Część Bez tytułu 23

831 44 20
                                    


Patrcik:

- Musiałaś naprawdę mieć ciężki poranek, skoro nie byłaś w stanie ubrać soczewek. Nie wiedziałem, że je nosisz - powiedziałem w stronę Sophie, która podnosiła się już z ławki. Jej ruchy były dosyć chaotyczne, wyglądała na spanikowaną. Niemal udało jej się ustać, niemal. Poślizgnęła się na śliskiej podłodze omal nie uderzając głową o ławkę. - Uważaj, następnym razem, nie będzie mnie by cię złapać - uśmiechnąłem się a kiedy ona go odwzajemniła, cała złość, pytania przestały mieć znaczenie. 

- Dziękuję i przepraszam. Nie chciałam ignorować zajęć i naszych treningów.

- To dlaczego to zrobiłaś? 

- Musisz zro ... - niestety nie dane było dokończyć nam rozmowy. Zza drzwi wyłonił się Gabriel. Nie wiem kto był bardziej zdziwiony z naszej trójki.

On stojący w drzwiach z bukietem róż, patrzący na mnie wciąż trzymającego Sophie w objęciach, czy ona. 


Emily:

Chciałam szczerze porozmawiać z Patrickiem. Nie byłoby lepszej okazji. Soczewki nie były na swoich miejscach, a kiedy złapał mnie przed upadkiem poczułam się bezpiecznie i widziałam to w jego oczach, jak wszystkie złe emocje ustępują i pojawia się po prostu ciekawość. 

- Gabriel co tutaj robisz? - spytałam opuszczając ramiona Patricka, tym samym zbliżając się do chłopaka z bukietem kwiatów. - Myślałam, że pojechałeś do domu. 

Moje zakłopotanie rosło z minuty na minutę coraz szybciej. Nie miałam pojęcia, co zaraz zrobi Gabriel, Patrick, czy nawet ja.

- Em, to dla ciebie.

O nie.

Patrick:

Będąc tak skupiony na wzroku Gabriela, który taksował Sophie, nie usłyszałem co powiedział. 

A powinienem. 

Sophie wyglądała, jakby jej najgorszy sekret wyszedł na jaw, a ona sama okazała się morderczynią. Nie wiedziałem o co chodzi. Cóż, uznałem, że może uda mi się wkręcić w rozmowę. 

- O co chodzi? Ktoś mi coś wytłumaczy?

Kiedy miała się już odezwać, spojrzała na mnie przepraszającym wzrokiem, otworzyła usta , chcąc coś wykrztusić, ale w tym momencie do szatni weszła grupka ludzi, którzy wydawali się nieźle wkurzeni. Jeden nagle zaczął przekrzykiwać drugiego.

- Długo jeszcze mamy na was czekać? Skoro jesteście oficjalnie już w drużynie, może raczycie do nas dołączyć?


Kopciuszek na wrotkachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz