Patrzę na to co robię i nie wierzę...
Powiem tak: ta opowieść skończyła się zbyt szybko. Mogłam rozwinąć jeszcze wiele wątków, pociągnąć to dalej. Jednak czy tego chciałam? Chyba nie. Chciałam napisać tę książkę, zrealizować najważniejsze pomysły, które pojawiły się w mojej głowie i zrobiłam to. Napisałam wszystko, co zaplanowałam.
Chciałabym kiedyś wrócić do tej książki. Za tydzień, miesiąc, trzy miesiące? Może za rok. Nie wiem, ale postaram się wrócić. Nie ma szans na jej kontynuacje, zobaczycie to czytając epilog, ale spokojnie możecie spodziewać się jakiś dodatków.
Dziękuję za wszystkie wyświetlenia, gwiazdki, komentarze. Naprawdę dziękuję, to było wspaniałe.
***
„Ludzie odchodzą, wspomnienia zostają"
Mała dziewczynka trzymała mocno rękę swojego dziadka, idąc z nim przez duży cmentarz. Patrzyła z zaciekawieniem na nagrobki, pierwszy raz w życiu uświadamiając sobie, że życie jest tylko drogą do śmierci, która czeka każdego. Zmarszczyła delikatnie brwi, irytując się swoimi myślami.
- Dziadziusiu? – zapytała cichutko.
- Tak, skarbie? – odpowiedział szorstkim od starości głosem mężczyzna, z uśmiechem patrząc na swoją wnuczkę.
- Dlaczego życie musi zakończyć się śmiercią? To nie jest dobra myśl, że żyjesz tylko po to, aby umrzeć – powiedziała, dokładnie dobierając słowa, na co staruszek uśmiechnął się.
Dziewczynka miała tylko siedem lat, a była bardzo błyskotliwym i mądrym dzieckiem, rozumiejącym o wiele więcej niż jej rówieśnicy.
- Ewo, życie to nie tylko przykre zakończenie, czyhające na każdego zło. Śmierć to tylko podsumowanie wszystkiego, co spotkałaś na swojej drodze. Żyjesz, trwasz i zbierasz doświadczenie, które potem wymieniasz na piękną śmierć, wynikającą z dobrego życia. Jednak musisz pamiętać, że tak naprawdę nie umierasz nigdy, po prostu udajesz się na spoczynek, po całym maratonie, który dzielnie przetrwałeś. Na zawsze pozostajesz w pamięci bliskich, którzy cię kochają, są dumni, że mieli kogoś takiego jak ty – zakończył, uważnie patrząc na dziewczynkę.
Przygryzała dolną wargę, mocno coś analizując, jednak później jej twarz rozchmurzyła się.
- Zrozumiałam, dziadziusiu. Dziękuję.
Mężczyzna pokiwał uprzejmie głową. Uwielbiał rozmowy z wnuczką, które zawsze wyglądały w ten sam sposób. Nie mówili sobie żadnych konkretów, po prostu naprowadzali na szlak, aby potem rozważać swoje słowa i dojść do nowych, tak bardzo potrzebnych w życiu, wniosków.
- Stań tutaj, perełko. Możesz powiedzieć babci, jak minął ci dzień. Nie musisz tego mówić głośno, bo ona wszystko słyszy w twoim sercu – zarządził starzec, zatrzymując się przed jednym z nagrobków.
Zapalił znicz, kładąc go na kamiennej płycie, zaraz obok dwóch starannie przyrządzonych bukietów przepięknych dalii. Popatrzył na zdjęcie swojej pięknej żony, skanując wzrokiem całą jej twarz, przez śliczne oczy, zgrabny nos, pełne usta, aż do długich, blond włosów, które kobieta tak bardzo uwielbiała.
- Powiedziałaś już wszystko babci? – zapytał po dłuższej chwili, kiedy sam zakończył astralną rozmowę z ukochaną.
- Tak, dziadku Cene – odpowiedziała grzecznie mała Ewa, na nowo łapiąc dłoń starszego mężczyzny. – Bardzo podoba mi się cytat na nagrobku, dziadziusiu.
- Gdziekolwiek ona była, tam raj był – wyszeptał cicho mężczyzna, niemal z czcią.
- Tak, jednak nie rozumiem w nim pewnej rzeczy.
- Nie rozumiesz tego, skarbie, ponieważ babcia taką właśnie była osobą. Była kobietą, którą trzeba było pokochać, nie zrozumieć. Rozjaśniała każdą sekundę mojego życia, sprawiając, że chciałem trwać w niej zawsze, aż do ostatniego wdechu. Moje życie było rajem, ponieważ ona była przy mnie.
Siedmiolatka przyswoiła wypowiedziane słowa, godząc się z myślą, że pewne tajemnice na zawsze pozostaną nieodkrytą częścią jej ukochanego dziadka.
CZYTASZ
Seeming paradise | Cene Prevc | zakończone
Teen FictionJedna noc, która miała przynieś ukojenie, przyniosła o wiele więcej, chociaż nikt się tego nie spodziewał. Pozorny raj - połączył dwie osoby pośród papierosowego dymu, strasznych tajemnic, tony przekleństw i morza łez. Nie zapomniał jednak o szczęśc...