7.

376 18 0
                                    

Po 20 minutach jazdy moim oczom ukazało się niesamowite miejsce, pełno łąk z pasącymi się końmi, kozami, owcami, krowami i innymi kopytnymi. Kawałek dalej polana na której beztrosko biegały psy. Gdy weszliśmy do środka zupełnie mnie zatkało, wszystko nowoczesne, gabinety weterynaryjne, klatki, kojce i boksy dla każdego zwierzaka.
Z wrażenia zapytałam gdzie jesteśmy, właściciel powiedział że w schronisku prawie się popłakałam. Zawsze myślałam że w takich miejscach jest źle a tu wszystko idealnie.

- Chodź wybierzesz sobie małego przyjaciela. - wolontariuszka podeszła do mnie i zaprowadziła do kojców z psami. Zatrzymaliśmy się obok kojca z nowo urodzonymi rasowcami. Chciałam je wszystkie, były zdrowe, silne i piękne, ale postanowiłam rozejrzeć się dookoła. Wiedziałam że one najszybciej znajdą właścicieli. Parę kojców dalej leżał mały piesek. Przeczytałam jej kartę i zdziwiłam się czemu nikt jej nie chce.

- Co jest z nią nie tak? - zapytałam wolontariuszkę

- Sama nie wiem, może dlatego że ma heterotromie.

Spojrzałam na Ricka, na początku był zdziwiony dlaczego wolę takiego psa a nie rasowca ale potem najwyraźniej zrozumiał.

- Jeśli chcesz to możemy ją zabrać do domu.

**

10 minut później siedziałam z Ivą w aucie.

- Chyba zrozumiałem dlaczego mieliśmy jechać tu a nie do hodowli.

- Mieliśmy jechać do hodowli?! - nastała chwila ciszy - Oszalałeś! Nie wzięłabym psa z hodowli!

- Emily wiedziała co robi. - zaśmiał się i pojechaliśmy w stronę zoologicznego.

Znaleźliśmy jeden w galerii handlowej, na szczęście wpuszczali z psami. Wzięłam suczkę na ręce i razem z Rickiem ruszyliśmy do sklepu. Po drodze zaczepiało nas pełno ludzi.
"Ale ładny piesek" "Skąd go masz?" "Też chce takiego"
Czar prysł gdy mówiłam że jest ze schroniska. Na szczęście niektórych to nie spławiło.

Wybraliśmy dla niej piękne szelki jeszcze na nią za duże ale będzie miała jak podrośnie i będzie duża, oczywiście smycz, miski, musiałam ograniczyć się do jednej zabawki bo w domu jest ich z 20, kojec i parę smakołyków. Dla Hope kupiłam obroże z dzwoneczkiem i adresówką oraz smaczki w kształcie rybek.
Ja i Iva ze sklepu wyszłyśmy zadowolone gorzej Rick który mimo że pokupował rzeczy dla psów to wydał dosyć sporo.

**

Po powrocie Iva zapoznała się z innymi lokatorami którzy przyjęli ją bardzo miło szczególnie Shill okazywał jej dużo uwagi. Gdy obeszła cały parter zaniosłam ją na górę bo nie mogła wejść na stopień.
Położyłam ją w nowym kojcu, obok niej położyła się Hope i obie szybko zasnęły.

**

- Rick? - weszłam do jego pokoju

- Tak?

- Mogę wejść?

- Już weszłaś. - uśmiechnął się

- No tak. - zaśmiałam się - Chciałam ci strasznie podziękować za wczoraj i dzisiaj i że się mną zająłeś w nocy.

- To mój obowiązek. - westchnął

- Mogę ci się jakoś odwdzięczyć? Coś kupić? Hmmm?

- Nie ma po co. A teraz przepraszam idę robić obiad. - wyszedł z pokoju dumnym krokiem

Zostawił włączony komputer, na pulpicie był folder Dla Ashley Bringni otworzyłam go i odpaliłam znajdujące się tam zdjęcia. Były to screen shot-y przedmiotów na Aliexpress typu piżama onesie jednorożec czy plecak z uszkami kota. Przejrzałam tylko parę zdjęć, zamknęłam folder i już wiedziałam co mu kupić.

Krasz story?❤️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz