą, jaką w miarę kojarzę.

Droga mija mi bardzo szybko i co zaskakujące bardzo przyjemnie. Opowiadam, jak w lato wraz z Edem śpiewałam wszystkie piosenki, no nie wliczając kilku tysięcy innych ludzi.

- Nie wierzę, że mnie ze sobą nie zabrałaś! Myślałam, że każdy wie, jaką miłością dążę Sheerana! Chyba zaraz zmienię zdanie i nie będziemy się już lubić! - ledwo wydusił ostatnie słowa, co było spowodane śmiechem. - Następnym razem kup dwa bilety, obojętnie gdzie będziesz jechać, Em!

- Jasne, jasne aniołku. - cała niezręczna atmosfera i moje obawy zniknęły, jak tylko zaczęliśmy rozmawiać. W tym momencie żałuję, że nie mieszkam dalej, nie chcę tak szybko żegnać się z osobą, która nie wyśmiewa się ze mnie. Musiał zauważyć grymas, jaki pojawił się przez chwilę na mojej twarzy, bo nim zdążyłam wysiąść mówi. - Kończymy jutro razem hiszpańskim, więc nie rezerwuj sobie już jakieś podwózki. Wracasz ze mną!

- Trzymam cię za słowo! - krzyczę, gdy zmierzam do domu.

***

- Nie wiem, jak mogłaś zapomnieć odebrać nasze toe stopy* do wrotek. Jesteś, jakaś niepoważna chyba. Radzę ci szybko je odebrać zanim wróci Amber i wtedy zrobi ci piekło. - mimo, że obie są okrutne. To zawsze Ashley dogadywałam się lepiej, gdy nikogo nie było w pobliżu. zdarzało nam się rozmawiać nawet kilka godzin, kiedy zostawałyśmy same. Nie rozumiem, dlaczego zachowuje się, jak pierwsza lepsza pusta dziewczyna. Naprawdę ma często dużo do powiedzenia i nie mam na myśli tylko ubrań, na których zna się najlepiej wśród wszystkich osób, które znam. - Okej, pojadę po nie teraz.

Sklep sportowy jest oddalony o niecałe 15 minut szybką jazdą, dlatego zostawiam plecak w pokoju i sięgam po wrotki. Mają już widoczne ślady użytkowania. To kwestia najbliższych miesięcy, kiedy się całkowicie rozpadną. A kiedy to się stanie ja zrobię to razem z nimi.

Zbliżając się do celu zauważam Gabriela rozmawiającego, a może kłócącego się o coś z Chrisem. Nie wiedziałam, że się znają. Znaczy, na pewno się kojarzą, ale nigdy nie widziałam, aby ta dwójka choć raz zmieniła ze sobą słowo w szkole. Słyszałam nie raz, jakie plotki krążyły na temat tej dwójki. Nigdy w żadną nie uwierzyłam ani nad żadną nie rozmyślałam. A może kryło się w nich trochę prawdy. Moje zdziwienie połączone z miną przemyślacza musi być widoczne, gdy ich mijam, ponieważ Gabriel marszczy brwi i delikatnie poruszając ustami pyta, czy wszystko w porządku. Odpowiadam mu podniesionym kciukiem niemal nie wywracając się.

Po przekroczeniu próg sklepu zastanawiam się, dlaczego Gabriel nagle zainteresował się moją osobą. Moje przemyślenia zostają przerwane, gdy za ladą zauważam osobę, którą w tym momencie mam najmniej ochoty widzieć.

- Nasze kolejne spotkanie, ale tym razem zostawiłaś bluzkę. Pewnie chcesz, abym ja ją ściągnął? Przykro mi jest, że masz mnie za takiego kolesia, który przeleci wszystko co się rusza bądź nawet nie. - mówi tak szybko, że nawet nie dałam rady mu przerwać, ale moje policzki zdążyły przybrać czerwony kolor. Głupia krew.

- Teraz mam bardzo ochotę na toe stopy a co do dalszej części to nie mam cię za takiego. Ty taki jesteś. - odpowiadając starałam się posłać mu najbardziej fałszywy uśmieszek.

Na moje szczęście już nic nie mówi i szybko mnie obsługuje. Na zewnątrz pogoda się pogarsza i powoli zaczynają padać krople deszczu. Nie chcąc zmoknąć szybko opuszczam sklep tym razem uważając by się nie potknąć. Będąc jeszcze w zasięgu sklepu słyszę.

- Nie uda ci się uciec od zmoknięcia! - Jestem pewna, że nie tylko ja to usłyszałam. Momentalnie moje policzki zaszły rumieńcem a nogi przyśpieszyły.

Nie wiem czemu wchodząc do domu uśmiecham się.

Miał dupek racje. Jestem niemal przekonana, że niedokładnie o to mu chodziło, ale deszcz nie zostawił na mnie suchej nitki.


* służą do zastąpienia ząbków, które są w łyżwach figurowych i pozwalają na różnorodne skoki bądź obroty.'




Rozdział krótki, ale uważam, że krótsze są lepsze. Przyszłe będą może trochę dłuższe. Postaram się wstawiać rozdziały dwa dni z racji tego, że nie są długie.

Dziękuję za każdy komentarz i gwiazdkę. To mocno motywuje do pisania!

Kopciuszek na wrotkachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz