ROZDZIAŁ 15

4.7K 286 25
                                    

Nic nie czułam. Było mi tak przyjemnie. Chciałam zostać w tej nicości. Uwielbiałam ten moment przed przebudzeniem, gdy byłam wypoczęta i mogłam sobie dryfować na skraju jawy i snu. Niestety mój plan poszedł się walić, gdy zaczęłam słyszeć irytujące pikanie. Chciałam zobaczyć, a raczej uciszyć źródło dźwięku, więc powoli zaczęłam otwierać oczy. Na początku jasne światło oślepiło moje oczy. Po chwili przyzwyczaiłam się. Nie mogłam rozpoznać miejsca, w którym się znalazłam.

- Marinette? Córeczko! - zawołał do mnie mój tata.

-H-h-hej. - Miałam zaschnięte gardło. Od razu została podana mi woda i wezwana pielęgniarka.

- Co ja tu robię? - zapytałam, gdy mogłam w końcu się wysłowić.

- Nie pamiętasz dziecinko? Samochód cię potrącił. - gdy tato mi o tym przypomniał, wróciło do mnie wszystko w prędkości światła. A wolałabym nie pamiętać.

- Już pamietam. - wyszeptałam. Nie mogłam uwierzyć jak Adrien śmiał powiedzieć, że coś chce pomiędzy nami, a na boku pieprzył Chloe.

- Marinette, ktoś chciałby z tobą porozmawiać. - powiedział tato, zaraz po tym, jak lekarz mnie zbadał i stwierdził, że następnego dnia był możliwy powrót do domu.

- Kto?  - odsunęłam od siebie myśli o Adrienie.

- Jakiś chłopiec. - Na jego słowa serce mi się zatrzymało, ale było już za późno by zareagować. Drzwi się otworzyły, a ja patrzyłam na osobnika, który niepewnie wszedł do sali.

- Marinette? Nic ci nie jest? Od razu przyjechałem, gdy tylko się dowiedziałem.

- Wszystko w porządku Ethan. Jutro wychodzę ze szpitala. - Lekko się uśmiechnęłam, gdy zobaczyłam, jak chłopak odetchnął z ulgą.

- To wspaniale! Ale ogólnie to jakieś uszkodzenia, których nie widzę?

- Lekki wstrząs mózgu i trochę poobijana. Samochód nie wjechał z dużą prędkością we mnie.

- A to nie tak źle. - chłopak nagle się zmieszał. - Przepraszam, że bagatelizuję twój wypadek.

- W porządku. W końcu nic strasznego się nie stało. - Jedynie co mnie bolało to serce. Ale z tego wyleczyć musiałam się sama. A ja głupia się dałam oszukać Adrienowi. Może to od początku był jego plan? Rozkochać mnie w sobie, a potem zostawić ze złamanym sercem. Nie pozwolę jednak, żeby on to zobaczył. Będę się zachowywać, jak gdyby nic się nigdy nie stało.

- W porządku. Ja muszę się zbierać ale dziewczyny czekają przed salą. - powiedział Ethan i pożegnał się ze mną.
Drzwi się gwałtownie otworzyły. Do środka wpadła Alya, Ali i Amy.

- Co tam dziewczyny? - westchnęłam i zaczęłam wszystko opowiadać przyjaciółkom.

***

- Jesteś pewna, że możesz już chodzić do szkoły?

- Tak. - odpowiedziałam na pytanie Alyi. Denerwowało mnie już, jak wszyscy koło mnie skakali. Było to nad wyraz irytujące. Lekarz powiedział, że mogę normalnie funkcjonować, a wszyscy i tak traktowali mnie jak kalekę.

- Marinette! Nie obruszaj się tak. Dobrze wiesz, że się o ciebie martwimy! - westchnęłam tylko.
Wzięłam książki z szafki i udałam sina matematykę. Po drodze wpadłam na Adriena, a moje serce zatrzymało się. Ten człowiek spowodował u mnie już dobre dwadzieścia zawałów i wciąż nie zamierzał przestawać. Spojrzałam na niego bez wyrazu i szybko wyminęłam. Pierwsza zasada, jak wyleczyć się z chłopaka. Unikać go za wszelką cenę.

Ruszyłam powoli w stronę klasy. Postanowiłam nie martwić się więcej Adrienem. Będę go miała go daleko w czterech literach. Przez dwa lata się udawało. Dlaczego teraz miałoby być inaczej?

***

Po skończonych lekcjach poszłam na trening z Ali.

- Możesz ćwiczyć? - spytała się blondynka.

- Pewnie. Nie narażałabym zdrowia gdybym nie mogła. - Mrugnęłam do dziewczyny. - A poza tym jest jutro mecz. Nie wystawię was. - Ali nie zadawała więcej pytań.

Trening poszedł nam doskonale. Victoria nie miała żadnych zastrzeżeń. Czułam, że przynajmniej jutrzejszy mecz będzie naszym sukcesem. Wróciłam do domu i szybko wykonałam standardowe czynności. Zasypiając uświadomiłam sobie, że udało mi się mieć uwolnione myśli od Adriena na ponad pół dnia. A to już był sukces.

***

W szatni byłyśmy godzinę przed meczem. Każda z nas była ubrana w niebieską spódniczkę i top, z białymi dodatkami. Na plecach była nazwa naszej szkoły.
Zżerała mnie trochę trema nie powiem. Był to pierwszy mecz w tym sezonie, więc trybuny były pełne. Weszłyśmy z dziewczynami na boisko i zaczęłyśmy się rozgrzewać. Drużyna szkolna już tam była. Wśród chłopaków zauważyłam Adriena, ale szybko odwróciłam wzrok, nie chcąc sobie psuć humoru.
Gdy do meczu zostało pięć minut Victoria nas wszystkie zawołała na środek.

- Dziewczyny wiem, że się stresujecie ale wyjdzie wam świetnie! Wczoraj na treningu byłyście niesamowite. Nasza rola to wspieranie drużyny. Gdy grają, my im kibicujemy. Na przerwie wchodzimy z układem. Będziecie świetne!

***

Łzy lśniły w moich oczach. Nie wierzyłam, że wszystko się uda. Byłam z siebie dumna jak nigdy. Nasz układ był perfekcyjny, chłopcy grali świetnie - i co więcej wygrali. Decydującą bramkę strzelił Adrien - jakżeby inaczej?

- Dziewczyny dzisiaj oblewamy zwycięstwo! - wbiegła do szatni Ali. - Impreza będzie w domu Justina. - był on zastępcą kapitana. Szybko się przebrałam i pognałam do domu. Zamierzałam się dobrze bawić.

Pierwsze co zrobiłam to weszłam pod chłodny prysznic. Po przygotowaniu twarzy, zaczęłam nakładać makijaż. Postawiłam na mocne oczy. Usta były w stonowanym kolorze, a twarz lekko wykonturowana. Ubrałam czarne ulubione spodnie, do tego bordową asymetryczną bluzkę. Czarne botki i skórzana kurtka dopełniła mój ficik.

Wyrobiłam się akurat na dziewiętnastą, więc powiedziałam tacie dokąd idę i poszłam do Justina. Na miejscu byli już moi przyjaciele, więc tylko wypiłyśmy z dziewczynami pierwsze drinki i poszłyśmy tańczyć do salonu, który swoją drogą był ogromny (zresztą jak cały dom). Widać było, że Justin nie należy do najbiedniejszych. Tańczyłyśmy z dziewczynami dopóki nie zachciało nam się pić. Poszłyśmy do reszty i tak zaczęła się prawdziwa zabawa. Alkohol lał się litrami, lecz o dziwo postanowiłam się nie szarżować. Razem z Alyą i Ami postanowiłyśmy znaleźć zestaw do karaoke. Gdy w końcu to się stało, weszłyśmy na stół i włączyliśmy piosenkę z Camp Rocka, bo niestety Justin innej nie miał. Na szczęście okazała się fantastyczna i szybko się rozkręciłyśmy.

Music's in my soul
I can hear it
Every day and every night
It's the one thing on my mind
Music's got control
And I'm never letting go, no, no
I just want to play my music, woo

Coraz więcej ludzi przypatrywało się nam. Talentem nie grzeszyłyśmy, ale większość towarzystwa była w takim stanie, że im to nie przeszkadzało. Kilka dziewczyn do nas doszło, a jako, że nie było więcej mikrofonów, to robiły za chórki.

Bawiłyśmy się świetnie. Zresztą ludzie, którzy nas słuchali też nie narzekali.
Po skończonej piosence zeszłyśmy ze stołu i poszłyśmy do kuchni się napić.

- Idę przed dom się przewietrzyć. - Powiedziałam dziewczynom.

- Pójść z tobą? - zapytała się Alya.

- Nie trzeba. Za pięć minut wracam.

Przepchałam się przez ludzi zagracających przejście i wyszłam przed dom. Nie było tam dużo osób, więc usiadłam na schodach i po prostu patrzyłam przed siebie. Nagle ktoś się  do mnie dosiadł. Gdy spostrzegłam kto to, furia wstąpiła we mnie całą.

- Czego ode mnie chcesz?!

Miraculous  |Nie jesteś sama| Part 1 & 2 & 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz