nawet nie zaczęliśmy porządnie

2.4K 97 7
                                    


Nigdy nie należałam do osób, które aż kipiały od pewności siebie. Umiałam się odezwać i nie dawałam sobą pomiatać, ale zazwyczaj trzymałam się z boku. Zawsze cichym wsparciem była dla mnie moja najlepsza przyjaciółka, dlatego idąc teraz korytarzem szkolnym, nie mając jej u boku czuję się niepewnie. Wiem, że wróci w ciągu dwóch bądź trzech tygodni, jednakże to ani trochę nie poprawia mi nastroju.

Również kochane, przyrodnie siostry, które zmierzają w moją stronę, też nie polepszają sytuacji.

- Co tam Em? Gdzie zgubiłaś Sarę? – słysząć, jakim tonem się do mnie zwraca miałam ochotę więcej niż tylko ją uderzyć. – O! A może Sara zrozumiała, że z taką osobą, jak ty nic nie osiągnie? O! Albo zauważyła, jak ciągniesz ją w dół? Wiesz, wątpię by osoba pokroju Sary chciała być w przyszłości służąca, jak ty jesteś teraz!

Kłamałam. Jednak nie potrafię się odezwać, kiedy trzeba, a ta sytuacja pewnie wymagała ode mnie tego. Trudno. Innym razem. Pójdę do łazienki, ogarnę się, a jak będzie trzeba poproszę kogoś by mi przywalił i wrócę gotowa stawić czoła tym beznadziejnym tekstom.

Chcąc, jak najszybciej zniknąć z ich zasięgu ruszyłam w stronę toalety.

- Nie zapomnij zwymiotować śniadania. Przyda ci się kochanie!

To takie dojrzałe by siedemnastolatki wypowiadały takie zdania. Naprawdę, bardzo dojrzałe. Będąc już w łazience, zauważam tłuste plamy na swojej koszulce. Musiały usmarować czymś sobie ręce i zostawić je na moim ubraniu, gdy mnie delikatnie popchnęły. Nie wiem czemu, ale uśmiecham się na tą myśl. To jest chyba prócz wyzwisk, jedyne na co mogą wpaść. W poprzedniej szkole spotkałam się z tak zwaną elitą, która każdą inną dziewczynę uważała za wroga numer jeden. A gdzie damska solidarność? Na szczęście na taki wypadek, przygotowałam w szafce coś na awaryjną sytuację.

Szybko odgarnęłam swoje blond włosy, które wymknęły się z kitki oraz poprawiłam maskarą rzęsy. Niestety los pokarał mnie króciutkimi i jasnymi przez co nie mogę obejść się bez tuszu. Gdy sięgam po telefon, aby sprawdzić godzinę, rozbrzmiewa dzwonek.

Świetnie.

Chwyciłam plecak i pobiegłam w stronę szafki. Możliwe, że wyglądam trochę, jak idiotka. Chyba gorzej już być nie może. Chyba. Człowiek działający pod presją czasu, śpieszący się wszystko robi źle bądź zapomina. Mija dłuższa chwila zanim w końcu udaje mi się otworzyć szafkę i wyjąć z niej to czego potrzebuję. Nie patrząc już na drogę, wbiegłam do łazienki. Nie kłopotałam się z wchodzeniem do kabiny. I tak wszyscy są na lekcjach. Staram się zrobić to sprawnie i szybko, ale los tak bardzo mnie, kocha, że działa przeciwko mnie. Po zrzuceniu bluzki sięgnęłam po nową, gdy drzwi od prawej kabiny się otwarły.

Nie wiem kto jest bardziej zdziwiony. Ja, czy osoba, a dokładnie ujmując chłopak. Bardzo przystojny chłopak. Bardzo przystojny chłopak z seksownymi włosami. Czy włosy mogą być seksowne? Nie wiem ile czasu mija, kiedy on w końcu odważa się odezwać.

- Skończyłaś coś robić, czy rozbierasz się dla mnie? – powiedział to głębokim głosem sugestywnie porusza brwiami.

- W snach idioto.- może nie powiedziałam tego głośno, ale wyraźnie widziałam, że usłyszał moje słowa.  Nie tracąc czasu nałożyłam czystą koszulkę i ruszyłam w kierunku drzwi.

- hej! Już idziesz? Nawet nie zaczęliśmy porządnie!

- Nie chce być niemiła, ale czy przypadkiem nie powinieneś być w męskiej ubikacji? – starałam się użyć najmilszego tonu. Po czym cicho dodaje. – Chyba, że nasz szkolny buntownik tak naprawdę jest dziewczyną, to było wyjaśniało dlaczego dopiero po dzwonku jest w toalecie. – Chyba nie mówię tego tak cicho jak bym chciała, ponieważ w momencie przekraczania drzwi usłyszałam.

- To nie ja pomyliłem toalety słonko.

Miał racje. Wiedziałam, jak tylko go zobaczyłam, ale nie chciałam się do tego przyznać. Starałam się być silną, ale jednak potrzebuję praktyki. Nie mogłam przyznać mu racji dlatego zanim wychodzi, zdążam wyjąć marker i wyraźnie przekreślić znak męskiej toalety i napisać damska. Bardzo dojrzałe. Wiem. Dystans od ubikacji do klasy mam wrażanie jakbym pokonała w mniej niż minutę.

W życiu jest kilka rzeczy, których nienawidzę. Czekania na kolejny odcinek, książkę , czy wchodzenie po dzwonku do klasy. Nie należę do osób, które z łatwością odpowiadają nauczycielom oraz którym nie przeszkadza wzrok ponad dwudziestu osób.

Dasz radę, Em!

Wchodząc do klasy na lekcje rozszerzonej historii delikatny rumieniec okalał moje policzki. Lekko zdenerwowana przeprosiłam nauczycielkę za spóźnienie, szukając wolnego miejsca. Gdy tylko je zauważyłam przyśpieszyłam tempo nie zważając na leżącą na podłodze torebkę Amber.

W ciągu niecałej doby dwa razy spotykałam się z podłogą. Wiem, że wszyscy się patrzą i śmieją, ale nie mogę nic na to poradzić. Z czerwoną twarzą ze wstydu i zażenowania podniosłam się zbierając po drodze resztki godności.

- Zamiast się tak długo śmiać, moglibyście sprawdzić czy Em, nic się nie stało. – są to chyba najmilsze słowo jakie usłyszałam w tym dniu. Spoglądam na mojego obrońcę, którego ciemne blond włosy za pomocą żelu są wystylizowane do tylu. – Nic ci nie jest?

- Nie, wszystko w porządku. Dzięki, że pytasz.- posyłam mu delikatny uśmiech i ruszam w kierunku wolnego miejsca. Mimowolnie poczułam przyjemne uczucie na słowa Gabriela. Nie sądziłam nawet, że zapamiętał moje imię. 

Kopciuszek na wrotkachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz