ROZDZIAŁ 6

5.5K 319 52
                                    

- Pójdziemy do twojego pokoju? - zapytał się Adrien.

- Nie musimy tam iść - wzruszyłam ramionami. - Mojego ojca i tak nie ma. - To była prawda. Pojechał niewiadomo gdzie, niewiadomo na ile. Zrezygnowana usiadłam na kanapie i wyczekująco spojrzałam na blondyna.

- No okej. Miałem się streszczać, więc o to pierwsze pytanie: czemu uciekłaś z mojego domu? Przecież bym cię odwiózł. - Patrzyłam na niego, jak na totalnego bałwana, bo serio jeżeli przyjechał tylko po to, to serio miał nudne życie.

- Bałam się, że natknę się na twojego tatę. - wymyśliłam na poczekaniu.

- Mam już skończone osiemnaście lat. Nie mieszkam z rodzicami. - uśmiechnął się drwiąco chłopak. Kucnął przede mną i oparł ręce o moje nogi.

- Cóż, nie wiedziałam. - czułam się trochę niezręcznie, gdy był tak blisko mnie.

- Dobra, nieważne. Drugie pytanie, czy pamiętasz wczorajszy powrót do mnie do domu? - Zamyśliłam się na chwilę, ale niezmiennie miałam dziurę w pamięci.

- Co? Nie, nie pamietam. Przecież mówiłeś, że straciłam przytomność jak wychodziliśmy od Josha. - zmarszczyłam brwi ze zmieszania. Mówienie o tym było niemal tak samo upokarzające, jak ta sytuacja.

- Kłamałem. - odpowiedział na luzie Adrien. - ocknęłaś się w samochodzie.

- Aha. - Powiedziałam tylko. Co można było na to odpowiedzieć. Zaraz... - Prowadziłeś samochód pod wpływem alkoholu?! - Wydarłam się na chłopaka. Co za szczyt bezmyślności.

- Nie powiedziałem tego. Tak dla twojej informacji, zadzwoniłem po taksówkę. - Na jego słowa odetchnęłam z ulgą. - Dobra, skoro nie pamiętasz powrotu to nie mam więcej pytań. - Wreszcie wstał i chyba miał zamiar wyjść. Niestety chyba się rozmyślił. Otaksował mnie bezczelnie wzrokiem. - Chociaż, nie jedno mam. - Chłopak uśmiechnął się złośliwie. - Jakie były twoje plany? Bo nie wygląda na to żebyś gdzieś dzisiaj wychodziła.

Adrien zaśmiał się na widok mojej miny. Gdy skończyłam mrozić chłopaka wzrokiem spojrzałam krytycznie na mój strój. Krótkie spodenki i krótka bluzka były ubrudzone farbą - pewnie, jak cała ja. Dodatkowo podejrzewałam, że na mojej było istne gniazdo, ale nie bardzo się tym przejmowałam.

- Dla twojej wiadomości nie miałabym żadnych obiekcji, żeby wyjść tak z domu. - chłopak podniósł ironicznie brew.

- Jak to? Przecież nie jesteś pomalowana, ani nie masz na sobie stanika i takich innych dupereli. - Jak miło, że zauważył...

- No i co? Często chodzę bez stanika, to samo z makijażem. Nie byłoby dla mnie niczym wielkim tak wyjść. A wracając do twojego pytania miałam zamiar dokończyć sezon Pamiętników Wampirów - Wskazałam na telewizor. Adrien spojrzał na mnie jakbym miała pięć głów.

- To to jeszcze ktoś ogląda?

- Obrażasz mój ulubiony serial. Jest zajebisty, a uwierz mi, wiem co mówię. Czytałam książki i nie umywają się do serialu. - chłopak tylko zaśmiał się na moje stwierdzenie.

- Ja już nie będę ci przeszkadzać. - powiedział i skierował się do drzwi. - Marinette?

- Tak?

- Mam tylko jeszcze jedno pytanie. Wtedy co wyjechałaś i nie utrzymywałaś ze mną kontaktu, to czy ty w ogóle chociaż raz o mnie pomyślałaś? - nie wiedziałam co powiedzieć, więc postawiłam na szczerość.

- Prawda jest taka, że ciągle o tobie myślałam Adrien. Przecież wiesz, że byłeś dla mnie ważny. Nigdy nie chciałam cię zostawiać, bo cię kochałam. - spojrzałam na chłopaka. W jego oczach ukazał się ból, a zaraz potem wściekłość.

- Byłem dla ciebie ważny? - zaśmiał się sucho. - nie chciałaś mnie zostawiać? To dlaczego tydzień po twoim wyjeździe dotarło do mnie zdjęcie ciebie i niejakiego Christophera White'a? Na którym się całujecie?! - Na to nazwisko cała zesztywniałam. Przypomniałam sobie wszystko o czym nie chciałam pamiętać. - Prawda jest taka, że na początku byłem zdruzgotany, gdy wyjechałaś. A potem, po tym zdjęciu cieszyłem się, że cię nie ma. Przynajmniej wiedziałem jaka naprawdę jesteś. - Jego słowa coraz bardziej mnie raniły. - I niestety wróciłaś. Tylko pytanie po co?

- Zamknij się i nie wypowiadaj się na temat, na który nie masz pojęcia. Nie chcę cię tutaj. - Wskazałam trzęsącym się palcem na drzwi.

- Cukiereczku.. Ja chciałem tego samego, a jednak tu jesteś.

- Nie nazywaj mnie tak! - wpadłam w histerię. To, jak się do mnie zwrócił, przypomniało mi jeszcze bardziej o moim największym koszmarze. Czułam napływające łzy do moich oczu. - Nie interesuje mnie co masz mi do powiedzenia! Wypierdalaj stąd.

- Oo, biedna Marinette. - Adrien zaczął się do mnie przybliżać. - Co się dzieje? Jesteś smutna? Będziesz płakać? Ooo. Jak mi przykro. - wyciągnął do mnie rękę, a ja czym prędzej odskoczyłam.

- Nie waż się mnie dotykać. - wysyczałam. Nagle usłyszałam otwierane drzwi. Chyba nigdy tak bardzo nie cieszyłam się z przybycia mojego ojca.

- Marinette. Kochanie, co to za krzyki? - Wszedł do salonu i zdziwiony popatrzył do na mnie, to na Adriena.

- Nic się nie dzieje proszę pana. Po prostu wyjaśnialiśmy sobie starą sprawę sprzed lat. Na szczęście już się rozumiemy. - powiedział blondyn i wyszedł z mieszkania. Z ulgą westchnęłam i przytuliłam się rękoma.

- Córeczko co się stało? - zapytał się ojciec. - pamiętaj, że cokolwiek by się działo, ja zawsze tu jestem dla ciebie.

- Tak? To czemu nie było cię, gdy najbardziej tego potrzebowałam? Gdy nie miałam się do kogo zwrócić o pomoc? Bądźmy szczerzy. Nie znasz mnie. Zmieniłam się bardzo. Już nie jestem tą twoją córką, której dawałeś ciastka do szkoły. - w trakcie mówienia hamulce popuściły i się rozpłakałam. Łzy płynęły po mojej twarzy, ale nie zwracałam na nie uwagi. Zbyt bardzo bolało mnie.

- To prawda zmieniłaś się. Ale to nie zmienia tego, że ja nie zmieniłem tego co do ciebie czuję. Zawsze będziesz dla mnie moją małą córeczką. I choć może tego nie rozumiesz na razie, ale nie kochałem cię za to, że jadłaś moje ciastka i mówiłaś, że lepszych nie ma. Nie za to, że ciągle byłaś uśmiechnięta, choć to był piękny widok. Bo kochałem i kocham cię za to, że jesteś. Nieważne jaka i w jakim humorze. To, że jesteś, wystarcza mi w zupełności. I to, że nie miałem z tobą kontaktu przez dwa lata było dla mnie wystarczająco wielkim bólem.

Patrzyłam na swojego ojca, a serce krajało mi się z bólu. Wiedział, że mu na to nie odpowiem, więc poszedł zrezygnowany do swojego pokoju. Wiedział Jego słowa jeszcze bardziej dołożyły mi bólu. Bo jego słowa zaprzeczały czynom. Po tym wszystkim co usłyszałam od Adriena i taty wpadłam w letarg. Siedziałam na kanapie prawie całą noc, bo nie mogłam zasnąć. Rano wstałam i poszłam się wykąpać. To zawsze mi pomagało. Wzięłam długi, gorący prysznic, ale nie poczułam się lepiej. Postanowiłam się pouczyć, żeby zająć czymś myśli. Pomogło to ale nie na dłuższą metę. Gdy wszystkiego się już nauczyłam moje myśli pochłaniał strach. Tak w końcu znajomy... Działałam, jak automat próbując się odciąć od wspomnień.

Gdy w końcu zdecydowałam się na sen usłyszałam dźwięk powiadomienia. Ze zdziwieniem spojrzałam na smsa.

Od: Nieznany
Wróciłem.

Miraculous  |Nie jesteś sama| Part 1 & 2 & 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz