16. Powrót

8 1 9
                                    

       Mój kontakt z matką nigdy nie był tak dobry. Nie mówię, że wybaczam jej to co zrobiła, ale napewno cieszę się, że wreszcie pojęła jak bardzo jej rola jest mi potrzebna w życiu. Minęło kilka tygodni odkąd w moim życiu się ułożyło. Brak zmartwień i szara rzeczywistość szkoły mi odpowiadają. Z mamą postaraliśmy się nawet o kontakt z Brockiem. Jest już w wojsku, ale niestety wcześniej leżał tydzień w szpitalu, bo były (na szczęście go wywalili) dowódca rozwalił mu głowę za to, że nie wypełniał jego rozkazów szkoleniowych. Okazało się, że ich nowy, główny szef odkrył ich laptopy i kazał usunąć je z posesji wojskowej. Kolejny sukinsyn. Ale przynajmniej mają tam telefon. To nic że tylko 1 na 200 żołnierzy. Lepszy rydz niż nic.
  
Pogodziłam się też z Rachel, choć przez kilka dni było ciężko. Była na mnie bardzo zła, że nie powiedziałam jej wcześniej o Alexie i Aaronie. Na szczęście udało mi się to naprawić podczas naszego wieczoru. Kupiłam jej oczywiście wino.

— Panno Sparks... Eghem... Albo pani bierze udział w wykładzie albo pani wychodzi wraz z przyjaciółka, która maluje sobie obok paznokcie– z zamyśleń wyrywa mnie pan Brown.
Nienawidzę jego nazwiska jak i niego samego. Odwracam za to głowę i widzę Rachel, która faktycznie chowa lakier do torby i mówi:

— To my wolimy tą drugą wersję.

       Dziesięć minut pózniej razem z blondynką wsiadamy do mojego samochodu. Jeszcze nie zapytałam gdzie, ale jestem jej wdzięczna za to, że mimo nieobecności w dzienniku, wyrwała mnie z lekcji tego wrednego pajaca, któremu nie pasuje nawet kaszel chorego ucznia podczas jego paplaniny.

— To dokąd jedziemy? –pytam z uśmiechem przyjaciółkę i wkładam nową płytę Harry'ego do samochodowego radia, po czym odpalam silnik.

— Może do tego klubu co ostatnio? –pyta z zadziornym uśmiechem, a ja sama nie wiem czy chcę znów na drugi dzień przeżyć kaca i... czekaj czekaj!

— Nie pamiętasz co ci opowiadałam? Nie chcę znów się upić i... spotkać ich.
To była tylko przelotna znajomość, choć nie wiem co bym zrobiła gdyby nie oni... ale... Oh... Po prostu wolę mieć serce na miejscu niż splątane między tych dwóch... –wzdycham po swoich przemyśleniach.

— Masz rację. To wracamy na stare tory. Jedź do Cameleon Club. Może i mają tam trochę gorsze piwo niż w Drink Club, ale chcę tylko twojego szczęścia.

— Dziękuję –szepczę i tulę mocno przyjaciółkę po czym jedziemy.

       Gdy jesteśmy już w klubie, siadamy przy boxie jak najbliżej wyjścia, bo mam co do tego miejsca dziwne uczucia, choć byłam tu mnóstwo razy. Teraz jest tak... pusto? Nudno? To przecież lepiej... prawda?

                              ***

— A pamiętasz, gdy na początku roku tak się stresowałaś prezentacją przed panią Smith, że zwymiotowałaś za pobliską ławkę?! –śmieje się w niebogłosy blodynka, gdy po kilku piwach wspominamy naszą przeszłość?

— O Boże! Hahah. Tak! A pamiętasz jak chodziłaś z Roby'm i pocałowałaś jego brata bliźniaka, bo myślałaś że to on? –krzyczę do przyjaciółki chociaż siedzimy obok siebie. Na szczęście przez to piwo tylko zgupiałyśmy i jeszcze nie jesteśmy pijane.

— Boże pamietam... W życiu się nie umówię z żadnym facetem który ma brata podobnego choć trochę do siebie –i obydwie po raz setny tego wieczoru wybuchamy śmiechem, choć to co robiłyśmy było głupie, a nie zabawne.

— A pamiętasz jak pocałowałem cię przy toaletach w szpitalu i coś do ciebie poczułem? –połączą do naszej rozmowy głos. A dokładnie i osoba. Alex. Cholera, jakiego ja mam pecha w życiu.

— A pamiętasz, jak dla ciebie dałem ponieść się bójce, tylko dlatego że też coś do ciebie poczułem? –kolejny głos się dołącza również do naszego stolika.

Nie wiem co powiedzieć. Wrze we mnie tysiąc emocji.

— A pamiętasz, Aaron, jak nie powiedzieliśmy jej o tym, że jesteśmy braćmi i utkwiliśmy teraz w punkcie bez wyjścia, bo obydwoje kochamy tą dziewczynę i mam ochotę rozkwasić ci za to twarz? –krzyczy ironicznie szatyn do Aarona, po czym wstają i mierzą się wzrokiem.

— Oh pamiętam doskonale. I wiesz? Ja też mam ochotę to zrobić. –mówi Aaron zmierzając w stronę Alexa.

Wstaję od stołu i rozdzielam ich swoją osobom. Gdzie ja jestem w podstawówce, żeby bili się o mnie jak o głupią rzecz?! Dość tego.

Mimo Pozorów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz