#18

159 21 6
                                    

- Hej.

  Vojtech nieśmiało uśmiechnął się do Viktora. Chłopak właśnie rozmawiał z Domenem, ale widząc zbliżającego się do nich Sturše umilkł. Widać było, że nadal ma żal do przyjaciela. Może nawet już i byłego przyjaciela. Z młodszym Prevcem dogadywał się świetnie. Nie od dawna, ale ta więź z każdym dniem stawała się mocniejsza. Vojtech schodził na bok, ale nie przejmował się tym. Było mu dobrze, a ponowny widok Czecha sprawił, że poczuł dziwne ukłucie w sercu.

- Cześć - odparł ozięble, nawet na niego nie spoglądając.

- Możemy porozmawiać? - zapytał Sturša.

  Viktor miał ochotę po prostu odejść, ale prędzej czy później i tak by ta rozmowa musiała dojść do skutku. Lepiej nie odkładać tego na później.

- Możemy - Viktor pożegnał się z Domenem i podążał za Vojtechem.

- Zapewne wiesz, po co tu przyszedłem... - rozpoczął Vojtech. - Chciałem cie przeprosić.

  Viktor przystanął i spojrzał zdziwiony na chłopaka. Czy on się czasem nie przesłyszał? Przeprosić? Sturša nigdy nie przepraszał. Nawet wtedy, kiedy to on zawinił. Nie potrafił przyznać się do błędu. To jest jego słabsza cecha, której nie stara się zlikwidować.

- Jest tu gdzieś ukryta kamera? - Viktor rozglądnął się i zaczął machać do drzew.

- Przestań! - Sturša złapał go za rękę. - Mówię poważnie. Chciałem cie przeprosić.

- Masz wyrzuty sumienia? Czy co?

- W pewnym sensie...

- Coś się musiało stać, że podjąłeś taką decyzję - zastanawiał się na głos Polašek. - Ty nigdy nie przepraszasz.

- Zależy mi na tobie - wycedził Vojtech. - Na przyjaźni z tobą. Taki głupi błąd nie może jej zniszczyć, prawda?

  W jego oczach pojawiły się łzy. Starał się uśmiechnąć, ale uśmiech przerodził się w grymas. Ręce m drżały. Patrzył się na Viktora, oczekując na jego reakcje. Chłopak przytulił go mocno. Vojtech odwzajemnił uścisk i zaczął chlipać.
Z radości. Miał ochotę krzyczeć z radości, ale emocje pojawiły się w inny sposób. W postaci łez, które teraz spływały mu po policzkach.

- Nie potrafiłbym zerwać z tobą przyjaźni - Viktor odsunął się od przyjeciela. - Za dużo nas łączy. Przeszłość, pasja, wspomnienia. Nie możemy tak po prostu o tym zapomnieć. Tak naprawdę to czekałem, aż przyznasz się do błędu.

- Hah - Vojtech przetarł rękawem bluzy oczy. - Musiałem się przemóc. Uwierz, to nie było dla mnie łatwe.

- Ale się na to zdecydowałeś i podjąłeś dobry wybór.

- Zgadzam się.

  Przybili sobie piątki i szli dalej. Rozmawiając ze sobą, śmiejąc się, jak za dawnych czasów. Obydwóm im tego brakowało, ale żaden nie chciał się do tego przyznać. Najważniejsze, że wszystko jest pomiędzy nimi już w porządku. Spór został zażegnany. Już nie wróci.

***

  Ciemność. Tylko tyle widział Michael. Nie mógł się ruszyć. Za każdym razem, gdy próbował poruszyć ręką bądź nogą, jego ciało przeszywał ogromny ból. Był przywiązany do czegoś. Na oczach miał opaskę. Ostatnie co pamiętał, to bieg za kimś. Później film się urywa. Nie wie, co dalej się działo. Gdzie jest, dlaczego się tu znalazł. Odczuwał niepokój z każdą chwilą. Czy jest tutaj sam? Może ktoś właśnie stoi, bądź siedzi naprzeciwko niego? Nie wiedział tego. Nie było dane mu to wiedzieć.

- Wygodnie?

  Usłyszał skrzypnięcie drzwi, następnie ciche kroki. Ktoś szedł do niego. Poczuł szarpnięcie za włosy. Jęknął, ale nie odezwał się.

- Nie chcesz ze mną rozmawiać? Dobrze.

  Serce Michaela biło coraz szybciej. Denerwował się. Nie miał w zupełności ochoty z nim rozmawiać. Może to jest ten, którego ścigał?

- Jak myślisz, czy Stefan teraz martwi się o ciebie? Bardzo tęskni? A może nie chce cie znać?

  Stefan. Z nim się spotkał. Nie był przygotowany na jego wyznanie, wręcz był zaskoczony i zszokowany nim. Nie czuł nic do niego, ale nie chciał urazić przyjaciela. Jednak to jego zachowanie... Owszem, mogło go zranić, ale Michael w tamtym momencie o tym nie myślał. Zadziałał impulsywnie. Teraz trochę tego żałuję, bo mógł to inaczej zakończyć.

  Co teraz może czuć Kraft? Rozpacz, bo on nie odwzajemnił jego uczuć? Żal do Michaela, bo dał mu złudną nadzieje? Radość, bo w końcu przemógł się i wyznał swoje uczucia? Tęsknotę za Hayböckiem, który zniknął i nawet nie wie, gdzie w tym momencie jest? Nadzieje, że przyjaciel jednak zmieni zdanie?

- Zdjęcia dotarły do wszystkich - poczuł na swoim policzku lodowaty oddech. - Jest w tym momencie sam, a prawda wyszła na jaw. Dobrze ci z tym, zadowolony jesteś?

- Ty je zrobiłeś... - wyszeptał Austriak i był w tym momencie całkowicie pewien, że napastnik się uśmiechnął.

- Może tak, może nie... Zresztą co to za różnica. Mam ciebie, a dzięki temu jestem królem tej gry. Ja tu tworzę zasady, grę, a inni są pionkami w niej. Są zależni ode mnie. Jeden zły ruch, szach mat i nie ma cie.

- Dlaczego to robisz?

Nie otrzymał odpowiedzi. Zapadła pomiędzy nimi cisza. Michael czuł się bezradny. Nie może nic teraz zrobić.  Tylko czekać.

- Nie ważny jest tego powód, ważne są działania, jakie podejmuje - ktoś ściągnął mu opaskę z oczu. - Chce, aby ta gra nie była nudna. Urozmaicam ją, mam coraz to nowsze pomysły.

  Z początku Hayböck nie widział nic. Obraz mu się rozmazywał, oczy bolały. Dopiero po chwili mógł zobaczyć zarys postaci, a później jej wygląd. To był on. Ta sama osoba, którą ścigał. Stał przed nim, trzymając w ręce opaskę i uśmiechając się do niego. Chłopak rozglądnął się. Przywiązany był do krzesła. Ręce miał związane grubym sznurem, podobnie jak nogi, które mu ścierpły.

- Chciałbyś jeszcze coś więcej wiedzieć? - zadał pytanie, spoglądając na Austriaka.

- Co ze mną zrobisz?

- Zobaczymy. Na razie jesteś mi potrzebny. Nie myślę, o tym,  co będzie później.

  Obszedł go i założył ponownie Michaelowi opaskę na oczy. Sfrustrowany chłopak głośno westchnął. On też jest częścią tej chorej gry. Tyle, że czuje, że na razie nie będzie ona go dotyczyć. Pewnie będzie informowany o wszystkich dokonaniach. Nie chce o tym wiedzieć. Jedynie o czym teraz myśli, to o ucieczce. Jak najszybszej ucieczce. Od niej zależy życie przyjaciół, którzy są nie do końca jeszcze świadomi, co ich czeka.

- Dobrze zobaczenia później.

  Poczuł, jak podwija mu do góry rękaw bluzy. Zaczął się szarpać.

- Nie sprzeciwiaj się, to wyjdziesz na lepiej!

  Napastnik uderzył go w policzek. Hayböck zaczął szybciej oddychać, ale uspokoił się. Takim zachowaniem nie pomoże sobie. Musi zachować spokój i zimną krew. Myśląc, że już jest po wszystkim, odetchnął. W tym momencie poczuł, jak coś wbija mu się w rękę. Głęboko. Była to zapewnie igła. Po chwili mężczyzna wyciągnął ją z ręki Austriaka. Michael zaczął się zastanawiać, co to może być, co on knuje, jednak poczuł znużenie. Powieki stały się cięższe, głowa zaczęła mu pulsować. ,,To przez niego", pomyślał, następnie usnął.

Obóz TajemnicOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz