DZIĘKUJĘ!
Seeming paradise ma już 500 wyświetleń! Cieszę się jak dziecko, dziękuję, dziękuję, dziękuję!
Miłego czytania (rozdział ma prawie 1800 słów!) i zostawcie po sobie znak :D możecie zadawać pytania, do mnie, do bohaterów, cokolwiek :)
***
„Poznałem słodycz kłamstwa i gorzkiej prawdy gorycz"
Siedzieliśmy całą czwórką w salonie Cene. Minęła godzina, odkąd chłopcy pojawili się w domu mojego chłopaka, a ciągle nie wiedziałam nic. Dlaczego tutaj są, jak się tutaj dostali, dlaczego muszą się ukrywać, przed kim. W głowie głębiło mi się mnóstwo pytań, ale byłam na tyle wyrozumiała, że zanim zalałam ich falą chłopców, pozwoliłam im się przebrać w suche ubrania. Na szczęście Domen miał tutaj kilka swoich ubrań, bo nieważne jak bardzo bym się starała, nie wyobrażam sobie Davida w odzieży średniego Prevca. Wyglądałoby to co najmniej śmiesznie.
Westchnęłam zirytowana, obserwując, jak mój brat bawi się ciągle szklanką z sokiem. Nikt z nas nic nie mówił, ale chyba każdy przeczuwał, że zaraz wybuchnę. O wiele bardziej wolałabym, aby chłopcy zaczęli mówić sami z siebie. Już miałam otwierać usta, kiedy odezwał się Cene.
- Jestem na ciebie wściekły – skierował słowa w stronę brata, a ten wbił się jeszcze bardziej w fotel, na którym siedział – wiesz, że twój udział w letnich zawodach wisi na włosku, bo ostatnio zawalasz treningi i nie przychodzisz na nie. Organizujesz imprezy dla masy małolatów, nawet nikomu o tym nie mówiąc. Nie chcę myśleć, co by się tam stało, gdyby nas nie było – mówiąc to wskazał dłonią kolejno na mnie, a potem na siebie, a ja wiedziałam, że ma również na myśli Petera i Minę – jakby tego było mało przed domem stoi samochód Petera, pomijam fakt, iż jeździsz bez jakichkolwiek uprawnień, ale zastanów się w jaki szał wpadnie Pero, kiedy zobaczy, że jego samochód magicznie zniknął! I nie myśl sobie, że nie czuję twojego oddechu, z którego na kilometr czuć wódkę. Jesteś kompletnym kretynem, a w dodatku wciągasz w to wszystko inne osoby – zamachnął się ręką na Davida, który unikał patrzenia w naszą stronę, oglądając obrazy na ścianie.
Nie mogłam nie zgodzić się z chłopakiem. Również byłam wściekła na nastolatków, czułam bijący od nich alkohol, a kiedy dowiedziałam się, że Domen nie tylko jechał bez uprawnień, ale również z promilami we krwi, to wszystko się we mnie zatrzęsło. Oni naprawdę nie zdawali sobie sprawy z powagi sytuacji, a zwłaszcza David. W jego sytuacji wszystko było o wiele bardziej poważniejsze niż normalnie. Jednak teraz przynajmniej miałam już pewność, że chłopcy współdziałają ze sobą i że trzecią osobą zamieszaną w sprawę morderstwa jest właśnie siedemnastolatek. Jeśli mam być szczera, cieszyłam się, iż są oni tutaj razem. Z rozmowy z Davidem wyciągnęłam tylko kilka suchych faktów o całym zajściu, co uczyniło mnie okropnie zdezorientowaną w tym wszystkim. Teraz miałam nadzieję dowiedzieć się czegoś więcej, może nawet szczegółów sytuacji, przez którą mój brat stał się mordercą. Przez te kilka dni naprawdę w moim umyśle szalała burza – kto jest ofiarą, jak to się stało, kto jest w to zamieszany. Zadawałam te pytania bratu tamtej nocy, gdy powiedział mi o morderstwie, jednak nie usłyszałam żadnej odpowiedzi. Z dwojga złego wolałam wiedzieć cokolwiek niż nic.
Cene wstał z sofy, nerwowo chodząc po pokoju. Widziałam po nim jak strasznie był zdenerwowany. Ja zawsze potrafiłam doskonale ukryć swoje uczucia, jednak po nim było widać każdą emocję. To właśnie dlatego wśród nerwów dostrzegłam coś jeszcze - dwudziestojednolatek po prostu się martwił, a ja całkowicie popierałam jego uczucia zarówno w stosunku do Domena, jak i do Davida.
- Wiesz, że jestem już prawie dorosły – żachnął się Domen, co chyba nie było najlepszym pomysłem w tej sytuacji, gdyż mocno wkurzony Cene rzucił się na chłopaka podnosząc go z fotela i przypierając do ściany.
CZYTASZ
Seeming paradise | Cene Prevc | zakończone
Ficção AdolescenteJedna noc, która miała przynieś ukojenie, przyniosła o wiele więcej, chociaż nikt się tego nie spodziewał. Pozorny raj - połączył dwie osoby pośród papierosowego dymu, strasznych tajemnic, tony przekleństw i morza łez. Nie zapomniał jednak o szczęśc...