przepraszam, co?

844 49 1
                                    


Patrick:

Odjechała! Tak po prostu. Umówiłem się już na jutro w sprawie przeorganizowania par na zajęciach. Mimo to, Sophie jest niezła. Może nie wykonuje idealnie skoków, ale ciężko pracuje. Oczywiście jej tego nie powiem, jeszcze w ogóle przestanie przychodzić na treningi.

- Spróbuj skoczyć z prawej nogi i lewą podnieść mocniej do góry.

- Może zamiast prawić kazania sam być mi pokazał jak się skacze? Czy tylko skupiasz się na teorii? – krzyknęła Sophie. Choć nie widziałem dokładnego wyrazu jej twarzy, jestem pewien. że przewróciła oczami. Zawsze tak robi, kiedy ktoś się mądrzy w teorii. Na pierwszym treningu nie mogłem tego znieść. W sumie teraz też nie mogę, choć na swój sposób wydaje mi się to zabawne.

- Nie ma sprawy!

I tak zaczęły się nasze małe zawody na najlepszy skok. Choć z Sophie jeździło mi się przyjemnie przez ten czas, to denerwowało mnie jej pruderyjne zachowanie. Co pewien czas sprawdzała włosy, czy nic jej się nie odczepiło i kiedy mówiłem, że wszystko gra, musiała sama się przekonać i próbowała przeglądać się w moim telefonie.

Emily:

Nie jeździłam idealnie, kilka razy zdarzyło mi się delikatnie upaść, zawadzić o krawężnik i zderzyć się z Patrickiem. Nie rozweseliło go to tak jak mnie. Zaczął mówić coś w stylu, że byłby to jego najlepszy skok, ale moja intryga mu przeszkodziła. To było tak absurdalne, że nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Później celowo zdarzyło mi się zajechać mu drogę – sam wpadł na ten pomysł, gdyby nie jego oskarżenia, kiedy byłam niewinna nie było by sprawy! Mimo to, musiałam mieć się na czujności. Nasz plac do jazdy choć panowały egipskie ciemności był bardzo dobrze oświetlony. Nie chciałam żałować, że nie byłam ostrożna i co jakiś czas sprawdzałam, czy peruka się trzyma a soczewki nie wypadły mi z oczu, co wyglądałoby nad wyraz dziwnie.

Czułam się trochę niezręcznie oraz byłam nieco zdenerwowana, kiedy zaczęliśmy się zbierać. Nie byłam pewna czy mam przybić mu piątkę, uściskać, czy po prostu odjechać. W końcu się nie przyjaźniliśmy, nawet nie wiem, czy dalej byliśmy partnerami na zajęciach.

- Może zamiast przychodzić tutaj nocą, pojawiłabyś się na zajęciach? – nie powiedział tego żartobliwie, wręcz wyczułam pretensje. – Zrozum, że nie każdy ma układy albo nadzianą rodzinę, która na wszystko pozwala.

Przepraszam, co?

- Słucham? Możesz powtórzyć? Chyba nie dosłyszałam. – To było niemożliwe, żeby powiedział coś takiego. Nie posiadam ani super drogie sprzętu a dojazdy do Londynu pochłaniają moją część oszczędności.

- Chcesz mi powiedzieć, że nie jesteś rozpieszczą córeczką tatusia?

Wiem, że nie chciał mnie specjalnie zranić, ale to zrobił. Może nie lubić mojej osoby, nie zgadzać się ze mną bądź być moim partnerem, ale nie pozwolę sobie na brak szacunku. Pojechałam w jego stronę, uderzyłam go barkiem i odjechałam.

Szczerze? Myślałam, że ponad godzinna wspólna jazda, choć trochę naprawi nasze stosunki, ale cóż, teraz sama nie wiem czy chcę coś nadrabiać.

Kopciuszek na wrotkachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz