Rozdział trzynasty

309 22 10
                                    

O matko, wszyscy myśleli, że z tym morderstwem będzie jakaś drama i w ogóle, a ja to tak zjebałam... wybaczcie mi! :D

Rozdział pojawił się dzisiaj, bo zauważyłam, że... KSIĄŻKA MA 100 GWIAZDEK! Płaczę ze szczęścia normalnie, dziękuję!

***

„Człowiek wariuje, gdy obwinia siebie o całe zło świata"

Leżałam w łóżku Cene, czekając, aż ten wróci z łazienki. Była prawie druga w nocy, a mnie wcale nie chciało się spać. To co usłyszałam, a właściwie usłyszeliśmy, ciągle krążyło mi po głowie.

Chłopcy obwiniali się o śmierć Imy. To było okropnie absurdalne. Oczywiście, nie popierałam tego, że chcieli zabawić się z tą dziewczyną, wgnieść ją w ziemię, jak nic nie wartego pasożyta. Owszem, popełniła błąd, ale żyję już dziewiętnaście lat i nauczyłam się, aby nigdy nikogo nie osądzać po jego przeszłości. Mimo to, nie mogłam uwierzyć, że David i Domen wzięli całą winę za śmierć dziewczyny na swoje ramiona. Tak, gdyby nie kazali jej tam przyjść, to może nic by się nie stało. Ale w tym momencie nie ma co gdybać. Dziewczyna zmarła na skutek tragicznego wypadku. Nie dało się jej już pomóc, a całe wydarzenie trwało krócej niż sekundę. Każdy z tej trójki popełnił błąd – Ima, ponieważ bawiła się ludźmi, ich uczuciami, emocjami, ponieważ była zimna i perfidna oraz chłopcy – którzy nie potrafili odpuścić, byli zbyt honorowi, aby dać wygrać kobiecie, która ich oszukała. Jednak naprawdę uważałam, że tę sprawę trzeba zamknąć raz na zawsze. Czasu już nie da się cofnąć.

W tym momencie drzwi do sypialni uchyliły się i do pomieszczenia wszedł Cene, ubrany tylko w krótkie spodenki.

- Myślisz tak głęboko, że mogę to zobaczyć po twojej twarzy – zaśmiał się lekko, jednak nie był to wesoły śmiech.

- Nie musisz udawać, widzę po tobie, iż cierpisz na dokładnie to samo – odpowiedziałam, robiąc chłopakowi miejsce obok siebie. Cene usiadł i smutno pokręcił głową.

- Tak strasznie mi ich żal. Są tacy młodzi, mają przed sobą wszystko, a już ciąży na nich takie piętno. To idealnie pokazuje, jak bardzo można spierdolić sobie życie na samym starcie.

- Nie mówi mi, że wierzysz w ich winę w tym wszystkim! Przecież to był tylko nieszczęśliwy wypadek! – krzyknęłam, nie wierząc w to, co usłyszałam. Czy Cene naprawdę oskarża chłopców o tę sytuację?

- Nie, źle mnie zrozumiałaś! Oczywiście, że wiem, iż był to tylko wypadek. Nie zepchnęli jej, to po prostu tragiczne wydarzenie, nie mieli na to wpływu. Pewnie, gdyby nie oni, Ima pewnie nie byłoby na skałkach. Ale nie ma co gdybać, po prostu stało się coś okropnego, jednak nikt nie jest temu winny. Chodziło mi raczej o to, że oni tego nie zapomną. Są młodzi, ale to będzie chodziło za nimi do końca ich dni. Wiesz jak to jest, stało się coś okropnego w twoim życiu, możesz pogodzić się z tą myślą, możesz zakopać ją na końcu swojego umysłu, wyprzeć się tego, ale to jest i nie przeminie. Będą o tym pamiętać już zawsze, nawet jeśli zrozumieją to wydarzenie. Jeśli uporządkują sobie to wszystko, będzie im się żyło o wiele lżej, ale to nie zmieni faktu, że czasami sobie o tym przypomną i to pociągnie ich w dół. To ludzka psychika kochanie, doskonale to wiesz – mówił spokojnym głosem Prevc.

Uświadomiłam sobie, iż ma on rację, to wydarzenie na zawsze zostanie z chłopcami. Nawet jeśli oni nie mieli wpływu na śmierć tej dziewczyny, to jej odejście zostanie w ich głowach na zawsze.

- Więc musimy zrobić wszystko, aby pomóc im uporać się z tą sytuacją. Nie wyczyścimy im pamięci, ale chociaż pomożemy pogodzić się z faktami. I przepraszam, nie powinnam na ciebie krzyczeć, ta sytuacja trochę mnie rozstroiła, a ja źle zrozumiałam twoje słowa – powiedziałam zawstydzona, ale Cene tylko przybliżył się do mnie, delikatnie całując.

- Jest środek nocy i oboje jesteśmy zmęczeni. David i Domen już dawną śpią, sprawdzałem, kiedy wracałem z łazienki. Nie dziwię im się, trochę im teraz ulżyło i w końcu mogą spokojnie zmrużyć oczy. Pójdę spać na kanapę, kolorowych snów – chłopak pocałował mnie w czoło i już miał wstawać z łóżka, aby wyjść, kiedy złapałam jego dłoń. Nie mogłam pozwolić, aby przeze mnie spał już drugą noc w salonie.

- Zostań. Masz ogromne łóżko, zmieścimy się – wyszeptałam, kątem oka widząc uśmiech brązowookiego. Sama delikatnie się uśmiechnęłam. Jeszcze niedawno nie mogłam nawet pomyśleć o dotyku jakiegokolwiek mężczyzny, a teraz mam zamiar spać z jednym w tym samym łóżku. Robiłam duże postępy, lecząc swój umysł. I to za sprawą nieznanej mi osoby, która teraz była moją ostoją.

Obudziłam się, czując delikatnie oplatające mnie ramiona. Popatrzyłam na zegarek, dostrzegając, iż jest już jedenasta. Wyswobodziłam się z uścisku i uśmiechnęłam, zdałając sobie sprawę, jak bardzo było to kojące. Nareszcie przespałam spokojnie całą noc, bez budzenia się, koszmarów czy bezsenności.

Wstałam z łóżka, kierując się od razu do kuchni. Wchodząc do pomieszczenia zobaczyłam Domena. Stał do mnie tyłem, mieszając coś w kubku.

- Cześć – powiedziałam cicho, aby go nie przestraszyć.

Nastolatek odwrócił się do mnie i uśmiechnął.

- Cześć – odpowiedział, nie przestając mieszać w kubku. – Chcesz może kisiel?

Zaśmiałam się, ale w tym momencie w moim brzuchu głośno zaburczało. Chłopak zachichotał i podał mi kubek, wyciągając drugi, aby rozpocząć robienie porcji dla siebie, a ja podziękowałam, zabierając się za jedzenie.

- Chciałbym cię przeprosić – zagadnął, siadając naprzeciwko mnie, a ja popatrzyłam na niego z pytaniem w oczach. – Nawet się nie poznaliśmy. W sensie, kiedy przyjechałaś po imprezie po Davida, nie byłem w stanie nawet wyciągnąć przed siebie ręki. Nawet nie wiesz, jak bardzo mi za to wstyd, ale zawsze byłem mało odporny na alkohol. Wczoraj cała ta opowieść, ulżyło mi tak bardzo, a właściwie nam, że czuję się lżejszy chyba o tonę. Znasz mój najgorszy sekret, a ciągle się nie znamy.

- Spokojnie, da się to naprawić – powiedziałam wstając i wyciągając przed siebie dłoń. – Jestem Nika.

- Cześć Nika, jestem Domen. Miło w końcu poznać dziewczynę mojego brata – droczył się wesoło, a ja cieszyłam się, widząc, że jest mu naprawdę lżej po naszej wczorajszej rozmowie, kiedy razem z Cene próbowaliśmy wmówić tym głupkom, iż wcale nie są mordercami. Na początku w ogóle nie chcieli nas słuchać, jednak później chyba zdali sobie sprawę, że mamy trochę racji. Teraz tylko sami muszą dojść do porozumienia ze swoimi umysłami i wszystko będzie dobrze.

- Halo, młody. Znajdź sobie własną dziewczynę, a nie podwalaj się do mojej – burknął Cene, wchodząc właśnie do kuchni, a za nim podążał wyszczerzony David.

- Dokładnie przed chwilą zrobiliśmy z Cene to samo co wy teraz – odezwał się mój brat, wskazując na ciągle złączone dłonie moje i Domena.

- Idealnie, czyli teraz możemy być już spokojną rodzinką – zaśmiałam się, podchodząc do lodówki, mając zamiar zrobić chłopcom jakieś śniadanie.

Szybko znalazły się dłonie do pomocy i jeszcze szybciej rozpoczęła się bitwa na jedzenie. Tłukliśmy się dosłownie wszystkim co było w lodówce, a nagle spotkałam się w bitwie z Cene. Złączyłam szybko nasze wargi. Razem obserwowaliśmy Davida i Domena, którzy akurat tarzali się po podłodze. Uśmiechnęłam się, widząc, że mój brat to znowu ten zadowolony dzieciak sprzed kilku tygodni. Chwilę później na mojej głowie wylądowało jajko, a ja z niedowierzaniem spojrzałam na mojego chłopaka. Śmiał się i miał w oczach wyzwanie, które momentalnie przyjęłam. Patrzyłam jak ucieka z piskiem, biorąc do ręki keczup. Przysięgłam sobie, że pożałuje tego jajka, jednak zanim ruszyłam za nim, spojrzałam jeszcze na chłopców, goniących się z pomidorami w ręku. Krzyknęłam bojowo i z uśmiechem ruszyłam za moim ukochanym.

Po burzy zawsze wychodzi słońce i to jest pocieszające. Szkoda tylko, że pogoda ciągle się zmienia.

Seeming paradise | Cene Prevc | zakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz