Ciche pikanie było przerywnikiem ciszy panującej w pomieszczeniu. Przez szybę okna wpadał strumień światła, oświetlając łóżko, na którym leżał młody chłopak. Nieprzenikniona jasność, którą ujrzał po otwarciu oczu. Musiał je przetrzeć ręką, ponieważ widziany obraz był niewyraźny. Rozmywał się co jakiś czas. Mogło być to spowodowane pulsowaniem w głowie, które nie pozwalało mu myśleć. Również nieprzyjemny ból, który czuł, jak jego klatka unosiła się. W górę i w dół. Dotknął maseczki, która ułatwiała mu oddychanie. Nawet mu w tym pomagała. Sam nie były w stanie nabrać teraz powietrza. Nawet nie miał siły się podnieść. Obojętnie spoglądał na otaczające go miejsca w zasięgu jego wzroku. Powoli przejechał dłonią po prawym boku. Sunął w dół po delikatnym materiale koszuli, dopóki nie natrafił na przeszkodę. Sporych rozmiarów plaster znajdujący się pod bandażami. Bandaże owijały prawie cały jego brzuch. Miejsce bólu znajdowało się niewiele wyżej nad miednicą. Miał duże szczęście. Ten upadek mógł się skończyć w zupełnie inny sposób. Uniósł lekko głowę i zobaczył swoją lewą nogę w górze. Usztywniona gipsem. Zapewne złamana, a gips zapobiegał dalszemu i niepożądanemu przemieszczaniu się kości. Andreas zamknął oczy i starał sobie przypomnieć, co się stało. Wspomnienia pojawiały się z taką niechęcią, jakby najlepiej miało ich nie być. A to właśnie one kształtują nasze życie. Te piękne, jak i te gorsze momenty naszego życia. W tym co pozostało w jego głowie nie mógł znaleźć porządku chronologicznego. Po prostu bieg zdarzeń, które nasuwały mu się na myśl.
Ostatnim elementem jaki pamiętał, zanim się tu obudził, to woda. Rzekę, w której rwąco płynęła woda. Wystające z dna skały, połyskujące od promieni słońca. Z dołu nie wyglądały tak niebezpiecznie. On siedział na zimnej ziemi oparty o pień drzewa. Nagle ogarniające go mdłości oraz ciepła ciesz, która powoli wydostawała się z jego ust. Wypluł ją, czując, że jest to krew. Ciepła, krwisto czerwona ciecz. Jego własna. Ból nasilił się i po tym fala ciepła uderzająca w niego. Nie potrafił się jej oprzeć. Pień już nie był taki przydatny. Pochylił się do przodu, uderzając o ziemie. Ciężki oddech i powoli zamykające się powieki. Nie walczył. Nie mógł walczyć, nie potrafił wygrać. Spowiła go ciemność, mimo pięknego, słonecznego dnia.
Teraz mógł coś poczuć. Pierwszym po przebudzeniu był ból. Nie odstępował go na krok. Nie przygotował się na aż taki. Nawet najtwardszą osobę doprowadziłby do płaczu. Pociekły mu po policzkach łzy, które zatrzymały się na masce tlenowej. Tkwił w tej sali sam. Nie wiedział, czy ktoś go odwiedzał oprócz lekarza i pielęgniarek, zmieniających kroplówkę i opatrunek. Za szybą widział poruszające się niewyraźne sylwetki, jednak żadna nie kierowała się w tą stronę. Chciał coś powiedzieć, ale nie mógł. Znowu zamknął oczy. Tym razem nie chciał ich otwierać. Jasno biała szpitalna poduszka powoli stawała się twarda, a on nie poprawiał jej. To właśnie te ograniczenia w nim samym sprawiały, że czuł się jeszcze gorzej. Drobna czynność, którą kiedyś bez najmniejszego problemu potrafiłby wykonać.
Usłyszał cichy dźwięk. Tym razem nie było to urządzenie podłączone do niego. Kroki, które zbliżały się do jego łóżka. Poczuł, jak czyjaś ciepła ręka dotknęła go. Gwałtownie otworzył oczy, a stojąca obok młoda pielęgniarka cofnęła się kilka kroków, kładąc ręce na lewej piersi, w miejscu, w którym znajduje się serce.
- Ale mnie przestraszyłeś - poprawiła niebieską gumkę, która podtrzymywała jej ciemne włosy związane w niskiego koka. Ponownie podeszła do chłopaka. - Dobrze, że się obudziłeś. Wczoraj chwilę po przebudzeniu zemdlałeś. Szczerze, nie byliśmy pewni jak będzie dalej.
Umieściła wenflon na grzbiecie prawej dłoni. Część zewnętrzna wenflonu podłączona była z aparatem kroplówkowym, który przetaczał płyn do żył. Uśmiechnęła się do niego, jakby chciała zapewnić, że ukłucie nie będzie bolało. Miała rację. Może to przez to, że Andreas nie czuł innego bólu niż pulsowania w głowie i pieczenia z boku. Założenie kroplówki nie zrobiło na nim najmniejszego wrażenia, natomiast pielęgniarka była zadowolona z wykonania swojego zadania. Stanęła obok jego łóżka i przyjaźnie uśmiechała się do chłopaka.
- Wszystko będzie dobrze - zapewniła, a uśmiech dalej nie schodził jej z twarzy. Właśnie dzięki temu ciepłemu uśmiechowi Wellinger na chwilę zapominał o bólu, skupiając się na niej. - Będzie boleć, ale ból minie z czasem. Musisz być cierpliwy. Masz zapewnioną dobrą opiekę, staramy się wszystko robić jak najlepiej.
Odwróciła się i zmierzała w kierunku białych drzwi. Zapewne wracała do pokoju pielęgniarek bądź szła do innego pacjenta. Chłopak delikatnym ruchem zsunął z ust maseczkę. Zawisła ona teraz na jego brodzie, a on mógł poczuć swój świszczący oddech na skórze. Oddychanie nie było przyjemne, zdecydowanie wolał pomoc maszyny. Wąsko otwarł z usta, z których wydostał się ciszy dźwięk:
- Dziękuję.
Dziewczyna musiała mieć dobry słuch, bo po tym słowie odwróciła się do niego. Praca w szpitalu nie była łatwa i wymagała dużego poświęcenia jak i skupienia. Trzeba być gotowym w każdym momencie. Nie wiedział, ile tu pracowała, jednak już ją polubił i domyślił się, że inni pacjenci również. Widząc ją uśmiech sam pojawiał się na twarzy, a w sercu czuło się nadzieję i determinacje. Wszystko będzie dobrze. Wierzy jej.
Po raz kolejny pokój wypełniła pustka po jej wyjściu. Słychać było cykanie zegara zawieszonego na ścianie naprzeciwko łóżka. Czarne wskazówki powoli przesuwały się po tarczy. Minuty mijały, a Andreas nie mógł usnąć. Rozbudził się i leżał wpatrując się w zegar. Czy ktoś go odwiedził oprócz personelu? Czy któryś z jego przyjaciół stał przy jego łóżku, tak jak kilka minut temu pielęgniarka? Czekał, aż otworzy oczy i pośle do niego uśmiech. Mogli się martwić. On sam się martwił, bo dawno nikogo nie wiedział. Sam nie mógł stwierdzić, ile czasu minęło odkąd trafił do szpitala. W sali nie było kalendarza, na którym mógłby sprawdzić dzisiejszą datę.
Potarł opuszkiem palca lewe oko, po czym zamykając je cicho westchnął. Gdzie teraz był Stephan? Jak się czuje, jak się trzyma po tym wszystkim? Może też przebywa w szpitalu, a on nic o tym nie wie. Też dochodzi do siebie z pomocą lekarzy. Nie chciał myśleć o tej gorszej wersji, która również nasunęła mu się na myśl. Czułby pustkę w sercu. Miałby dziwne przeczucia, ale teraz nie odczuwał nic. Jedynie niepewność, jaki los spotkał jego przyjaciela. Obiecał sobie, że gdy następnym razem pielęgniarka przyjdzie zmienić mu kroplówkę, zapyta ją o chłopaka. Czy ktokolwiek go odwiedził, czy to pamięta.
Powoli zaczynała ogarniać go senność. Niespodziewana fala zmęczenia ponownie go oblała, a Andreas na chwilę przymknął oczy. Naciągnął kołdrę w górę, bardziej przykrywając swoją klatkę piersiową. Delikatnie okryła go, a chłopak poczuł ciepło. Miał nadzieję, że teraz wszystko się ułoży. Powoli wróci do normalności, a oni będą potrafili się po tym pozbierać. On wyzdrowieje, przejdzie długą, ale skuteczną rehabilitacje i wróci na skocznię. Przyda się cierpliwość, która się opłaci. Będzie potrafił wygrywać, rywalizować z innymi i cieszyć się z licznych sukcesów. Z pozytywnymi myślami pogrążał się w głębokim śnie.
CZYTASZ
Obóz Tajemnic
Avventura#10 skijumping - 4.06.2020r. #12 skijumping - 28.03.2019r. Dwa tygodnie przerwy. Dwanaście dni spędzonych na kampingu. Dwadzieścia dwie osoby. Każdy z inną osobowością. Wyjazd rozpoczyna się niepozornie. Jednak z czasem okazuje się, że piękne, spoko...