13

196 13 0
                                    

- ...Musimy poważnie porozmawiać.

Na początku nie zbyt się tym przejęłam, ale gdy zobaczyłam jego minę przestraszyłam się.

- Rick co jest?  - usiadłam obok niego w siadzie skrzyżnym. Dopiero teraz zauważyłam że trzymał otwartą kopertę.

- Ash, wiesz że przez ostatni czas byłem bardzo zajęty...

- Rick do rzeczy. - szturchnęłam go i uśmiechnęłam

- Dostałem się na studia. - ucieszyłam  się ale tylko na chwile bo po chwili dodał - Wyjeżdżam...

**

Rozmawialiśmy długo, nawet bardzo długo. Skończyliśmy na tym że będę  miała wybór, albo jadę do mamy albo zostaje w akademiku.
Wszystko ma plusy i minusy, dużo do przemyślenia a czasu coraz mniej.

**
- Ale ładne niebo - westchnęłam patrząc w górę - Nie zasłaniaj! - przeturlałam się w bok

- Nie uciekaj - chłopak usiadł mi na kolanach tak że nie mogłam się ruszyć

Powoli robiło mi się zimno, ale Nick chyba bawił się w najlepsze powstrzymując moje próby wyzwolenia się od jego ciężaru.

- Dobra zejdź... - usiadłam, to był jedyny ruch na który mi pozwalał.

- Ok... jeśli.... - spojrzałam na niego pytająco - Jeśli powiesz mi co się dzieje.

Milczałam przez chwilę, chłopak musiał zauważyć że oczy mi łzawią bo mocno mnie przytulił.

- Co jest Ash? Hmmm? Powiesz mi?

Opowiedziałam mu wszystko, moje przemyślenia i rozważania, to że nie chce jechać do mamy a jednocześnie nie chce mieszkać w akademiku, bo to zbyt duża odpowiedzialność i natłok obowiązków.
Nick przez cały czas milczał, dał mi się wygadać, wypłakać i wyżalić. Wiedziałam że nie chce go zastawić. Nie miałam najmniejszej ochoty tego zrobić.

**
Następnego dnia nie poszłam do szkoły, totalnie się rozchorowałam. Leżałam w łóżku oglądając seriale i zajadając się specjalnością Ricka - czyli kupnymi ciasteczkami i herbatą z miodem.

Iv leżała mi w nogach a Hope wygrzewała się na kaloryferze z reszta kociej gromady.

- 6 godzina seriali... - powiedziałam do siebie szukając nowego serialu
Nagle zadzwonił telefon. Pewno bym go nie usłyszała gdyby nie fakt że wszystkie koty zaskoczyły z kaloryfera i uciekły pod łóżko.
Sięgałam po telefon leżach na parapecie. 

- Halo? - odebrałam choć wyświetlił mi się nieznany numer - Kto mówi?

- Ash? - gdy go usłyszałam prawie się popłakałam

- Zack? - gdy usłyszałam „Tak" nie mogłam powstrzymać łez - Nie wierze! Czemu dzwonisz?

- Nie mogę zadzwonić do mojej dziewczyny?  

- Czyli nie zostawiłeś mnie? - uspokoiłam się ale nadal płakałam

- No co ty! Kiedy się spotkamy?

- Może w przyszłym tygodniu? Na razie leżę chora w łóżku.

- Super - wyczułam coś dziwnego w jego głosie ale nie przejęłam się tym w końcu mam się spotkać z kimś kogo kochałam a może dalej kocham.
Rozmawialiśmy jeszcze trochę po czym przeniosłam się do salonu gdzie Rick czekał z obiado-kolacja.

**
Podczas posiłku panowała cisza, bardzo niezręczna cisza.

- I co? Zdecydowałaś już? - przerwał Rick

Krasz story?❤️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz