Przejrzał się w tafli jeziora. Kąciki jego ust podniosły się do góry, tworząc uśmiech. Wyjął nóż z kieszeni i wrzucił do wody. Widział, jak powoli znika, porwany przez nurt. On teraz dokładnie tak się czuł. Zagubiony. To kiedyś w końcu musiało się skończyć. Cała gra wymyślona przez niego. Nie spodziewał się, że będzie za tym tęsknił, jednoczenie czując smutek.
Niewyobrażalna ilość czasu, jaką przeznaczył na planowanie. Później realizacja. Bez zbędnych podejrzeń zamieszkanie w domku na samym końcu obozu. Kto by się tego mógł spodziewać. Przede wszystkim po nim. Zaangażował w to Norwega. Dość szybko i łatwo go zmanipulował. Zrobił z nim dokładnie to co chciał, jednocześnie wiedząc, na co go skazuje. Ogromna odpowiedzialność za własne czyny ich dosięgnie. Nieunikniona kara, której będą musieli stawić czoła.
Miał wszystko. Rodzinę, przyjaciół, sławę, nagrody. Czego mu więc brakowało? Sam często odpowiadał na to pytanie, nie chcąc zapomnieć o obietnicy danej sobie. Tajemnica, jaką skrywał była bardziej mroczniejsza niż komukolwiek mogła się wydawać. Wyjawienie jej byłoby największą zbrodnią.
Spojrzał na swoje odbicie i założył na twarz maskę. Ostatni raz będzie mu ona potrzebna.
***
- Przestań.
Stephan dysząc opadł na łóżko i niespokojnie przeczesał palcami swoje włosy. Spojrzał na mężczyznę stojącego w drzwiach i głośno prychnął. Chciał stąd uciec jak najszybciej. Od kilkunastu minut zajęty był pakowaniem. Swoich rzeczy, jak i Andreasa. Pozbierał je z namiotu przyjaciela i przyniósł do pokoju, który dzielił z Patrycją.
Otworzył czarną walizkę i zaczął wkładać do środa ubrania Wellingera. Złożył je równo w kostkę. Dotykając cienki materiał, w jego oczach pojawiły się łzy. Wszystko wokół niego przypomniało mu o Andreasie. Koszulki, spodenki, nawet bielizna jaką nosił. Nie mógł się pogodzić z jego stratą. Żył w przekonaniu, że to może jednak sen, z którego zaraz się obudzi. Spotka przyjaciela jak zwykle uśmiechniętego, zabawnego i szczerego. A obok niego będzie stać szczupła blondynka, starająca się poprawić włosy, które rozwiał jej niesforny wiatr.
Przetarł oczy dłonią i włożył ostatnią rzecz do środka. Granatową czapkę z logiem Redbulla, nowego sponsora Andreasa. Osobiście wolał przyjaciela w uroczym fiolecie, z czekoladą w ręce. Taki obrazek utkwił mu w głowie. Musiał się przyzwyczaić do nowego wizerunku Andreasa, ale to nie było dla niego trudne. Widząc juz samego chłopaka na jego twarzy pojawiał się szeroki uśmiech. Nikt inny nie potrafił spowodować, że Stephan w jego towarzystwie mógł być całkowicie sobą. Teraz, gdy przez jego głowę przewijała się myśl, że taką osobę właśnie stracił czuł ogromną pustkę i narastający w nim smutek i gniew. Chciał się jakoś wyładować, ale nie wiedział jak. Rozmowa też w tym wypadku była mu potrzebna. Jednak z kim? Nie czuje z innymi takiej więzi, jaka łączyła go z Andreasem. Nie potrafi im w pełni zaufać, chociaż by bardzo chciał.
Widząc wchodzącego do jego pokoju Daniela momentalnie musiał się uspokoić. Udawać, że wszystko jest w porządku. Zamknął walizkę przyjaciela i odłożył ją na bok, następnie zabierając się za pakowanie własnej. Norweg stał w progu wpatrując się w niego. Ten wzrok był lodowaty. Po plecach Stephana przeszły ciarki i odwrócił się od chłopaka.
- Jedziesz gdzieś? - zapytał, po czym Leyhe przytaknął skinięciem głowy.
- Wyjeżdżam stąd i to jak najszybciej - odparł, wkładając do swojej torby stos poukładanych koszulek.
- Nie możesz.
Gwałtownie odwrócił się, krzyżując ręce na piersi. Kto mu tego zabroni? On? Widział przemianę Daniela, nie w pozytywny sposób. Zupełnie się od nich odizolował, siedząc sam w kamperze. Nie ma ochoty na spotkania, jednak przychodzi. Teraz chce go pouczać, że powinien zostać?
Stephan wiedział, że on sam chętnie opuściłby to miejsce. Chciał mu zaproponować, aby razem z nim uciekł, jednak ten pomysł wydał mu się zbyt spontaniczny i głupi.- Zabronisz mi? - podniósł głos, przez co poczuł się trochę pewniej. Miał teraz przewagę nad nim.
- Tkwimy w tym wszyscy razem, bez wyjątków - ten argument zaczął przemawiać do Stephana. Chciał przyznać Danielowi racje, kiedy przypomniał sobie, co spotkało Andreasa. Bez niego to nie to samo. Nie chce tu zostać.
- Straciłem Andreasa! - krzyknął, a jego oczy zaszły łzami. Pociągnął nosem, po czym dodał. - Nie dam sobie dary bez niego! Andreas był dla mnie jedynym, najlepszym przyjacielem. Drugiego takiego nie znajdę. Nie ma nawet takiego!
- Ja straciłem Johanna! - krzyknął Daniel, zagłuszając Niemca, który zamilkł. - Już na samym początku i jakoś cały czas tu jestem. Nie można być egoistą, sam się o tym przekonałem. To wielka strata, ale nasze życie toczy się dalej! Nie możemy się teraz poddać. Oni by tego nie chcieli. Andreas zarówno jak Johann cały czas są z nami, tylko w innej postaci niż wcześniej. Dalej wyczuwamy ich obecność. Śmierć nas nawet nie rozdzieli!
Po tych słowach bez słowa wyszedł. Stephan wpatrywał się w drzwi, w których przed chwilą stał Norweg. Miał rację. Mimo, że nie widzi teraz Andreasa on cały czas przy nim czuwa. Taka jest rola przyjaciela. Stephan wstał i rzucił w kąt granatową torbą z Nike. Uderzyła o ścianę, po czym wypadły z niej włożone przez chłopaka ubrania. Nie przejął się tym. Myślami był teraz zupełnie gdzie indziej.
Ujrzał drobny skrawek papieru, leżący przy oknie. Zmarszczył brwi, podchodząc do niego. Wcześniej tego nie było. Przynajmniej tak mu się wydawało. Dopóki nie przyszedł Daniel, wszystko układało się normalnie. Stephan wiedział, co chce zrobić, a teraz nie był pewny niczego. Delikatnie podniósł papier, obracając w dłoni i uważnie się przyglądając.
Skrawek wydał mu się znacznie zmięty. W takim razie leżał tu już dłuższy czas. Dlaczego go nie zauważył? Delikatnie wyprostował, po czym przeczytał zawartość. Na początku zignorował, odrzucając ją ponownie na bok.- Który dzisiaj... - mruknął do siebie, otwierając w telefonie ikonkę z kalendarzem. Przejechał po ekranie palcem, poszukując odpowiedniego dnia. Zszokowany upuścił trzymane urządzenie.
W pierwszym momencie nie wiedział, co ma zrobić. Data - 28 lipca, jak i ta na kartce pokrywały się. Po przeczytanej treści kartki Stephan dalej nie mógł uwierzyć w te kilka niewyraźnie zapisanych słów.
,,Zmiana planów. 28 lipca coś się skończy, a jednocześnie coś innego zacznie. Nie zapomnij być. 13:15"
XYZLeyhe po raz kolejny nabrał kilka wdechów. Poznawał to pismo, jednak to mogły być tylko pozory. Złudne wrażenie, które nie ma nic wspólnego z ich sprawą. Spojrzał na zegar wiszący na ścianie. Cicho tykał, a wskazówka przesuwała się do przodu. Po chwili dopiero zrozumiał, która jest godzina. Rzucił się do przodu, wybiegając szybko z domku. W tym momencie rozległ się strzał, a Stephan stanął w miejscu. Spóźnił się.
CZYTASZ
Obóz Tajemnic
Adventure#10 skijumping - 4.06.2020r. #12 skijumping - 28.03.2019r. Dwa tygodnie przerwy. Dwanaście dni spędzonych na kampingu. Dwadzieścia dwie osoby. Każdy z inną osobowością. Wyjazd rozpoczyna się niepozornie. Jednak z czasem okazuje się, że piękne, spoko...