ROZDZIAŁ 12

5.1K 296 30
                                    

- Też miło cię widzieć. - próbowałam rozluźnić atmosferę. Po minie chłopaka widziałam, że nie za bardzo to pomogło. Złapał mnie za ramię i zaczął ciągnąć jak sądzę do samochodu. - Ej, puść mnie! - zaparłam się nogami. Wiedziałam, że nie był w najlepszym humorze najprawdopodobniej przeze mnie, ale jeżeli myślał, że pozwolę sobą szarpać, to się głęboko mylił.

- Marinette, nie denerwuj mnie jeszcze bardziej i chodź ze mną do samochodu.

- Nigdzie z tobą nie pójdę, dopóki się nie uspokoisz! - chłopak wściekle na mnie spojrzał. Już myślałam, że będziemy prowadzić dalej tę bezsensowną rozmowę, więc odwróciłam się od chłopaka i zaczęłam iść na piechotę do jego mieszkania. Nagle poczułam, że unoszę się w powietrzu. Co za bałwan! Byłam przerzucona przez ramię tego imbecyla.

- Puść mnie! Nie wiem co ty sobie wyobrażasz ale...

- Ucisz się. - przerwał mi w połowie zdania.
Zdenerwowana zaczęłam się wiercić, a jego ręce wylądowały wysoko na moich udach, bardzo blisko tyłka.

- Łapy przy sobie! - syknęłam. Byłam diabelnie zła, bo nie pozwolił mi się wytłumaczyć. - Jak się na ciebie porzygam, to wiedz, że to tylko i wyłącznie twoja wina. - Warknęłam, ale zostałam ładnie zignorowana. Zamiast tego wisiałam niczym worek ziemniaków, jak w jakimś tanim romansidle. Zachciało mi się z tego powodu śmiać, i moja klatka piersiowa zaczęła się trząść.

- Mogę wiedzieć z czego się śmiejesz? - spytał zirytowany Adrien i wreszcie odstawił mnie na ziemie.

- Z niczego. - dalej rechotałam. Tak naprawdę ta sytuacja wydawała się dla mnie śmieszniejsza niż była w rzeczywistości.
Chłopak otworzył mi drzwi od samochodu.
- Jaki z ciebie dżentelmen. - o nie! Wpadłam w głupawkę i najmniejsza rzecz zaczęła mnie śmieszyć. I mimo, że wiedziałam, że coraz bardziej denerwuję chłopaka, to nie mogłam przestać się śmiać. A serio, naprawdę próbowałam przestać.

Zdenerwowany Adrien włączył radio, w którym leciała jakaś piosenka Taylor Swift i podgłosił na maksa. Zaczęłam śpiewać jedną z piosenek i powoli się uspokajałam.

- Już z tobą dobrze? - zapytał Adrien i wyszedł z samochodu.
Chyba nie oczekiwał odpowiedzi.
Gdy weszliśmy do apartamentu chłopaka od razu zaczęłam się tłumaczyć.

- Słuchaj, ja cię naprawdę przepraszam. Miałam wyciszony dźwięk, i tak jakoś wyszło, że zasiedziałam się i nie zauważyłam, która godzina. - gdy zauważyłam, że po chłopaku spływa to jak woda po kaczce, mocno się wkurzyłam. W końcu tłumaczę mu się jak dziesięcioletnie dziecko, które usprawiedliwia się przed rodzicem, czemu spóźniło się na kolacje. - Miło by było, gdybyś jednak chociaż udawał, że interesuje cię co mam do powiedzenia.

- Miło by było gdybyś odbierała telefon, kiedy do ciebie dzwonię. - wzruszył ramionami Adrien. Jak można być takim bucem?!

- Przecież już cię przeprosiłam? Co mam jeszcze zrobić? Lizać ci buty?

- Nie ma takiej potrzeby. - iskierki rozbawienia mignęły w oczach chłopaka. Wcale nie chciałam go rozbawić ale lepsze było to, niż ta jego powściągliwość.

- A właściwie powiedz mi skąd wiedziałeś gdzie jestem? - spytałam Adriena.

- Ja.. Po prostu szukałem cię i natknąłem się na ciebie gdy jechałem do Alyi. - od razu poznałam kłamstwo.

- Gadaj prawdę! Masz mnie za idiotkę? - spytałam wkurzona, bo podejrzewałam co chłopak zrobił, zwłaszcza, że miał pieniądze na to.

- Raczej tak. Jeżeli mi nie wierzysz to twój problem. - odparł tym samym tonem blondyn. Zignorowałam to, że właśnie przyznał, że uważa mnie za osobę o niskim intelekcie i skupiłam się na ważniejszej kwestii.

- Kazałeś mnie śledzić?!

- Co?! Nie. - chłopak zaśmiał się. - Oszalałaś?

- Ja? Chyba ty, myśląc, że uwierzę ci, że jechałeś drogą okrężną do Alyi. - Dla mnie idącej pieszo, to może było bliżej, ale dla niego jadącym samochodem? - Śmieszny jesteś, jeżeli myślisz, że w to uwierzę. Pytam się czy kazałeś mnie śledzić.

- Nie. - odpowiedział tylko.

- Potrafisz przyrzec? - jeżeli miał honor to by się przyznał.

- Przyrzekam, że nie kazałem cię śledzić. - odparł niewzruszenie.

- Nawet drogą elektroniczną, czy kij wie z jaką? - Adrien zagryzł wargę.

- Czyli jednak! Namierzyłeś mój telefon!

- Tak! Namierzyłem twój telefon. Zadowolona?!

- Tak. - odparłem z uśmiechem. Jego zachowanie świadczyło o tym, że się martwił. A mimo, że nie chciałam się tym za bardzo podniecać, bo nie chciałam, żeby zależało mi na tym chłopaku, to i tak zadowalała mnie myśl, że jednak coś dla niego znaczę.

- Zrobiłem to, dlatego, że nie odbierałaś jebanego telefonu! I wcale tego nie żałuję, bo gdyby nie to ciekawe co by teraz z tobą się działo. Ten frajer nie wiadomo co by z tobą zrobił! Może chciałby, tylko rzeczy materialne i by sobie poszedł, a może chciał cię później zgwałcić!

- Adrien ja już się nie spinam. Uspokój się. - chłopakowi umknęło moje zadowolenie. - Jestem ci wręcz wdzięczna, że tam byłeś. - mówiłam prawdę, bo, choć moja głupawka była spowodowana natłokiem emocji, czyli strachu, złości, ulgi i szczęścia, to chłopak o tym nie wiedział.

- Że co? - blondyn nie dowierzał.

- No co? - wzruszyłam ramionami. - Kto wie co by ze mną się stało gdyby nie ty. - przytoczyłam chłopaka słowa.

- Ja w ciebie nie wierzę. - Adrien zrezygnowany usiadł na kanapie. - Na początku robisz mi awanturę o to jak cię znalazłem, a potem mi dziękujesz? Jesteś niemożliwa. - Ty jesteś niemożliwie przystojny - Przeszło mi przez myśli. Cholera jasna. Od razu odsunęłam od siebie tę myśl zrozpaczona swoimi hormonami, bo to na pewno była ich wina.

- Tak wiem. - uśmiechnęłam się sama do siebie.

***

Z Adrienem spędziłam cały wieczór na oglądaniu głupich komedii. Gdy zdecydowałam się pójść się wykąpać, chłopak siedział na tymczasowo moim łóżku i czekał na mnie, sama nie wiem po co. W każdym razie, gdy byłam już czysta i świeża, postanowiłam jeszcze zrobić nam kanapki. Niestety, kiedy wróciłam chłopak już spał. Weszłam do pokoju z tacą jedzenia. Zrezygnowana spojrzałam na jedzenie i postawiłam je na stolik nocny. Adrien spał z zarzuconą ręką na brzuchu i wyglądał przeuroczo. Jako, że był chyba najprzystojniejszym chłopakiem, jakiego kiedykolwiek widziałam, postanowiłam chwilę poobserwować blondyna, gdy śpi i jest taki... bezbronny? Z mojej obserwacji wywnioskowałam, że chłopak nie miał żadnej sady w wyglądzie. Na jego twarzy nie było zacięć po goleniu, żadnych blizn, jego nos był prosty, a brwi nie były jedną krzaczastą kreską. Piekielnie mnie to irytowało, jak ktoś o takim wyglądzie mógł być takim bucem. Chociaż, gdyby tak spojrzeć na to z innej strony nie za bardzo mi to przeszkadzało. Przynajmniej już nie. Z westchnieniem przykryłam chłopaka kołdrą i położyłam się koło niego. Zgasiłam lampkę nocną, przeglądnęłam jeszcze instagrama i zjadłam moje przepyszne kanapami. Gdy wreszcie zdecydowałam się pójść spać, po głowie chodziła mi jedna myśl, mianowicie:
- Czy zakochałam się w Adirenie Agrestcie?

Miraculous  |Nie jesteś sama| Part 1 & 2 & 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz