Terrible Six

259 20 8
                                    

Po południu wróciłam do domu i postanowiłam wykorzystać chwilę wolnego, żeby dodać nową notatkę. Ostatnio mój blog zaczęło odwiedzać coraz więcej osób i zebrała mi się mała grupka, można powiedzieć, wiernych czytelników, których wolałabym nie utracić.
Moi przyjaciele poszli się wykąpać po plażowaniu, a rodzice pili popołudniowa kawę na zewnątrz.
Zamknęłam się więc w pokoju na górze z laptopem, zeszytem z pomysłami i miłą muzyka puszczaną z telefonu przez głośnik.

Wybijałam litery na klawiaturze, a kolejne zdania zmieniały się w kolejne akapity. Czułam się spokojnie i mogłam na chwilę oczyścić myśli. Wiele spraw nie dawało mi spokoju, ale postanowiłam je "wyłączyć" z myśli.

Nim się zorientowałam na zegarze pojawiła się godzina piąta, a ja postanowiłam zrobić sobie mała przerwę. Niemal odczuwałam już ból pleców, który zawsze miewałam po długim przesiadywaniu przed laptopem

Wtedy jednak drzwi się otworzyły, a ja przewróciłam oczami, bo wiele razy prosiłam, żeby pukać do mojego pokoju. Byłam przekonana, że to Jeremy, on się niczym nie przejmował. Zresztą trudno było mu się dziwić, był jeszcze dzieciakiem.

-A gdybym się przebierała?- spytałam i czekałam aż wejdzie do środka

- Nie mam nic przeciw

Głos nie należał do mojego brata, a ja pomyślałam, że powinnam się do tego przyzwyczaić. Ciągle ktoś właził do mojego pokoju, nawet nie dbając o pytanie.

Tym razem padło, o dziwo, na Brada.

Zdziwiona spojrzałam na niego, bo zupełnie nie spodziewałam się go tutaj. Ostatnio jednak jakoś często na siebie wpadaliśmy.

-Przeszkadzam?- spytał zamykając za sobą drzwi, a ja dostrzegłam, że w drugiej ręce trzyma jakieś pudełka

-Pytasz po tym, jak i tak wlazłeś do mojego pokoju bez pytania?

-Tak, a czego się spodziewałaą?

Zrobił dziwna minę, jakby cała ta sytuacja była oczywista, a ja uśmiechnęłam się, bo wyglądał naprawdę zabawnie. Kilka pasm włosów opadło mu na oczy, więc zrobił swój charakterystyczny ruch i starał się je odgarnąć z twarzy bez używania rąk. Nie wychodziło mu to zbytnio, więc sama podeszłam do niego i przełożyłam loczki na lewo. Doszłam wtedy do wniosku, że jego włosy są w o wiele lepszym stanie niż moje.

-Dzięki- uśmiechnął sie- Mamy do ciebie prośbę...

- Nie przyjmę Tristana do pokoju- odparłam od razu-Mogę przyjąć ciebie albo Connora, ale Tris to najgorszy współlokator...

- Nie jest taki zły, dziwnym trafem zawsze mieszkamy razem- stwierdził Brad- Ale chodzi o coś innego, Caroline mnie wysłała z misją...

Spojrzałam na niego i zaczęłam się zastanawiać o co takiego chodzi oraz dlaczego Caroline sama nie przyszła, tylko wysłała Brada. Zresztą miałam wiele pytań, które zostawał bez odpowiedzi. Może powinnam je spisać w jedną wielką listę, żeby się z czasem nie pogubić.

-Po jutrze są urodziny Hayden i prawie wpadła na swoje prezenty. Caroline ją czymś zajęła, a ja przyszedłem tutaj. Mogłabyś je przechować?- spytał wskazując głową pudełka

-Jasne, wsadź do szafy- odparłam i uchyliłam drzwiczki

Tym samym Bradley przypomniał mi o tym, że swój prezent dla Hayden zostawiłam w domu, bo zupełnie nie spodziewałam się, że moi przyjaciele odwiedzą mnie na wakacjach. Westchnęłam ciężko i zaczęłam myśleć co mogłabym jej kupić w tej małej miejscowości.

-Muszę znaleźć coś na szybko dla niej- powiedziałam- chyba, że masz ochotę się wrócić do domu...

Bradley zrobił minę jakby się mocno zastanawiał na tym pytaniem, a potem zmarszczył brwi i stwierdził że jednak znajdziemy coś dla niej na mieście.

-Co robiłaś, zanim ci chamsko przerwałem?- zapytał rzucając się na moje łóżko- O wiele wygodniejsze niż moje, masz coś przeciw jeśli będę tu dzisiaj spał?

-To obok stoi wolne- skinęłam głową- zapraszam

-Nie, wolę to- stwierdził i odwrócił głowę, a jego wzrok od razu przykuł laptop- Oh, pisałaś...zobaczmy co ciekawego

Przez chwilę byłam zdziwiona swobodnym zachowaniem Brada, który nie dość, że rzucił się na moje łóżko, to jeszcze złapał za mojego laptopa i przymierzał się do przeczytania mojej nieskończonej notatki. Ale potem sobie uświadomiłam, że muszę zacząć działać.

- Nie skończyłam - powiedziałam- Oddaj mi laptopa- poprosiłam i wyciągnęłam po niego ręce.

-Hm... nie

Bradley wcale nie przejął się moja prośbą i kiedy chciałam do niego się zbliżyć, żeby zabrać mu laptopa, zaczął się wiercić tak, że nie miałam szans na złapanie go.

-No weź- mruknęłam nieco niezadowolona z takiego obrotu sprawy

Zaczęliśmy się siłować, starając się nie spaść z małego łóżka i jednocześnie nie uszkodzić mojego laptopa. Chłopak trzymał go daleko ode mnie na wyciągniętej dłoni, a drugą ręką przytrzymywał mnie, żebym nie mogła go dosięgnąć. W grę włączyły się także nasze nogi i głośny śmiech Brada. Byłam pewna, że było nas słuchać w domku obok.

-Bradley Will Simpson- wrzasnęłam w końcu, przypuszczając, że nie uda mi się z nim wygrać.

Brad na chwilę się zatrzymał i spojrzał na mnie z zainteresowaniem, jakbym właśnie powiedziała coś niesamowitego. Jego brązowe oczy były spokojne i rozbawione jednocześnie. Jeszcze nie miałam okazji przyjrzeć się im z bliska.

Szybko sobie uświadomiłam także, że prawdopodobnie, fizycznie nigdy nie znajdowaliśmy się tak blisko. Dopiero kiedy sobie o tym pomyślałam, poczułam się nieco onieśmielona. Co my w ogóle robiliśmy?

-Nigdy chyba jeszcze nie nazwałaś mnie moim pełnym imieniem- stwierdził - Już myślałem, że nie wiesz jak się nazywam... Lydio Zello Camreigh

-Czy w ogóle słyszysz jak to brzmi? Nigdy więcej tak do mnie nie mów- zastrzegłam i zrobiłam minę, która jak miałam nadzieję wyglądała na groźną

- Mnie się podoba- wzruszył ramionami

-A mnie nie - przewróciłam oczami- Oddaj mi laptopa, proszę

-A co będę z tego miał?

- Nie będę próbowała cię zaatakować...

-Słabo... myśl dalej Camreigh

- Zrobię jutro śniadanie

-Caroline nie jest w tym taka zła...

- No dobra, pokażę ci kawałek notki...- westchnęłam

-I?

Spojrzałam na niego, bo nic innego już mi nie przychodziło do głowy. Tak trudno było mi trafić za tym chłopakiem, a fakt że nie znaliśmy się zbyt dobrze, dodatkowo nie ułatwiać sprawy.

-I pozwolisz mi tu spać kiedyś

-Ale masz wymagania...

-Deal, Camreigh?

-Deal, Simpson

---------------------

Okej, więc jakos napisałam ten rozdział chociaż męczyłam się z nim "psychicznie" i myślałam, że już nic nie wymyslę dalej...

Dziękuję Wam za wszystkie miłe słowa i motywowanie mnie. Obiecuję, że nie zawieszę tego ff i będę się starała je na bieżąco pisać. 💖💖💖 Jesteście niesamowici

This Is Our Summer |bws|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz