Rano w szkole byłam całkowicie nieżywa. Mimo, że Adrien należał do mojej przeszłości, to jego słowa wciąż raniły mnie. Dowodem na to była nieprzespana cała noc. Alya nawet nie robiła problemu co do nieodbieranych telefonów.
Przebierałam się na trening w strój drużyny, to znaczy biały komplet z czarnymi akcentami. Szłam koło Ali, próbując udawać, że ją słucham, ale byłam tak zmęczona, że jedyne o czym myślałam to o tym, żeby położyć się spać. Sytuacji nie poprawiła Victoria, która postanowiła nauczyć nas piramidy. Jedyny plus tego był tego, że moje myśli skoncentrowały się na treningu, a nie na osobach, o których nie chciałam myśleć.
Skończyłyśmy trening w momencie, gdy na boisko zaczęli wchodzić piłkarze. Odwróciłam wzrok od chłopaków, bo nie chciałam ranić samej siebie widokiem blondyna. Dogoniłam szybko Ali i zaczęłam temat sprawdzianów, żeby skutecznie odwrócić swoją uwagę od przykrych myśli.
Już chciałam odetchnąć z ulgą, że udało mi się uciec od konfrontacji, gdy zderzyłam się z jakąś osobą. Już byłam gotowa ją zwyzywać, że chodzi, jak ciele, gdy zabrakło mi głosu.Wpatrywałam się w chłopaka, który przez wiele miesięcy był obiektem moich snów. Niestety tych złych, a nie tych dobrych. Kilka sekund wystarczyło mi, żebym się wyprostowała i wpadła w bojowy nastrój.
- Puszczaj mnie. - syknęłam i pociągnęłam swoją rękę, za którą mnie trzymał. - O ile się nie mylę miałeś zniknąć z mojego życia na zawsze. - Zmierzyłam chłopaka, który uśmiechał się arogancko. Znałam ten uśmiech. Nie lubiłam go. Czułam, że powoli strach znowu chce przejąć nade mną kontrolę.
- Puść ją. - Zamknęłam oczy z irytacji, doskonale znając głos, który się odezwał. Odwróciłam się na pięcie zderzając się wzrokiem z Adrienem, który jak zwykle pojawiał się tam gdzie nie trzeba.
- Spokojnie. Cukiereczek spanikował, bo mnie dawno nie widział. - Powiedział Chritopher White do Adriena. Nie chciałam żeby doszło do ich konfrontacji, więc tym razem wyszarpałam z powodzeniem moją rękę.
- Posłuchaj mnie ,,cukiereczku''. - Zakpiłam z tego pierwszego. - O ile dobrze pamiętam, to masz zakaz zbliżania się do mnie. Więc radziłabym spieprzać ode mnie na odległość pięćdziesięciu metrów. A co do ciebie... - Popatrzyłam z czystą złością na blondyna. - Mógłbyś się wreszcie zająć sobą, a nie wpieprzać się w moje życie. - Ze złością odwróciłam się na pięcie i poszłam w stronę szatni, kompletnie ignorując Ali, która całą sytuację oglądała z rozdziawioną buzią.
Łzy, których wcześniej nie czułam zaczęły spływać mi po twarzy. Rozpacz ogarniała moje ciało, bo myślałam, że już udało mi się uciec od przeszłości, a tu jeb. Jednak nie.
- Co z tobą do cholery jest nie tak?! - krzyknęłam, gdy zostałam pociągnięta za rękę. Z niedowierzeniem patrzyłam na Adriena, który z frustracją wypisaną na twarzy, całą mnie mierzył. - Czego chcesz? - warknęłam, zirytowana, że musi oglądać moje załamanie.
- Co to było na boisku? Czemu do cholery ma zakaz zbliżania się do ciebie? Czemu wyglądałaś, jakby on zniszczył ci życie? - Ile bym dała za to, żeby twoje porównanie nie było prawdą..
- To już chyba nie twój interes. I ty z łaski swojej też się do mnie nie zbliżaj. - Powiedziałam i wreszcie poszłam do szatni. Gdy się przebrałam i przy okazji udało mi się zwiać Ali ruszyłam wreszcie do domu. O niczym innym nie marzyłam, jak o tym by położyć się spać. Odpaliłam moją feministyczną playlistę i skupiłam się na tym, jak September pewnie śpiewała o tym, że już jej nie zobaczy, więc nie będzie już przez niego płakać. Skupiłam się na tych mądrych słowach i próbowałam się z nimi utożsamić.
CZYTASZ
Miraculous |Nie jesteś sama| Part 1 & 2 & 3
ФанфикMarinette wyjeżdża na dwa lata do Anglii. Co się stanie gdy wróci? Czy dalej będzie coś czuła do Adriena? Co się wydarzyło w Wielkiej Brytanii, że Marinette aż tak się zmieniła? Fragment: - Mam tylko jeszcze jedno pytanie. Wtedy co wyjechałaś i nie...