#21

136 23 15
                                    

Gregor oparł się o drzewo i przyglądał się, jak z jadalni wychodzą po kolei inni. Na samym początku Domen obejmujący Alice, zaraz za nim Czesi i Veronica. Chwilkę za nimi Dawid z Maciejem, później Anze, Kevin i Piotrek. Kolejno Andreas ze Stephanem i Patrycją. Najdłużej czekał na osobę, z którą chciał porozmawiać. W końcu ją zauważył, wychodzącą samotnie z kapturem założonym na głowę. Upewnił się, że ostatni Peter, zamykający jadalnię zniknął mu już z pola widzenia, ruszył przed siebie.

- Hej! - zrównał kroku z chłopakiem, który odwrócił się do niego.

Nie ściągał kaptura z głowy. Niepewnie się na niego patrzył, nie miał ochoty rozmawiać z Austriakiem. Nie widział potrzeby. Chciał odejść, ale Schlierenzauer złapał go za nadgarstek. Akurat tam, gdzie nie powinien. Wyrwał rękę i starał się ukryć grymas na twarzy.

- Co ci jest? - zapytał Gregor, ale chłopak nie odpowiedział. - W każdym razie. Chciałem pogadać i cie przeprosić.

- Nie ma takiej potrzeby - wbił wzrok w ziemie. - Nie czuje do ciebie urazu.

- Naprawdę? - Schlierenzauer nie spodziewał się takiego obrotu sytuacji.

- Tak. Ale uwierz mi, nic mnie z Dianą nie łączy. Nie jesteśmy ze sobą, nie byliśmy. Po prostu się przyjaźnimy.

- Ja... - zakłopotany Austriak nie wiedział co powiedzieć.

Miał teraz pustkę w głowie. Zdenerwowany jeszcze na Dianę, widząc tylko te zdjęcia od razu podjął decyzję. Nie przemyślał jej. A mógł. Przynajmniej porozmawiać, a nie zaatakować Daniela. Załóżmy, że mu wierzy, więc jak się może czuć teraz Tande? A z drugiej strony może być dobrym aktorem i to wszystkie słowa co wypowiada, przychodzą mu z łatwością i przyjemnością?

- Nie wiedziałem - przyznał. - Zadziałałem intuicyjnie.

- Ten pocałunek z Anją też był pod wpływem chwili? - Norweg zdjął kaptur. Miał podbite lewe oko, trochę spuchnięte.

- To nie ja chciałem.

- Całujesz się z moją dziewczyną na moich oczach i nawet nie wiesz dlaczego?

Gregor bezradnie wzruszył ramionami. Nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie. W tym Norweg miał rację. Nie wiedział, dlaczego doszło do jego pocałunku z Anją, nawet ją o to nie zapytał, a mógł. Teraz ten wieczór filmowy spędził z nią... Co się z nim stało?

- Tak myślałem - Tande uśmiechnął się ironicznie. - Dzięki za przeprosiny. Do zobaczenia później.

Spokojnym krokiem oddalał się od Gregora. Chłopak miał teraz wyrzuty sumienia. W pełni do niego dotarło co zrobił. To nie wina Diany. Tylko jego. Ta ich kłótnia... Przez niego. Gdyby zwrócił na nią uwagę, to do niczego by nie doszło. On by na nią nie nakrzyczał, ona by nie wybiegła. Nie doszło by może do jej spotkania z Danielem. Nie byłby zazdrosny. Zupełnie stracił dla niej głowę i zachowywał się nieodpowiedzialnie. Zamiast pomagać, to szkodził. Sobie, jak i innym. Teraz ma za swoje.

Stracił Dianę. Naprawdę mu na niej zależało. W jej oczach wygląda teraz na potwora. Zadufaną w sobie osobę, które co chce, to musi mieć. Nie tak miało być. Schlierenzauer zrozpaczony usiadł pod pobliskim drzewem. Przeczesał włosy dłonią, następnie zamknął oczy. Jeszcze to może naprawić. Przynajmniej postarać się. Porozmawiać z nią szczerze, wyznać to co do niej czuje. Przyznać się do błędu. Może są jakieś szanse, że mu wybaczy.

Usłyszał szelest za sobą. Zaniepokojony poderwał się do góry i złapał do ręki patyk, które leżał obok niego. Czujnie rozglądnął się na boki, jednak nikogo nie było.

Obóz TajemnicOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz