17. Zamknięte serca

14 1 9
                                    


— Co do kurwy? –wrzeszczy Rachel, przekrzykując muzykę. —Nawet tu muszą zjebać nam wieczór?!

Aaron i Alex są zbyt blisko siebie, a ich wzrok zbyt niebezpieczny. Wygląda to jak narazie jak bitwa na wzrok. Ale czuję, że zaraz dojdzie do rękoczynów.

— Przestańcie,co?! Nie myślicie, że mam dość jeżdżenia po szpitalach i słuchania tego wszystkiego?! Myślicie, że nie mam ochoty żyć normalnie, tak jakbyście mnie nigdy nie poznali?! Zakończmy tą krótką i głupią znajomość, zanim gra uczuć zajdzie za daleko do cholery! –mówiąc to, nawet nie wiedziałam, że po policzku spływa mi łza.
Gorzka, wielka łza, która zawiera wszystkie moje życiowe smutki. I których mam już naprawdę dość.

Akurat, kiedy moje życie zaczyna się układać i działać tak jak powinno, pojawiają się te dupki i nadal robią mi mix a'la sałat-uczuć.

— Myślisz, ze inni nie mają tego dość? Że tylko ty masz tak mieszane uczucia?! Nie jesteś pępkiem świata... –mówi Alex i pociera twarz ręką, jakby chciał zmyć nią sfrustrowanie towarzyszące mu w tej chwili. — Ale nie wychodzisz na razie z głowy! Nie odstępujesz moich myśli na krok. Nawet nie wiesz, co zrobiłaś...

Brunet tymi słowami chce, abym zapewne poczuła winę, tego co narobiłam, przez spotkanie ich w klubie i wsiąście do tego pieprzonego auta wtedy. I ma rację. Czuję się winna, że są braćmi, a ja zakręciłam im w głowie moją głupią obecnością. Lecz oni mi też. I to jest gorsze. To, że to ja stoję w punkcie bez wyjścia, bo choć tak tęskniłam, że mam ochotę ich pocałować, to nie mam pojęcia którego. I to jest o WIELE gorsze.

Podchodzę do obu i wkładam im mój wskazujący palec w tors. O Boże, już widzę jak zabawnie to musi wyglądać. Ale teraz to nie ma znaczenia.

— Wy. To wy. Wy namieszaliście mi w głowie. I to moja wina. Powinniście teraz sobie iść. Najlepiej na drugi koniec świata. Byle to, co się wydarzyło, zostało zapomniane. I to jak najszybciej... –mówię do nich i nie wiem dlaczego płacze. Przecież to tylko 2 mężczyzn. I znam ich tak krótko. Jednak mając tylu facetów, do żadnego nie czułam tego co do nich. To niedorzeczne. To strasznie niedorzeczne! Mam ochotę tupnąć nogą, jak mała dziewczynka i wyjsć. I chyba tak zrobię...

— Ale to cholernie trudne Steph! Cholernie trudne jest zapomnieć o tobie i powstrzymać się od TEGO... –i całuje mnie.
Aaron całuje mnie tak szczerze i delikatnie, że nogi mi się uginają i kręci mi się w głowie. Dotyka delikatnie moich policzków, ale tylko na chwilę, bo po chwili wszystko znika.
Słyszę tylko uderzenie pięści i widzę, jak Aaron zatacza się lekko do tyłu i masuje polik.

— Co ty do cholery robisz?! Kolejną scenę?! Bijesz brata, który nie dość, że ma rękę w gipsie, to niedawno został przeze mnie pobity? Mnie też to krzywdzi! Mam dość kurwa! –wrzeszczę na Alexa, który wbija we mnie natarczywy wzrok.

— Zasłużył sobie dupek! Pocałował cię, dobrze wiedząc, że ja tez chciałem to zrobić! I jeszcze tu przy wszystkich, żeby mnie wkurwić.

— Czy ja wyglądam na jakąś rzecz?! „Ja też ją chciałem" lub „ja też chce to zrobić". Ile ty masz do cholery lat?! Nie dorosłeś do tego, żeby być mężczyzną, a uważasz, że dorosłeś, żeby całować mnie wtedy w szpitalu i mieszać mi w sercu?! – krzyczę i daję mu z liścia.
Podchodzę do Aarona, który również dostaje ode mnie w twarz, bo oboje są tego winni. Sobie też powinnam dać w twarz. Wszyscy w tym siedzimy.
Biorę torbę z kanapy i wybiegam z płaczem z klubu.

Wsiadam do samochodu, zapominając że piłam. To nie jest najważniejsze jeśli dostanę mandat. Najważniejsze jest trafić do domu. Wsadzam klucze do stacyjki i odpalam. Lecz po chwili drzwi pasażera się otwierają i wsiada do nich Aaron.

— Wyjdź! Wyjdź z samochodu i mojego życia razem ze swoim bratem! -krzyczę na niego zrozpaczonym głosem i staram się wypchnąć go z samochodu.

Lecz bezskutecznie, bo on łapie mnie za nadgarstki i przybliża twarz do mojej.

— Każdy z nas wie, że ten czas znajomości był krótki i w ogóle nie powinniśmy byli się w sobie zakochiwać. Ale moje serce wyczyniało przez ten czas bez ciebie fikołki. Nieważne, że mój brat też cię kocha. Nieważne, że ta cała gra uczuć nie ma sensu. Ważne, że cię odnalazłem i mogę powiedzieć to, co zamierzałem, ale nie powinienem. Przecież znamy się tak krótko, ale od początku... Steph... Ja cię kocham... – mówi to tak szybko, że ledwo to skanuję. To co najbardziej do mnie dociera to pocałunek, którym mnie obdarowuje. To juz 2 w ciągu 10 minut. Ale ten... Jest w nim tyle namiętności i uczucia, którego smaku nie mogę określić, że to aż wewnętrznie sprawia ból. Przyjemny ból. Jakby zabrał tym pocałunkiem małą cząstkę mojego serca. I gdy dotyka zdrową ręką mojego karku, mam ochotę odpłynąć. Nie zasługuję na to. Na pocałunek i na jego miłość. Na nic w życiu nie zasługuję... Może tylko na otwarcie się serca. Może tylko na drobną cząstkę adoracji... Lecz tylko na szczyptę.

Mimo Pozorów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz