📱SMS 46📱

10.2K 720 228
                                    

Perspektywa: Minho

Usłyszałem dźwięk rozsuwanych szklanych drzwi, więc spojrzałem w górę. Przez barierki wychylił się Brad i spojrzał na mnie, może trochę ze strachem, niedowierzaniem, ale też zauważyłem w jego oczach błysk szczęścia.

Nie wiem co się stało. Mam przyjaciela, a nagle wszystko wywraca się o sto osiemdziesiąt stopni. Naprawdę nie jestem gejem. Nie interesują mnie faceci. Interesuję mnie tylko Brad. Chociaż sam do czasu imprezy tego nie wiedziałem. A jeszcze po tym jak napisał, że mnie kocha, coś do reszty we mnie pękło i dlatego stoję tam gdzie stoję i patrzę z zachwytem na piękną twarz przyjaciela. Znaczy już nie przyjaciela...chyba....Zaraz, to kim my teraz właściwie dla siebie jesteśmy?

- Ja na serio mam lęk wysokości. - odezwał się Brad.

- Będzie dobrze. Po prostu przejdź przez barierki i skocz. Ja cię złapie. Obiecuję. - powiedziałem szczerze.

- Przez ciebie będę miał gorzej przejebane u rodziców. - fuknął i zaczął przechodzić przez barierki.

- Za co dali ci ten szlaban? - ciekawiło mnie to, bo przecież nigdy nie byli źli gdy Brad chodził na imprezy.

- Powiem tak...- westchnął, patrząc na mnie z góry - Nie byli zadowoleni z moich krzyków w nocy. - stwierdził.

- Och...cholera. - wyszeptałem cicho do siebie.

Jak ja się teraz pokażę na oczy jego rodzicom?! Przecież oni wiedzą! Brad krzyczał moje imię i tylko moje! Cholera!

- Minho? - uniosłem głowę do góry.

- Skacz. - nakazałem, rozkładając ręce aby go złapać.

Brad zamknął oczy. Wiedziałem, że chłopak się bał, ale chciałem spędzić z nim trochę czasu, a dobrze wiedziałem, że rodzice nie wypuszczą go z domu za tą akcję w nocy.

Niebieskooki w końcu puścił się barierek i wpadł prosto w moje ramiona. Postawiłem go na ziemi i dopiero wtedy rozchylił powieki.

- Żyje? - spytał.

- Nie. Niestety umarłeś, skacząc z balkonu przez co każdy myślał, że popełniłeś samobójstwo, a mnie zamknęli w kiciu, bo zemściłem się burząc taranem twój taras. - wyjaśniłem.

- Ty naprawdę masz coś z głową. - westchnął.

- Nie, po prostu jestem oryginalny. - wzruszyłem ramionami.

Brad uniósł kąciki swoich ust, układając je w cudowny uśmiech. Zawsze lubiłem gdy się właśnie tak uśmiechał.

Nie wiem co się ze mną działo. Nie mogłem znieść tej przerwy, zbudowanej z powietrza między nami. Pochyliłem się i musnąłem lekko jego wargi swoimi. Od razu wszystkie wspomnienia z nocy wróciły i to wystarczyło aby zrobiło mi się gorąco. Przywarłem bardziej do jego ust. Brad oddawał każdy pocałunek, a ja czułem jak powoli topnieje w moich ramionach. To było cudowne.

Oderwałem się od niego po chwili. Jego oczy były teraz tak piękne. Tak bardzo się świeciły i wyrażały tyle uczuć.

- Więc co teraz z nami będzie? - spytał niepewnie.

- Nie wiem. Ale wiem, że nie chcę cię stracić. - odpowiedziałem zgodnie z prawdą.

- Może zacznijmy od nowa. Małymi kroczkami. Poniosło nas wtedy, ale teraz chcę zacząć od czegoś delikatnego. - wyjaśnił.

- Kwiatki, serduszka, pszczółki i inne tandetne rzeczy z romansideł? - zdziwiłem się.

- Mniej więcej. - westchnął.

You Have Message (Dylmas)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz