Dylan wszedł szybkim i pewnym krokiem do gabinetu swojego ojca.
Starszy mężczyzna od razu podniósł na niego wzrok znad sterty papierów.
- Musisz mi pomóc. - powiedział szatyn.
- O co chodzi, synu? - ojciec Dylana, widząc, że chłopak ma poważny wyraz twarzy, sam przyjął postawę jaką robi zawsze na ważnych spotkaniach w firmie.
- Chcę abyś poszedł, że mną do banku. Jestem niepełnoletni, więc nie potraktują mnie tam poważnie. Muszę spłacić dług. - wyjaśnił Dylan.
- Przecież ty nie masz długów. - oznajmił spokojnie mężczyzna.
- Nie mam. To prawda. Ale chcę spłacić długi kogoś innego. - wyznał.
- Nie będę pomagał ci spłacać kogoś. Nie jestem akcją charytatywną, Dylan. - upomniał go srogo ojciec.
- Nie musisz płacić ze swojej kieszeni. Chcę tylko żebyś tam ze mną poszedł. Dam ci pieniądze, a ty uregulujesz dług. - poinstruował szatyn.
- A skąd ty niby weźmiesz pieniądze? - zdziwił się biznesmen.
Dylan przełknął głośno ślinę ze strachu, ale nie zamierzał się poddać.
Zrobi wszystko dla Tommiego.
* * *
Blondyn siedział w salonie i patrzył na ścianę, rozmyślając nad dzisiejszym, okropnym dniem.
- Co chcesz na kolację? - spytała go mama z kuchni.
- Nie jestem głodny. - odpowiedział i to była jak najbardziej prawda.
Nic by nie przełknął.
- Thomas...- zaczęła łagodnie mama, ale przerwało jej pukanie do drzwi.
Kobieta westchnęła cicho i ruszyła by otworzyć gościowi. W progu ich domu stanął Dylan.
- Dobry wieczór. - przywitał się jak zawsze grzecznie - Przepraszam, że tak późno, ale mam ważną sprawę. - wyjaśnił.
- Nie szkodzi, wejdź. - matka Thomasa zaprosiła go do domu.
Blondyn wstał z kanapy gdy tylko zobaczył swojego chłopaka. Jego wzrok spoczął na kartce, którą szatyn trzymał w dłoni.
- Co to? - spytał niepewnie Tommy.
Dylan nie odpowiedział tylko dał kartkę kobiecie.
Mama Thomasa czytała przez chwilę dokument by później zakryć sobie usta dłonią.
- Kto spłacił nasze długi? - wyszeptała cicho z ogromnym szokiem.
- Ja. - odrzekł szatyn.
- Ale skąd miałeś na to pieniądze? - spytała kobieta.
Wzrok Tommiego utkwił w Dylanie, czekając na odpowiedź swojego chłopaka.
- Wziąłem z pieniędzy na studia. - wyznał w końcu.
W Thomasie coś pękło. Był wściekły.
- Jesteś takim idiotą, Dylan! - wykrzyczał blondyn - To były pieniądze na twoją przyszłość! Jak mogłeś?! Przecież nic mi nie jesteś winien!
- Przyszłość?! - Dylan również podniósł głos - Na co mi taka przyszłość?! Na co mi przyszłość bez ciebie?! Gdybyś cofnął czas, to ja i tak postąpiłbym tak samo, bo nie żałuję! - wybuchł.
- Dylan, to poważna sprawa. Nie możesz spłacać naszych długów. - wtrąciła mama Tommiego - Oddam ci te pieniądze. - obiecała.
- Nie. - zaprzeczył od razu - To tylko pieniądze. Ja mam znacznie coś cenniejszego od nich. - powiedział poważnie szatyn, przy ostatnim zdaniu, patrząc na blondyna.
- Ty idioto. - wyszeptał Thomas ze łzami, podchodząc do Dylana i wpijając się w jego usta, kompletnie nie przejmując się swoją matką, która na to patrzyła.
Dylan oddał pocałunek, jednocześnie wycierając kciukami łzy z twarzy swojego chłopaka.
- I tak jestem zły. - powiedział blondyn gdy oderwał się od warg Dylana.
- I tak cię kocham. - odpowiedział szatyn.
* * *
W tym samym czasie do gabinetu pana O'Briena wpadła jego żona.
- Haroldzie, wytłumacz mi proszę dlaczego nasz syn wziął pieniądze, które miał odłożone na studia i przeznaczył je na jakiegoś biedaka i niedołężnika?! - wykrzyczała wściekła.
Mężczyzna westchnął cicho pod nosem.
- Czy ty wiesz co robisz? Bo mi się wydaję, że nie! Masz natychmiast zrobić coś aby ten Thomas nigdy więcej nie spotykał się z naszym synem! I to teraz! - zarządała - Chcesz aby Dylan był w związku z chłopakiem?! Przecież to nienormalne! - oburzyła się.
- Do cholery jasnej, zamknij się kobieto! - wybuchł Harold, pierwszy raz podnosząc głos na swoją żonę w całym swoim życiu - Jesteś taka zepsuta! Co się z tobą stało? Co się stało z kobietą, którą pokochałem? Pieniądze aż tak bardzo cię zmieniły w nieczułą, podłą żmiję bez serca? - spytał, a kobieta tylko stała niedowierzając w to co słyszy - Czy ty nie widzisz, że nasz syn nie będzie szczęśliwy bez tego chłopaka? Czy ty naprawdę chcesz jego cierpienia? Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, ale ja jestem dumny z Dylana. Dziś udowodnił mi, że wie bardzo dobrze, że pieniądze nie są w życiu najważniejsze i wiesz co? Ja mu dam na te studia. Bo na to zasługuje. A ty jeśli nie zmienisz swojego postępowania, zawsze możesz wrócić do życia sprzed naszego ślubu. Nie miałaś nic. Tonęłaś w długach. Uratowałem cię, bo cię kochałem, ale nie jestem pewien czy nadal kocham. Dylan zrobił to samo dla miłości. I podziwiam go za to. Cieszę się, że mam takiego syna. Nawet jeśli woli całować chłopaków niż dziewczyny. Przejrzałem na oczy i mam nadzieję, że ty też to zrobisz, a teraz wybacz. Mam pracę i masę papierów do wypełnienia. Robię to przecież abyś miała za co kupować ciuchy, robić fryzury, masaże, wypady z przyjaciółmi i inne tandetne rzeczy, które tak naprawdę są nic nie warte. Dobranoc, Helen. - biznesmen zajął się dokumentami gdy tylko skończył swoją wypowiedź, nawet nie patrząc na żonę, która stała nadal w tym samym miejscu z zszokowaną miną.
NOTKA OD AUTORA
Zaraz będzie next ;*
❤❤❤❤❤❤❤❤❤
CZYTASZ
You Have Message (Dylmas)
FanficPisane w roku: 2017 Nieznany Numer: Oj tam, wydało się, że jesteś gejem i co z tego? Ja jestem jak najbardziej z tego faktu zadowolony 😏 Tommy: Niech zgadnę. Wziąłeś mój numer od cholera wie kogo, a teraz piszesz i udajesz, że się do mnie podwalasz...