#9

195 27 8
                                    

Daniel wyszedł z jadalni i kierował się do przyczepy Johanna. Starał sobie wyobrazić, jaki teraz ból może odczuwać jego przyjaciel. Stracił swoją ukochaną w nieznanych nikomu okolicznościach. Prawdopodobnie została zamordowana, chociaż kto by mógł to zrobić? Wszyscy o tej godzinie już spali. To było późnej nocy, a może nawet wczesnym rankiem?

Chłopak miał milion myśli na minutę. Zadawał sobie wiele pytań w głowie, na które starał się znaleźć odpowiedź. Dlaczego w ogóle wyszła? Co ją do tego skusiło? Może powiedziała o tym Johannowi, a może też nie? Albo to było przez nią zaplanowane? Chociaż kto normalny planowałby taką rzecz w takim czasie. Ten obóz mieli spędzić wspólnie, odpocząć od skoków. Coś musiało go zepsuć. Albo ktoś.

Daniel zapukał do drzwi kampera. Pociągnął za klamkę. Drzwi były zamknięte.

- Halo! - zawołał stukając w drzwi. - Johann, jesteś tam?

Nikt mu nie odpowiedział. Starał się zaglądnąć do środka, ale zasłony były zasłonięte. Do głowy zaczęły przychodzić mu złe myśli, najgorsze scenariusze. A przede wszystkim pytanie: gdzie jest Johann? Zapewne się już obudził, ale nie powinien teraz przebywać sam. Według Daniela przez jakiś czas powinien być pod czyjąś opieką. Żeby nie czuł się samotnie.

Norweg odszedł od kampera i ruszył ścieżką prowadzącą nad strumyk. Gałęzie po których szedł, łamały się pod jego ciężarem. Chłopak rozglądał się na boki z nadzieją, że zauważy gdzieś Johanna. Nie mógł odejść daleko. Nie mylił się. Ujrzał siedzącego chłopaka pod wysoką sosną. W miejscu, w którym kilka godzin wcześniej została pochowana Celina. Powoli zaczął zbliżać się do przyjaciela, który siedział wpatrzony w ziemię.

- Dlaczego ona - Daniel nie zdawał sobie sprawy, że Johann cały czas go słyszy. - Dlaczego, dlaczego?

Tande zauważył, jak po policzku Johanna spłynęła łza. Czuł, jak momentalnie ściska mu się żołądek. Przykucnął obok przyjaciela.

- Mieliśmy tyle planów - uśmiechnął się ocierając łzę Forfang. - Byłem ostatnio w sklepie jubilerskim. Kupiłem to.

Powoli wyciągnął z kieszeni spodni czerwone pudełeczko. Otworzył je. W środku na czerwonej poduszeczce znajdował się mały, delikatny złoty pierścionek, a obok karteczka. Ręce Johannowi cały czas drżały, gdy ją trzymał.

- Miałem się jej oświadczyć. Dzisiaj,
27 lipca. Dokładnie nasza 3 rocznica. Celina mówiła, że nie jestem dobrym romantykiem. Chciałem jej udowodnić, że jestem. Oświadczyć się na łonie natury, przy tym strumyku. Miałem urządzić piknik, niby normalna randka, ale w blasku księżyca uklęknąć i poprosić ją o rękę.

Daniel z trudem powstrzymał łzy, które napływały mu do oczu. Odetchnął głęboko i słuchał dalej przyjaciela.

- Celina, kocham cię! - Forfang momentalnie upadł na ziemię i zaczął płakać. - Dlaczego zostawiłaś mnie samego?! Ja cię potrzebuje!

Daniel szybko zareagował. Pomógł podnieść się przyjacielowi, a następnie mocno go przytulił. Wiedział, że chłopak dokładnie tego teraz potrzebuje. Przede wszystkim wyżalenia, ale też osoby, która potrafi go wysłuchać i pocieszyć. Która mu teraz pomoże przez to przejść.

- Ona jest dalej z tobą - Tande, czuł, że głos mu się załamuje, ale kontynuował dalej. - Tutaj. W twoim sercu, naszej pamięci. Zawsze z nami była i będzie.

Johann pokiwał głową i mocniej uścisnął blondyna. W jego oczach było widać radość, która powoli rozchodziła się po całej twarzy.

- Daniel, dziękuję - wychrypiał, wpatrując się w szare oczy chłopaka. - Ciesze się, że Cię mam. Dziękuję, że mnie wspierasz.

Obóz TajemnicOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz