„Życie jest łatwiejsze jeśli masz tą świadomość, że ktoś Cię kocha"
Poprzedni dzień był jednym z lepszych, jakie ostatnio przeżyłam. Pewnie to za sprawą swojej normalności, ponieważ już dawno zapomniałam, jak to jest po prostu wstać i żyć. Być normalnym człowiekiem wobec normalnych ludzi w normalnym świecie normalnych problemów. Wyjątkiem od tej zwyczajności był tylko jeden malutki element – niespodziewana wiadomość na moście.
Muszę przyznać, iż po rozmowie z rodzicami ogromnie mi ulżyło. Poczułam, że mam w sobie siłę, aby żyć i przezwyciężyć cały ten mrok, który mnie otacza. Wiedziałam, że to jest tylko pozorne przeświadczenie, bo gorsze momenty i tak nadejdą, ale w moim stanie trzeba ciszyć się każdym, nawet najmniejszym promykiem szczęścia.
Zaprowadziłam dzieciaki do szkoły, a potem wróciłam do domu z zamiarem ugotowania obiadu. Gotowałam dosyć dobrze, więc nie miałam z tym żadnego problemu. Zrobiłam pierś z kurczaka, pamiętając o tym, że Julie nie je innego mięsa niż kurczak. Cóż za dziwne dziecko. Do mięsa dołożyłam ryż, czyli coś specjalnie dla Davida, który mógł go jeść codziennie oraz surówkę z marchewki, czyli ulubioną Luki.
Skończyłam gotować dokładnie w momencie, w którym musiałam wychodzić, aby odebrać rodzeństwo ze szkoły. Udało mi się akurat, że wychodzili o tych samych godzinach. Odebrałam dzieciaki i razem szliśmy w stronę mojego mieszkania, a cisza przerywana była ciągłym paplaniem Julie o jakimś chłopaku, który wylał rozcieńczone farbki na koszulkę jednej z jej koleżanek oraz Luki na temat nowych zabawek w przedszkolu.
Pod moim mieszkaniem czekał już David, z niecierpliwością tupiąc nogą. Otworzyłam drzwi, wpuszczając całe towarzystwo do środka, a potem podając im obiad. Po skończonym posiłku udało mi się zaciągnąć ich do pomocy z brudnymi naczyniami, co mama pewnie uznałaby za cud, bo jej nie udawało się to praktycznie nigdy.
Nie wiedziałam, czy rodzice powiedzieli mojemu młodszemu rodzeństwu o moim samopoczuciu, ale wyglądało na to, iż poruszyli z nimi ten temat. Dzieciaki były naprawdę grzeczne, jakby wiedziały, że przeżywam gorszy okres – Julie zaczęła malować jakiś projekt do szkoły, a Luka grzecznie podawał jej nowe farbki, od czasu do czasu bazgrając coś na swojej kartce, którą wcześniej podała mu siostra. Nie dałam jednak zwieść się pozorom, cały czas zerkając w ich stronę, jednocześnie rozmawiając z Davidem o błahych sprawach. Według porannej obietnicy miał mi powiedzieć coś ważnego, jednak stwierdził, że nie chce jeszcze o tym rozmawiać, ponieważ sam to przemyśleć. Rozumiałam go, wiedząc z własnego doświadczenia, że do ciężkiej rozmowy naprawdę trzeba być gotowym. Też minęło sporo czasu, zanim powiedziałam rodzinie, co w ogóle się stało.
Schody zaczęły się, kiedy Julie skończyła swoją pracę i razem z Luką postanowili pobawić się chowanego. O ile pierwsze rozgrywki zaczęły się całkiem normalnie, o tyle następne już takie nie były. Po godzinie płaczu, gdy Davidowi udało się wyjąć Lukę z pralki, a Julie przestała lamentować jakoby zabiła swojego brata, stanowczo przerwałam zabawę, oferując w ramach zadośćuczynienia filmy Disneya. O dziwno nawet najstarszy Lovsin odłożył telefon, z którym nie rozstawał się, odkąd tutaj przyszedł i dołączył się do oglądania, burcząc, że przecież nie będzie siedział sam w innym pokoju, ale tak naprawdę wiedziałam, iż ma on słabość do „Zakochanego kundla".
Seans przerwał nam dzwonek do drzwi, dlatego niechętnie ruszyłam się z sofy, na której leżałam i poszłam otworzyć, zastanawiając się, kto będzie moim gościem, ponieważ nikogo się nie spodziewałam. Zanim jednak to zrobiłam, popatrzyłam na zegarek. Okazało się, że jest już ósma wieczorem, więc od razu zorientowałam się, kto stoi po drugiej stronie. Otworzyłam drzwi, wpuszczając rodziców do mieszkania. Luka i Julie od razu rzucili się po powitalne całusy, a David natomiast nawet nie ruszył się z salonu, co zostało skwitowane tylko pokręceniem głowy przez tatę.
Młody nigdy nie był idealny, ale teraz grabił sobie coraz bardziej, dlatego obiecałam sobie, że w najbliższym czasie z nim porozmawiam, dowiadując się, o co chodzi.
Z rozmowy z rodzicami dowiedziałam się, iż nie przyjechali oni samochodem, ale zdecydowali się na relaksujący spacer, po całym dniu kontroli w firmie. Nie obyło się bez jęków i narzekań rodzeństwa, gdyż będą musieli wrócić do domu na piechotę, lecz zarzekłam się, że odprowadzę ich pod same drzwi. Młodzi przystali na to, ciągle jednak widocznie niezadowoleni. Oczywiście, mogłam odwieść rodzinkę swoim samochodem, ale rodzice chcieli wpoić w głowy dzieciaków trochę zasad zdrowego stylu życia, a nie ciągłego chodzenia na łatwiznę.
Kiedy wyszliśmy z mojego mieszkania, każdy pogrążył się w swoich myślach. Cisza została przerwana, dopiero gdy przechodziliśmy koło mostu.
- Patrzcie, jaka fura – powiedział z rozmarzeniem David, odnosząc się do auta, które właśnie przejeżdżało przez most.
Rzeczywiście czarny Range Rover prezentował się idealnie, ale o ile pamiętałam, żaden z moich sąsiadów takiego nie miał. Zastanawiałam się, kto i czego mógł szukać takim autem w tym miejscu.
- Nie oszukuj się i tak nigdy nie będziesz takiego miał. Jak się nie weźmiesz za naukę, to nawet na rower cię nie będzie stać – dogryzłam bratu, jednak wszyscy wiedzieli, że było to w żartach.
Zanim wyprowadziłam się z domu, dokuczaliśmy sobie w ten sposób praktycznie cały czas.
- O mnie się nie martw, ja sobie dam radę. Znajdę sobie bardzo bogatą drugą połówkę i jeszcze będzie ci głupio, że kiedykolwiek ośmieliłaś się tak do mnie mówić – odpowiedział brat, a ja głośno się zaśmiałam.
- Musiałaby cię ktoś najpierw chcieć, pacanie.
- Mówiłem już, o mnie się nie martw – powtórzył szarmancko szesnastolatek, ale widziałam, jak na jego twarzy pojawiło się przez chwile trudne do zidentyfikowania uczucie. Zaraz jednak zastąpił je uśmiech, a ja pokiwałam z westchnieniem głową. Co ta miłość robi z ludźmi?
Skończyliśmy naszą rozmowę, ponieważ znaleźliśmy się już pod drzwiami mojego rodzinnego domu. Pożegnałam się z dzieciakami i zapewniłam rodziców, że dam radę wrócić sama do mieszkania. David został na podwórku, kiedy reszta weszła do budynku.
- Na pewno nie chcesz, żeby cię odprowadzić? – zapytał, a ja pokiwałam głową.
- Dam sobie radę, naprawdę. Wiem, że wszyscy się boicie, ale nie uchronicie mnie przed całym złem tego świata – powiedziałam i mocno wtuliłam się w brata.
David, pomimo tego, że był ode mnie młodszy, był wyższy i to o całe piętnaście centymetrów. Jednak nie trudno jest być wyższym od kogoś, kto ma ledwie metr sześćdziesiąt trzy.
- Kocham cię, siostrzyczko. I gdybym tylko mógł, ochroniłbym cię przed wszystkim. Jesteś wspaniałą osobą, nie zasłużyłaś na żadne zło, które cię spotkało – wymamrotał David, a ja popłakałam się jak małe dziecko. Kochałam tego dzieciaka najmocniej na świecie.
Sama nie wiem, ile staliśmy w uścisku, ale w końcu uspokoiłam swoje emocje i postanowiłam wrócić do domu. Jeszcze raz mocno przytuliłam się do brata i wolnym krokiem ruszyłam w swoją stronę.
Mijając rzekę, stanęłam chwilę przed balustradami mostu. Właśnie miałam odpalać papierosa, kiedy zauważyłam duży napis na barierce, zapewne napisany markerem. Schowałam używkę z powrotem do paczki, czytając nową zapiskę.
Okłamałem cię. Wcale nie jestem Adamem.
Stanęłam nad ostatnią kropką zdania w szoku. Nie wiedziałam, czy ta wiadomość w ogóle jest skierowana do mnie, ale sytuacja wydawała mi się aż za bardzo oczywista. Rozejrzałam się wokół, lecz nikogo nie zauważyłam. Przypomniałam sobie odjeżdżające zza mostu auto. Czy możliwe, że to był on?
Zdecydowałam się odpisać, z myślą, że osoba, która utworzyła to zdanie, z pewnością przybędzie, aby zobaczyć, czy pojawiła się jakaś reakcja na jej słowa.
Wygrzebałam z torby jakiś długopis, przez moment zastanawiając się, co powinnam napisać. Wiem? Rozpoznałam cię? Ja też cię okłamałam? Nie jestem Ewą?
W końcu zdecydowałam się na kombinację wszystkich przychodzących mi do głowy słów. Minęło trochę czasu, zanim udało mi się czytelnie napisać zdanie, ale w końcu wyszło tak, jak zamierzałam. Litery były trochę koślawe, lecz bez problemu dało się odczytać treść wiadomości.
Wiem, Cene. Ja też cię okłamałam.
![](https://img.wattpad.com/cover/112783047-288-k887654.jpg)
CZYTASZ
Seeming paradise | Cene Prevc | zakończone
Teen FictionJedna noc, która miała przynieś ukojenie, przyniosła o wiele więcej, chociaż nikt się tego nie spodziewał. Pozorny raj - połączył dwie osoby pośród papierosowego dymu, strasznych tajemnic, tony przekleństw i morza łez. Nie zapomniał jednak o szczęśc...