- Pamiętaj o imprezie u Harry'ego. - przypomniał mi Dylan już po raz kolejny tego dnia.
Staliśmy na szkolnym korytarzu. Był piątek. Ja już skończyłem wszystkie lekcję na dzisiaj. Dylan miał jeszcze historię.
- Tak pamiętam. - przewróciłem oczami.
- Poczekasz na mnie? Odwiozę cię do domu. - zaproponował.
- Nie mogę. Muszę być wcześniej aby pomóc mamie. Nie martw się. Spacer mi nie zaszkodzi. No i jest słonecznie. - powiedziałem wesoło.
- Okej. Będę tęsknił. - wyszeptał czule, po czym pocałował mnie w usta.
Uwielbiałem to!
Gdybym tylko mógł, to nigdy bym się od niego nie odkleił...
* * *
Szedłem chodnikiem, wracając ze szkoły i kierując się w stronę domu. Myślałem o imprezie. Nie wiem jak się ubrać i wogóle nie uśmiecha mi się tam iść. Nie lubię tłumów. Ale skoro Dylan chcę mnie tam zabrać to muszę iść. Zresztą z nim u boku przeżyję wszystko. No i będzie tam Minho, Brad, Jeff z Ann i Chris więc nie będę się nudził. Chociaż nie wiem czy Chris nie ominie imprezy jak omija wszystko do tej pory. Czy on posiada takie coś jak zegarek?!
Moje rozmyślania przerwał samochód, zatrzymujący się obok mnie. Od razu spostrzegłem, że była to droga limuzyna.
Nagle jakiś barczysty facet wyskoczył z auta i wciągnął mnie do niego siłą.
Limuzyna ruszyła a ja ze strachem rozejrzałem się po niej czujnie. Wzrok zatrzymałem dopiero na twarzy kogoś, kogo dobrze znałem.
- Pani O'Brien. - wyszeptałem w stronę kobiety.
Siedziała dumnie obok swojego ochroniarza, który przypominał bandziora z filmu akcji.
- Thomasie. - przemówiła poważnie mama Dylana - Nie wiem czy masz tak kiepską pamięć albo nie rozumiesz co się do ciebie mówi, ale kazałam ci się nie spotykać z moim synem. - oznajmiła chłodno.
- To chyba pani ma coś ze słuchem, bo mówiłem, że nie zamierzam go zostawić. - nie wiem skąd się wzięło we mnie tyle odwagi aby powiedzieć jej to prosto w twarz, ale pod koniec straciłem trochę pewność siebie i się zarumieniłem z zawstydzenia.
- Drogi chłopcze, ja naprawdę nic do ciebie nie mam, ale jak sam widzisz, mój syn ma już zaplanowaną przyszłość, ale ona nie uwzględnia ciebie, Thomas. Przeczytaj to. - wzięła od ochroniarza kartkę papieru, po czym podała mi ją.
Niepewnie przeniosłem wzrok na dokument.
"Nakaz eksmisji"
- Co? - wyksztusiłem.
- Twoja mama ma dużo długów. Dogadałam się z bankiem. Sprzedając wasz dom, spłacicie połowę zadłużenia. Drugą połowę spłacę ja. Wyprowadzicie się do mniejszego, tańszego mieszkania, z daleka od mojego syna. Ty nie będziesz spał na ulicy, a Dylan będzie bezpieczny od zniszczenia swojej przyszłości. - wyjaśniła beznamiętnym tonem.
W moich oczach zaczęły formować się łzy, ale nie chciałem teraz płakać. Nie przy niej.
- Ja...ja go kocham. - wyszeptałem, nie spuszczając wzroku z kartki papieru.
- Miłość nie istnieje. To tylko zauroczenie. Zaufaj mi. Prędzej czy później i tak byście się rozstali. Ja tylko pomagam ci to załatwić szybciej. Mniej będziesz cierpiał. - powiedziała, ale nie słyszałem w jej głosie choć grama współczucia.
- Pani mąż zaakceptował nasz związek. Dlaczego pani nie może? - wyjąkałem, powstrzymując łzy.
- Harold zgłupiał na starość. Nie wie co mówi ani co robi. Ja jestem tylko w tej rodzinie rozsądna. Nawet nie masz co mieć nadziei, że mój mąż ci pomoże. Ta rozmowa jest skończona. Możesz iść. - odparła, a ja wyjrzałem przez przyciemniane okno zauważając, że byłem pod domem.
Złapałem za klamkę i otworzyłem drzwi.
- I pamiętaj, macie czas do końca tygodnia. - dodała gdy wychodziłem z limuzyny z zaciśniętym gardłem, łzami w oczach i bolącym mocno sercem.
Masa problemów....a ja i tak nie żałuję, że się zakochałem w Dylanie...
* * *
Siedziałem w salonie i patrzyłem jak mama kuli się na krześle, chowając twarz w dłoniach, a przed nią, na stole leży dokument, który dostałem od pani O'Brien.
Nie mogłem już patrzeć jak moja mama cierpi.
Wstałem i powolnym krokiem wszedłem do swojego pokoju, zamykając się w nim.
Nie wiedziałem co robić. Byłem świadomy tego, że musimy się wyprowadzić, bo tak czy inaczej bank przejmie nasz dom czy tego chcemy czy nie. Serce ściskało mi się na samą myśl, że nie miałbym już nigdy więcej zobaczyć Dylana. Chłopaka, który wprowadził tyle szczęścia i światła do mojego życia.
Nadal on jest moim wszystkim.
Jak można żyć bez wszystkiego?
* * *
Leżałem zwinięty w kulkę na łóżku i płakałem. Nie mogłem już powstrzymywać łez. Nie umiałem.
Mój telefon dzwonił parę razy, ale nie odebrałem. Bałem się. Co powiem Dylanowi?
Zawsze mogę zrobić to samo co Mike...ale to by zniszczyło szatyna, a ja mu obiecałem, że nigdy go nie zostawię. Czasem tak trudno jest dochować obietnicy...
Kolejny dźwięk połączenia. Dobrze wiedziałem, że Dylan się nie podda. Jeśli nie będę odbierał, to tu przyjedzie i wejdzie do tego pokoju choćby siłą.
Przełykając gulę w gardle, odebrałem.
- Słucham. - mój głos był zachrypnięty i smutny.
Nie potrafiłem udawać, że wszystko jest w porządku. Gra aktorska to nie mój konik.
- Co się stało, piękny? - usłyszałem pytanie Dylana.
Złapałem głęboki oddech.
- Wyprowadzam się. - wyznałem.
- Co? Ale jak? Kiedy? Dlaczego? - był zszokowany.
- Bank przejmuje nasz dom. Ja...wyprowadzam się bardzo daleko...emm...- głos mi się załamał i teraz mówiłem dalej, płacząc do słuchawki - Dylan...przepraszam. Mówiłem, że cię nigdy nie zostawię. Tak bardzo mi przykro...ja nie wiem...nie dam rady bez ciebie...kocham cię tak mocno...- wyjąkałem.
- Nigdzie nie wyjeżdżasz. Zostajesz, słyszysz? Nie pozwolę ci odejść. Potrzebuję cię. I może teraz brzmię jak jakiś egoista, ale potrzebuję cię przy sobie. Bo kocham cię do szaleństwa i nigdy nie przestanę. - oznajmił z determinacją.
- Dylan, nic nie da się zrobić. Twoja matka...- urwałem, nie będąc pewnym czy mu o tym mówić.
- Mogłem się spodziewać, że jest w to zamieszana. Załatwię to, okej? - spytał.
- Ale...- zacząłem.
- Ufasz mi? - przerwał mi.
- Ufam. - odrzekłem zgodnie z prawdą.
- To w takim razie się nie martw. Powiedz swojej mamie, że nigdzie się nie wyprowadzacie. - nakazał.
- Emm...okej. - przytaknąłem niepewnie.
- Kocham cię, skarbie.
- Ja ciebie też, kotek. - odpowiedziałem, po czym rozmowa się skończyła.
Miałem tylko nadzieję, że Dylan nie zrobi nic głupiego.
NOTKA OD AUTORA
Jak myślicie, co zrobi Dylan? Xd
❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤
CZYTASZ
You Have Message (Dylmas)
FanfictionPisane w roku: 2017 Nieznany Numer: Oj tam, wydało się, że jesteś gejem i co z tego? Ja jestem jak najbardziej z tego faktu zadowolony 😏 Tommy: Niech zgadnę. Wziąłeś mój numer od cholera wie kogo, a teraz piszesz i udajesz, że się do mnie podwalasz...