14. "To mi wygląda na cholerną miłość..."

13 2 7
                                    


— Jesteś tego pewna? Wygląda o wiele gorzej niż wtedy, gdy go poznałaś –mówi Alex z kwaśną miną, kiedy stoimy przy recepcji. —Znaczy facet nigdy mi nie dorówna, No ale najgorszy to nie był... –na te słowa daje mu kuksańca w ramię i wybucham śmiechem.

— Tak drogi panie Alexie. Wiem na jakie ryzyko się piszę, bo przecież mogę ujrzeć najprzystojniejszego faceta na tym oddziale z rozwaloną buźką –kiedy to mówię z zadziornym uśmiechem Alex zaczyna mnie łaskotać. Wiję się jak ryba wyrzucona na ląd i śmieję jakbym była wariatką. No tak, przecież na swój sposób nią jestem...

— Odwołaj to! Chyba, że mówisz o mnie i miałaś właśnie zamiar rozwalić mi moją cudną buźkę. Przeceniasz tego naszego Aarona –bierze mnie na ręce, kiedy ja próbuję opanować ostatnie ataki śmiechu.

—Puść mnie! –krzyczę.

— Głupia prośba. Przecież wiesz, że tego nie zrobię. Idziemy utopić tą syrenkę na moich rękach w szpitalnym klozecie, bo widocznie ma ciężką wadę wzroku –szepcze, niosąc mnie w stronę łazienki.

— Wybacz, ale sam przyznaj, że Aaron jest bardzo przystojny...

— Halo, przepraszam! Jest na sali lekarz? Ona bredzi! Trzeba jej pomóc! –brunet krzyczy i śmieje się na cały oddział kiwając na mnie głową do pielęgniarek, które ironicznie przewracają oczami. Zatykam mu usta dłonią i cała się rumienię. Zakończmy to przedstawienie...

— Tak, słucham. W czym pomóc? –znienacka zza ściany wychodzi blondyn. Bardzo znany blondyn... To Aaron.

Ręka w gipsie i pocięta twarz rzeczywiście nie wygląda najlepiej. Jego mina mówi sama za siebie. Alex jednak tego nie zauważa i nadal jest w doskonałym humorze.

— Panie doktorze Aaronie, proszę zdiagnozować u nas chorobę umysłową. Co pan powie na ten temat? –żartuje brunet i zaczyna się kręcić wokół własnej osi ze mną na rękach. Po chwili się zatrzymuje, a Aaron wypala:

— Rzeczywiście bardzo ciężki przypadek... To mi chyba wygląda na... waszą cholerną miłość! –wrzeszczy bardziej na Alexa, unikając mojego spojrzenia. Wyrywam się z objęć bruneta i staję jak wryta, gdy jego przyjaciel kulejąc, wyrywa mu kluczyki do KII i szybkim krokiem wychodzi uderzając po drodze zdrową ręką z całej siły o drzwi wyjściowe. Alex bierze mnie za rękę i równie żywym krokiem ciągnie w przeciwną stronę do zaułku na zakręcie, gdy ja próbuje zrozumieć co się właśnie stało. On był zazdrosny. Matko, ale dlaczego... Przecież... wszyscy jesteśmy tylko przyjaciółmi... prawda...? To jakiś film akcji, w którym gram? To wszystko jest za szybko.

Nagle czuję uścisk na ramionach i ktoś przykleja mnie wręcz do ściany. Czuję się jakbym właśnie zażyła za duzo tabletek rumiankowych, bo wszystko się kręci i jest zamazane. Tylko jego oczy i cichy szept do mnie docierają:

—Stephanie... on się w tobie...zakochał. Na to mi wygląda. Muszę ci powiedzieć, że... –zaczyna krzątać się po małym pomieszczeniu i znów wraca do mnie wzrokiem, a mi pojawiają się plamki przed oczami na jego słowa i intensywność jego wzroku.

— On musi być bardzo szalony, żeby rozwalić sobie głowę i dwie ręce dla kobiety... Ja bym nigdy tego nie zrobił! Przecież jesteśmy przyjaciółmi... Chyba... Przecież dobrze wie, że zawsze żartuję... Ja... wszystko na nic! –nagle podnosi głos i zanim orientuję się co się dzieje, czuję gorąco na moich wargach. Tak przyjemne wręcz parzące wargi, które tak pasują do moich. Nie wiem, kto kogo pocałował i kiedy. Jedyne co czuję to przeszywające ciepło i dotyk jego rąk na moich biodrach. Nagle jak czar, wszystko znika. Całe jego ciepło. Znów cholernie za szybko.

— A może jednak oddałbym dla ciebie głowę... –jego szept roznosi się do mojego ucha i niebieskooki wraz z jego ciepłem, wychodzą z zaułka. Zostaje tylko ja i moje durne, mieszane uczucia... To za mało. Muszę odzyskać straty. Chociaż te...

Mimo Pozorów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz