Tomik zaklejony taśmą - czyli to, co myślał Levi. | Dodatek |

898 144 33
                                    

O jednym z pacjentów Levi'a, który cierpiał z powodu zdrady żony:

Słodycz, lub też rozkosz,
Jak to ludziw twierdzą.
Gesty niedostrzegalne,
Banalne,
Wszystko tak nudno przewidywalne.

Stoję pośrodku,
Nie czuję niczego,
Zimno zżera
Kawałek po kawałeczku.
Zbyt chłodne serce?
Zabawne!

Dawniej drżało od gorąca!
Teraz z chłodu?
Ciało staje się zimne,
Krew wrząca,
Płuca przestają oddychać.
O losie smutny!
O losie nieboszczyka!

Nikt nie dostrzega!
Nikt o mnie nie pyta!

A była taka wiosna
O słodkim, lub też
Rozkosznym poranku.
Gest za gestem,
Wszystko tak skomplikowane.
Myśl za myślą,
Tak nieprzewidywalna.

I choć spojrzę w lustro,
To nic nie widzę.

Wiśniowe usta,
Ich słodkość,
Ta radość pusta!
Szczęście po zabiciu serca męża!
Z kochankiem rozpusta!

I tak błądzę,
Niewidomy niby.

Szukam wiary, nawrócenia.
Szukam czegoś;
Nie do opowiedzenia?
Wybaczenia? Ach! Może!
Zemsty?!
Och gorze mi, gorze!
Ciepła...
Tak, tego prawdziwego.
Lecz to, to już nie spotka
Człowieka umarłego!

Wiersze napisane po stracie przyjaciół:


Mała wojna zagościła

W moim sercu.
Mała, a jednak wielka.

Mała wojna
nie szuka po omacku.
Namierza, szlaleje,
Jak dzikie zwierzę
Kły swe wbija!
I sączy powoli,
I wyje rozkosznie
I zabija - bezlitośnie.

Mała wojna
Rozerwała moje serce na strzępy
I pluła, i kłamała
A człowiek
pozostawał nadal obojętny.

Jak ciernie,
Upojne rośliny,
Tak oczy na życie parzyły
Jak na rozerwaną kartkę.
Która część?
Który fragment?
Który zamysł?
Który zakręt?

Słuchaj głosu serca!;
ktoś woła z oddali
Ale oczy czas gani,
A serca nie ma.

Bo mała wojna
me serce rozerwała.
Bezszelestnie zabiła,
Bestialsko podeptała.

Mała, a jednak tak wielka
Ta wojna.
Mała - bo niedbała.
Wielka - bo wszystko zabrała.

*

Wierzę, iż pamięć
jest moją trwogą.
Każde słowo wyblakłe,
Każdy okruch nicości,
Odchodzi wolno,
jakby trzymając się wieczności.

Mówili: "Odejdź - zostaw"
I patrzyli z kpiną.
I mówili mi:
"Nie patrz - porzuć"
Ale czy można miłość
Jak nędzny paragon wyrzucić?

I wierzę, och wierzę,
Iż prostota ludzką nawet mnie,
Mętnego pachołka,
Na górę poniesie.

I wierzę, że o swoim sukcesie
Nikt nie prawi tak u góry,
Jak tu ludzie;
bo ich próżność niesie.
Jak galaktyka niezmierzona
I jak ocean głęboki,
Tak ludzkiego życia,
nieznane są wyroki.

Więc mówią mi ciągle
A mówić - owszem, mogą:
"Zaprzestań, opuść"
Lecz ja, nigdy nie rozstanę się ze swoją trwogą.

Wiersz napisany  na początku lipca, Levi starał się patrzeć z perspektywy Erena i spisać jego myśli:

Róża rozpłynęła się na kartce,
Uwalniając milion barw
Od różu po zieleń.

Staw wysechł,
Wiążąc koniec z końcem.
A my wciąż nie mamy dość.

Klaszczemy i krzyczymy.
Potem, odezwie się anielski chór.
Schowam się
jak zawsze przecież.
Ja przynajmniej próbuję wrócić
Do domu, a Ty?
Nigdy nie masz dość.

Marzenia wyschły,
A nasza droga
Uwolniła wiele istnień.
To nie czas, nie dziś
Nic już nie zmienimy.
Może parszywą drogę obierzemy
Bo przecież każdą
można zmienić.

Patrzą się na nas
A my zostawiamy się;
Co tu jeszcze robimy?

Po nocy w klubie:

Jeden krok w przód
Jeden w tył
Raz, dwa, trzy.
Daj się ponieść;
Rytmowi i mnie.
Ty jesteś kośćmi, ja mięśniami
Raz, dwa, trzy.
Nie zatrzymuj się
Póki muzyka gra.
Daj sobie chwilę
Na stratę.
Pozwól na brak powagi!
Ja będę twoimi kończynami,
Ty mózgiem.
Raz, dwa, trzy.
Wystarczy tej miny.
Raz.
Rozjaśnij swoją twarz.
Dwa.
Przepraszam.
Trzy.

Wiersz z dn. 1 listopada, napisany po pierwszym omdleniu na ulicy. Pożegnanie, napisane do Erena:

Cykady zaczęły grać
przypominając o lecie.
Brak czasu
brak ograniczeń.
Byliśmy młodzi.

Łzy, którymi zastąpiliśmy dotyk,
delikatny dźwięk gitary.
Szept.
Brak czasu
polne kwiaty
szczęście w oczach
odzew wolności
Zawsze, mówiliśmy
Czyż nie?

Wznosiliśmy się
na skrzydłach szczęścia.
Lecz za delikatne one były.
Ja upadłem,
Ty zostałeś
bez znaczenia.

Cykady zaczęły grać
rozdrapując stare rany.
One znów się zagoją
Nieistotne, że będę cały zabliźniany.

Brak czasu.
Cóż to?
Znów jego brak.
Brak czasu!
Tak mówiliśmy na znak
że mamy wszystko
nie mając nic.

Lecz ja upadłem.
Pękła czasu nić.

Wyrwana strona.

____

Tak, to moje wiersze. Każdy bez wyjątku. Wstyd to publikować, ale postać Levia pisała wiersze i miała ich wiele; każdego swojego pacjenta opisał, bo uważał, że każdy człowiek tworzy sobą poezję. Ale nie będę ich wszystkich tu przepisywać, bo zajęłoby to wieki. Oto zatem niewielki zbiór wybranych wierszy, przedstawiony chronologicznie, tak jak życie Levi'a biegło.








P A T O S | Riren |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz