Idę przez zatłoczone ulice Londynu w myślach nieustannie powtarzając sobie, że dam radę.
Kurde Em, jak nie teraz to nigdy
Obserwuje ludzi, którzy pewnym krokiem przemierzają ulice. Próbuję ich naśladować. Staram się nie patrzeć pod nogi, mieć wysoko uniesiony podbródek i nie przejmować się, że ktoś może krzywo na mnie spojrzeć.
Patrzę na zegarek, który wskazuję siedemnastą. Mam niecałe trzy godziny by wrócić do domu przed siostrami. Przygodnymi, kochanymi siostrami.
Wiem, że nie mogę się już wycofać, gdy przed oczami stoi nieduży ale wystarczający budek, który spokojnie zdoła pomieścić wrotkarnie, bar oraz szatnie.
Wchodzę do jednej z nich i od razu kieruje się do łazienki.
Nie poznaje osoby, która patrzy na mnie z lustra. Włosy, dotąd blond, przykryte zostały różową peruka (znaleziona na strychu, pewnie należała do macochy, gdy jeszcze występowała na scenie). Naturalny kolor oczu, przykryłam brązowymi soczewkami. By być jeszcze bardziej nie do poznania, powieki pokryłam różowym oraz pomarańczowym cieniem a dla efektu dokleiłam kępki rzęs (co nie było łatwym zadaniem i wymagało wcześniejszego ćwiczenia przez pół nocy). Z powrotem udaje się do szatni by przebrać się w strój treningowy. Kiedy ubieram niebieskie leginsy sportowe, mające po boku biały napis just do it do pomieszania wchodzi Amber i Ashley. -Nie mogę uwierzyć, że wymagają od nas jakiegoś castingu, czy jak to tam oni nazwali...
Już miałam zakrywać się kapturem, gdy przypomniałam sobie, że dzisiaj jestem Sophie.
Nie będąc najwidoczniej w pełni rozumu postanowiłam się odezwać.
-Jak wyglądacie, tak jak jeździcie to nie musicie się martwić, że was nie przyjmą, laski.
-To oczywiste, że nas zostaniemy przyjęte. - mówi z wyższością Amber, po czym wchodzi do łazienki trzaskając drzwiami.
Chwilę potem wchodzą pozostałe dziewczyny i razem udajemy się na wrotowisko.
To nie był dobry pomysł, Em.
Jasne, że był!
Dopiero po kilku minutach orientuje się, że nie usłyszałam co mówiły organizatorki, ponieważ byłam zajęta rozmawianiem sama ze sobą.
BOŻE, GADAM SAMA DO SIEBIE!
Rozglądam się po sali by sprawdzić, co robią pozostali ludzie. Mój wzrok pada na wchodzącego do pomieszczenia chłopaka.
BOŻE!
Czemu ciągle się powtarzam?
Przystojny chłopak, ale z charakterem dupka.
Pozostali wrotkarze, dobierają się w dwuosobowe drużyny, nie wiem, dlaczego to robią i mam nadzieję, że będę mogła być sama. Moje rozmyślenia przerywa znajomy już głos.
- Zawsze lubię ratować dziewczyny z opresji, tym bardziej gdy mają na sobie koszulkę z moim ulubionym zespołem. – odwracam się by ujrzeć znajomą już twarz chłopaka.
Mimo seksowanie opadających ciemnych włosów, ciasno opinającej czarnej koszulki, która uwidaczniała jego mięśnie oraz ciemnych oczu dalej był tym samym dupkiem.
- To miłe z Twojej strony, ale świetnie radzę sobie sama, także dziękuję. – jestem z siebie ogromnie dumna, że mój głos nie zadrżał a policzki nie pokryły się rumieńcami, jak to mają w zwyczaju.
- Tym razem nie poradzisz sobie sama... - widząc moje zmieszanie zauważył mój brak orientacji w temacie- A, pewnie nie słuchałaś. Nie grzeczna dziewczynka! Przez następne dwa tygodnie pracujemy w parach, tak, tak, chłopak dziewczyna. Później mamy występ, gdzie albo wezmą naszą dwójkę, albo żadnego z nas. –mówi szczerząc się, jakby dopiero co trafił szóstkę w lotto.
- Okej. – nie bardzo wiem co powiedzieć – W takim razie, mogę zaszczycić cię swoim partnerstwem, ale musisz być dobry. – oczywiście, wiem że jest dobry. Nie raz chwalił swoimi umiejętnościami na różnych social mediach.
- Nie tylko w tym jestem mistrzem.
To będą długie dwa tygodnie
Dziękuję za każdy głoś i komentarz!
To bardzo motywuje do pisania! ♥
Następny rozdział będzie prawdopodobnie za trzy dni!
CZYTASZ
Kopciuszek na wrotkach
Fiksi RemajaJak daleko posuniesz się by realizować swoje pasje? Ile gotów jesteś poświęcić? Czy jesteś gotów zrezygnować z siebie? Kopciuszek na wrotkach jest to opowieść o przyjaźni, miłości oraz o spełnianiu marzeń. Główna bohaterka nie jest idealna, ale ni...