#5

267 40 10
                                    

– Więc kto zajmuje domek?

Anze oparł się o stary pień drzewa
i pomachał innym kluczykami, które trzymał w ręce. Uśmiechał się szeroko
i czekał na chętnych. On sam nie zamierzał zająć domku. Wolał wypoczynek w namiocie, który
z pewnością będzie dzielić z Peterem. Chyba, że jego przyjaciel ma inne plany.

– To my się zgłaszamy – na przód wyszedł Gregor, a obok niego stanęła Diana.

Wszyscy popatrzyli się na nich. Kraft odetchnął głęboko. Musi teraz nie dopuścić do tego, aby Michi zgłosił chęć zajęcia drugiego pokoju.

– Chyba zostawiłem apart przy tym drzewie! – wyszeptał Hayboeckowi do ucha. – Pójdziesz ze mną po niego?

– Ale wiesz, ja chciałem po ten drugi pokój się zgłosić... – tak jak myślał Stefan, Austriak gotów był zająć miejsce
w domku. Pozostało go nadal przekonywać, aby z nim poszedł.

– Nikt się nie zgłasza. Przez te 3 minuty nic się nie zmieni. Chodź.

Po chwili zastanowienia Michi cicho westchnął i popchnął do przodu przyjaciela, dając mu znak, że mogą iść. Stefan uśmiechnął się triumfalnie. Znowu wygrał. Jeśli tylko zechce, może
z łatwością nim manipulować.

Andreas przyglądał się oddalającej od nich dwójce i rozmyślał, czy powinien zgłosić chęć zajęcia drugiego pokoju. Musiałby wtedy zdecydować, z kim chciałby tam być. Po jednej stronie znajdował się bardzo bliski przyjaciel, którym był Stephan, a po drugiej ukochana przyjaciółka Patrycja. Nie może pomiędzy nimi wybierać. To dla jednego nie byłoby fair.

– Ja wezme! – pomachał do Anze.

– To załatwione – Słoweniec uśmiechnął się do wszystkich. – Więc do zobaczenia na kolacji. Proszę tylko o pozostanie Gregora i Andreasa.

Skoczkowie rozeszli się w różne strony. Domen trzymał za rękę Alice, co nie uciekło spojrzeniowi Petera. Dlaczego się niczego nie domyślił? Gdyby tylko otworzył umysł wszystko by wiedział. Jednak nie zrobił tego i teraz musi żyć ze świadomością, że jego najmłodszy brat ma dziewczyne, a on nie.

– Proszę – Lanišek przekazał klucze Austriakowi i Niemcowi. – Wygodnego spania i nie tylko...

Mówiąc to zerknął na stojącą za Andreasem Patrycje i posłał jej buziaka w powietrzu. Wellinger to wychwycił
i roześmiał się.

– Nie wiem co masz na myśli, ale życze tego samego tobie i Peterowi. Chyba, że on będzie szukał pocieszenia u Kamila.

Wesoły odszedł zostawiając zdezorientowanego Anze. Wziął pod ręke Patrycje i poklepał po przyjacielsku Stephana po plecach. Nie wiedzieli, co Andreas zaplanował. Uśmiechając się sztucznie do siebie szli w milczeniu do chatki. Widzieli, że wszedł już do niej Gregor z partnerką.

– Słuchajcie – Andi stanął i podał Leyhe kluczyki. – Nie będe wybierał, czy wolę mieszkać z Pati, czy tobą Stephan, więc to wy zajmiecie ten pokój.

– My? – w głosie Patrycji można było wyczuć nutkę rozczarowania. - A nie możemy w trójkę?

– Właśnie – podchwycił jej propozycje Stephan. – Zmieścimy się na pewno.

– Ja już podjąłem decyzje. Teraz jeśli się nie obrazicie, zostawie was samych
i pójdę poszukać osoby, z którą będe dzielił namiot.

***

– Twój brat jakoś dziwnie się na mnie patrzy...

Rozstawiając namiot odezwała się do Domena Alice. Wydawała się zaniepokojona zachowaniem starszego Prevca. Od kiedy tylko ją zobaczył nie może spuścić oka z Domena. Chodzi za nim praktycznie krok w krok, przez co dziewczyna czuje się nieswojo. Jakby jej osoba była dla nich przeszkodą, którą Peter chce zniwelować. Z opowiadań jej chłopaka Słoweniec wydał się dla niej ideałem starszego brata. Troszczył się
o niego, martwił. Pomagał mu w szkole, rozwiązywaniu zadań, a w szczególności pszyrką, której Domen nie potrafił zrozumieć. Od zawsze nie lubił tego przedmiotu, a kiedy od gimnazjum rozdzieliła się ona na kilka różnych przedmiotów, zupełnie sobie nie radził.

Najmłodszy z Prevców był najpilniejszym z braci. To on zawsze najdłużej siedział
i się uczył, kiedy to Cene i Peter wychodzili na treningi lub grali na konsoli. Zachęcali go, aby częściej wychodził, jednak Domen miał własne zdanie i często im odmawiał. Lubił wieczorne spacery. Chodził uliczkami Słowenii, ciesząc się, że może sam
w ciszy wypocząć. Do domu wracał późną nocą, kiedy większość domowników już spała. Może oprócz Petera, który oglądał filmy. Zawsze prawił mu kazanie, dlaczego tak późno wraca, że nie jest jeszcze pełnoletni, mógł ktoś go porwać itp.

Teraz już ma skończone 18 lat i sam odpowiada za swoje czyny. Nie starszy
o 6 lat brat. Tylko właśnie on. Domen objął dziewczynę i delikatnie przyciągnął do siebie. Kosmyk jej włosów zawinął wokół swojego palca i pocałował ją
w czoło. Alice przeszedł zimny dreszcz, ale szeroko uśmiechnęła się do Słoweńca.

– Nie martw się. Przy mnie jesteś bezpieczna – po czym szybko dodał. – Poza tym Peter nigdy nie byłby w stanie nikogo skrzywdzić. On ma złote serce, ale trudny charakter. Potrzebuje czasu, aby to wszystko przemyśleć.

***

– Dlaczego mi nie powiedziałeś, że przyjedziesz z Domenem?! Wiesz, jak przez twoją głupote naraziłem się Peterowi?

Zdenerwowany Vojtech krążył wokół namiotu przyjaciela. Miał teraz chwile na rozmowe z nim, kiedy Veronica jest zajęta. Spędza czas z Celiną i Anją, które przyjęły ją z otwarytmi ramionami. Same zaproponowały jej wspólne spędzenie popołudnia. Lepsze poznanie się.

– Czy ja muszę ci się ze wszystkiego spowiadać? - rzucił szorstko Viktor. – Nie moja wina, że Domen wybrał mnie. Prosił, aby nikomu o tym nie mówić.

– I ty go posłuchałeś?!

– Słuchaj – młodszy Czech rozłożył bezradnie ręce. – Nie miej do mnie pretensji. Jestem lojalny wobec innych.

– Wobec przyjaciół też... –roześmiał się sztucznie Sturša i pokręcił głową. – Wiesz co? Jesteś żałosny Polašek! Zwykły z ciebie idiota i żałosna kurwa!

Viktor poderwał się z miejsca i doskoczył wściekły do przyjaciela. Nie widział nic złego w swoim zachowaniu. To Vojtech coś sobie ubzdurał. Sam znalazł sobie panienkę, a do niego ma pretensje. Może chciał, żeby ten obóz spędzili razem? Jako wielcy przyjaciele? Jeśli tak, już to zespsuł.

– I co? Uderzysz mnie? – zakpił Vojtech
i zaśmiał się Viktorowi prosto w twarz.

Dla Polaška był to gest obrazy, który miał wszystko zmienić. On nie pozwoli na takie traktowanie. Wziął rozmach
i z całej siły uderzył Sturše w twarz. Ten zachwiał się i przykucnął. Poczuł, jak po jego wardze spływa krew. Wyprostował się i rzucił z pięściami na przyjaciela. Powalił  na ziemie i zaczął go obijać.  Viktor skutecznie bronił ciosy, jakie zadawał mu Czech, czym jeszcze bardziej go sflustrował.

– Hej, przestańcie!

Oboje usłyszeli krzyki, które ktoś kierował w ich stronę. Byli jednak za bardzo zajęci, aby rozpoznać, kto do nich mówi. Sturša poczuł nagłe szarpnięcie
i czyjeś mocne ręce podniosły go do góry. Zaczął się miotać na wszystkie strony.

– Vojtech, opanuj się! – krzyknął do niego Johann, który pomagał podnieść się
z ziemi Viktorowi. – Wszystko dobrze?

Czech pokiwał tylko głową i spojrzał na Sturše, którego nadal mocno trzymał Daniel. Widział, że trzymanie chłopaka sprawiało mu dużo trudu. Na jego czole pojawiły się już kropelki potu.

– Puść mnie! – krzyczał zdenerwowany Vojtech nie spuszczając wzroku
z przyjaciela.

– Pod jednym warunkiem – odparł mu łagodnie Tande. – Nie zbliżysz się już do Viktora i odejdziesz stąd, zgoda?

– Jasne – mruknął mu w odpowiedzi,
a gdy tylko poczuł, że Norweg rozluźnia uścisk, rzucił się w przód z powrotem do Polaška.

– Co ja powiedziłem! – krzyknął Daniel
i w ostatnim momencie złapał go za ręke. – Masz odejść! W tym momencie!

Vojtech ostatni raz spojrzał na przyjaciela, splunął na niego
i odmaszerował.

Obóz TajemnicOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz