#12

184 26 4
                                    

Stefan razem z Michaelem wybrali się na małą wycieczkę. Zabrali ze sobą plecak z potrzebnymi im rzeczami i wyruszyli w drogę. Po drodze spotkali Petera, który prowadził z kimś rozmowę przez telefon. Widząc ich uśmiechnął się, po czym rozłączył.

- Hej - przywitał się.

- Cześć - odparł Michael.

- Idziecie gdzieś? - zapytał niepewnie Słoweniec.

- Przejść się i zwiedzić okolice - Kraft wzruszył ramionami. - Skoro mamy być tu jeszcze 10 dni, trzeba się zapoznać z terenem.

- Nie obawiacie się, że może was ktoś napaść czy coś?

Przyjaciele spojrzali na siebie zdziwieni. Peter zachowywał się dziwnie. Uśmiechał się sztucznie i nie spuszczał z nich wzroku. Nerwowo bawił się kieszenią, do której przed chwilą włożył telefon. Stefanowi wydawało się, że próbuje coś przed nimi ukryć. Albo w czymś mu przeszkodzili. Może ta rozmowa którą prowadził, była ważna? Dlaczego ją przerwał i zainteresował się nimi?

Kraft szturchnął Michaela w bok, a gdy ten się odwrócił, skinął głową na Petera. Był już zniecierpliwiony i chciał jak najszybciej odejść od Słoweńca.

- Nie - Michael zaprzeczył. - Nie mamy czego. Wiesz, jak coś jest nas dwóch, jakoś sobie poradzimy.

Puścił oczko do przyjaciela, a ten się cicho zaśmiał. Prevc otworzył usta, ale po chwili je zamknął. Wyciągnął z kieszenie telefon i wpatrywał się w jego ekran.

- Przepraszam, że was zatrzymałem. Tak tylko chciałem spytać...

I odszedł od nich. Michael zmarszczył brwi, ale nie ruszył za Słoweńcem. Ruszył drugą ścieżką przed siebie. Kraft podążał tuż za nim, cicho gwiżdżąc. Rozglądał się na boki, podziwiając okolice. Szli przez długi las. Nad ich głowami rozciągały się gałęzie drzew. Słychać było śpiew ptaków. Przyjaciele weszli na polanę. Roiło się na niej od kwiatów o różnych kolorach. Maki, bławatki, stokrotki. Niedaleko płynął mały strumyk. Hayböck wyciągnął z plecaka koc i rozłożył go na trawie. Następnie usiadł, a obok siebie położył plecak.

Stefan przez ten cały czas bacznie obserwował każdy jego ruch. Wpatrywał się w jego ręce, kiedy podrzucał koc do góry i później rozkładał go na trawie. Patrzył na twarz. Czuł, jak jego serce zaczyna bić szybciej. W końcu, po tylu tygodniach, jest z nim sam na sam. Musi to wykorzystać. Może powinien mu powiedzieć? Albo jakoś to okazać? Michael był dla niego bratnią duszą, najbliższym przyjacielem. Osobą, na której nigdy się nie zawiódł. Może na nim polegać.

  Powoli podszedł do przyjaciela i usiadł obok niego. Uśmiechnął się pod nosem i zamknął oczy. Wyobrażał ich sobie, jak biegną razem przez łąkę, trzymając się za ręce. Blond włosy Michaela powiewały na wietrze, w jego szarych oczach ujrzał blask i radość. Uśmiechał się szeroko, ukazując szereg swoich białych zębów. Dobiegli do starego, spróchniałego pnia drzewa. Hayböck przejął inicjatywę. Przycisnął przyjaciela do niego, tak, że ich ciała się stykały. Stefan czuł gorący oddech Michaela na swoim policzku i nie mógł opanować podekscytowania. Spojrzał mu w oczy, po czym wpił się w jego usta. Michi oddał pocałunek. Kraft zapltół ręce wokół jego szyi i namiętnie całował. Był szczęśliwy. Bardzo szczęśliwy.

- Hej, wydajesz się jakiś nieobecny - z zamyślenia wyrwał go głos chłopaka, który nalewał im do kubeczķów sok jabłkowy. - O czym tak myślisz?

- Ja... - zaczął speszony Stefan. - No to jest w tej chwili nie ważne.

- A jest coś ważniejszego?

  ,,Tak, jest!" chciał mu odpowiedzieć Kraft, ale nie odezwał się. Nie może tego zrobić tak nagle, gwałtownie. Powoli, żeby Michael mógł przyjąć do wiadomości to, co mu właśnie powiedział. Nie chce tego robić od razu, ponieważ mogłoby pójść coś nie tak. Wydarzyć się coś nie planowanego. Tego on nie chciał. Przemyślał sobie wszystko i zamierza wykonać to tak, jak sobie zaplanował. Policzył w myślach do pięciu, następnie głęboko odetchnął. Powoli, nie denerwuj się.

- Wiesz Michael, chciałbym z tobą o czymś porozmawiać... - nerwowo przygryzł dolną wargę.

- Słucham - przyjaciel wyprostował się i usiadł na przeciwko niego.

- Jesteśmy przyjaciółmi już od dobrych kilku lat - rozpoczął Stefan. - Uważam cię za swojego brata, osobę, którą zawsze mi pomoże, pocieszy. Jest szczera, potrafi doradzać w umiejętny sposób. Wspiera mnie w trudnych sytuacjach, jest przy mnie, gdy tego najbardziej potrzebuje. Cieszę się, że Cię mam.

  Stefan spojrzał na twarz Michaela, który szeroko się do niego uśmiechał. Kontynuował więc dalej.

- Jednak od pewnego czasu... Nie zrozum mnie źle...

- Nie mów, że wyskoczysz mi zaraz z tekstem, że się we mnie zakochałeś - roześmiał się nerwowo blondyn.

- Dobrze, nie mówię nic.

  Po tym słowach Stefan nie mógł się powstrzymać. Objął mocno Michaela i złożył na jego ustach delikatny pocałunek. Z rozkoszy zamknął oczy. Czekał na ten moment tyle czasu. W końcu mu się udało przezwyciężyć strach. Czuł się z tym świetnie.

  Dwójka przyjaciół nie spodziewała się, że ktoś ukryty właśnie im się przygląda. Z uśmiechem na twarzy wyciąga aparat i wykonuje dwa zdjęcia. Świadczą one o jednym. Uśmiechnął się do siebie i schował aparat do kieszeni płaszczu. Musi tutaj wywołać małe zamieszanie, bo powoli robi się to dla niego nudne. Oni nie mają tu odpoczywać, mają walczyć o przetrwanie. Taki był plan, więc trzeba go wykonać. Kraft całując zaskoczonego Michaela nawet nie wiedział, jak bardzo mu pomógł. Spokojnym krokiem odszedł w głąb lasu.

- Co ty robisz! - zszokowany Michael odepchnął od siebie przyjaciela. Nie był przygotowany na coś takiego. Szybko podniósł się z koca.

- Michael, zrozum, ja cie kocham! - zawołał Kraft, starając się złapać go za rękę.

- Nie zrozum mnie źle, ale jestem ja nic do ciebie nie czuje - odparł chłodno Hayböck. - Przepraszam.

  Odwrócił się i zaczął biec w kierunku lasu. Stefan nawet nie zamierzał za nic biec. W jego oczach pojawiły się łzy. Jego obawy potwierdziły się. Michael nie czuje nic do niego. Wyszedł na idiotę. Zupełnie się przed nim zbłaźnił. Mimo, że wcześniej oczami wyobraźni widział ich jako szczęśliwą, zakochaną w sobie parę, teraz poznał smutną rzeczywistość. Nie będę nikim więcej. Nie mieli być nikim więcej dla siebie. Tylko przyjaciółmi.
 
  Stefan źle się czuł z tym, że jego uczucia nie są odwzajemniane. Zakochał się na zabój w nim, a teraz może go stracić. Michael może się do niego zrazić. Może to było za wcześnie. Niepotrzebne. Przecież ich przyjaźń teraz wisi na włosku... Musi teraz dać Hayböckowi czas. Tyle, ile potrzebuje. Stefan usiadł na kocu, schował twarz w dłoniach i zaczął płakać jak małe dziecko.

Obóz TajemnicOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz