Kraft bez celu krążył wokół swojego namiotu. Był niespokojny. Nie potrafił zapanować nad emocjami. Michaela jak nie było, tak nie ma. Nikt go nie widział. Miał nadzieje, że uwierzyli w jego słowa w jadalni i zyska trochę czasu. Poszuka go na własną rękę. Jedynie może poprosić Gregora o pomoc, chociaż nie był całkowicie pewien, czy to dobra opcja. Znał sporo czasu Schlierenzauera, ale mu jeszcze nie do końca ufał. Ktoś mu jednak powinien zastąpić Hayböcka. Przynajmniej tak mu się wydawało.
- Jeśli myślisz, że Ci uwierzyłem, to się mylisz.
Kraft stanął w miejscu i spojrzał na Petera, który stał na przeciwko niego. Spoglądał na niego z góry i uśmiechał się. Trzymał coś w ręce. Stefan nie mógł wywnioskować, co to jest. Wytężył wzrok, jednak nadal nie był pewien co trzyma najstarszy Prevc. Słoweniec zauważył ciekawski spojrzenie chłopaka i uniósł rzecz do góry.
- Tak myślałem, że to nie była zwykła przyjaźń, ale nie chciałem się w to mieszać. Te zdjęcia idealnie pokazują, co między tobą a Michaelem było.
- Nie rozumiem - Stefan zmarszczył brwi.
- Proszę.
Peter podał mu dwa zdjęcia. Stefan czuł, jak coraz bardziej denerwuje się. Trzymając zdjęcia już w ręce omal nie wybuchnął. Następnie na nie spojrzał. To, co zobaczył, przeszło jego najśmielsze oczekiwania.
Na zdjęciach znajdował się on z Michim. Nie jakaś normalna fotka, ze skoczni, czy może jakiegoś wspólnego wyjazdu ze znajomymi. Zdjęcia zostały zrobione niedawno. Dosłownie wczoraj. Na jednym z nich było widać, jak Kraft całuje Michiego. Lekko pochylony, jedną rękę trzymając na policzku przyjaciela, który siedzi na kocu, namiętnie go całuje. Drugie było prawie identyczne, tyle, że zrobione z bliższej odległości. Stefanowi zakręciło się w głowie.
- Skąd to masz? - wyjąkał.
- Leżały przed moim namiotem - wzruszył ramionami Słoweniec. - No
i chciałem o tym z tobą porozmawiać.- Inni już widzieli?
- Tego nie wiem. Nie martw się, jeśli nie, ja cię nie wydam, obiecuję.
Stefan usiadł na trawie. Ukrył twarz w dłoniach i głęboko westchnął. Czuł, że musi powiedzieć teraz wszystko Peterowi. Liczył, że może mu ufać.
- To moja wina - rozpoczął - od dłuższego czasu czułem coś do Michaela. To nie była już zwykła relacja przyjaciół. Znaczy dla niego chyba tak, ale dla mnie... Męczyłem się. W szczególności, kiedy nie mogłem się z nim spotkać. On wiecznie wychodził z Manuelem i Gregorem. Byłem o niego zazdrosny. Wtedy zrozumiałem, że czuje coś więcej do niego.
Ten obóz spadł mi z nieba. Postanowiłem, że szczerze z nim o tym porozmawiam. Wyznam, co do niego czuje. Liczyłem się z tym, że może mnie odtrącić, ale już tak dłużej nie mogłem. Wczoraj byliśmy w końcu sam na sam. Nie mogłem się powstrzymać i... Tak, pocałowałem go. Michi nie czuje jednak tego samego co ja. Był zszokowany i odepchnął mnie. Później odszedł. Nadal nie wrócił...- Wiesz, że teraz ty będziesz głównym podejrzanym? - Peter przykucnął obok niego. - Widziałeś się z nim jako ostatni.
- Ja mu nic nie zrobiłem! - Kraft podniósł głowę do góry. Po jego policzkach płynęły łzy. - Kocham go, nie skrzywdziłbym go nigdy! Martwię się o niego, nawet nie wiesz jak bardzo!
- Stefan, ja nie mówię, że ty jesteś winny, tylko informuje, żebyś zachował ostrożność, dobrze?
Austriak pokiwał głową i ponownie pochylił głowę. Peter, mimo iż nie należał do osób, które okazują uczucia, zrozumiał, że Stefan potrzebuje teraz wsparcia. Przytulił go przyjacielsko. Nie chce, aby uważał go za wroga. Zaufał mu, a tajemnica powierzona Peterowi nigdy nie ujrzy światła dziennego. Nikt nie wyciągnie z niego, nawet siłą żadnej tajemnicy. Peter jest odpowiedzialną osobą. Można mu śmiało zaufać.
- Dziękuję - wyszeptał Stefan.
- Nie ma za co - odparł Prevc. - Potrzebujesz teraz wsparcia i z mojej strony je dostaniesz.
***
Andreas wracał z jadalni razem ze Stephanem i Patrycją. Pomiędzy nimi panowała niezręczna cisza. Nikt jej jednak nie chciał przerywać. Stephan z Patrycją co chwile na siebie zerkali, przez co Wellinger był lekko zaniepokojony.
- Słuchaj - dziewczyna stanęła i pozostali również. - Rozmawialiśmy o tym ze Stephanem i doszliśmy do wniosku, że powinieneś zamieszkać z nami w domku.
- Co? - młodszy Niemiec skrzywił się. - Przecież mam namiot, wystarczy mi.
- Nie możesz w nim czuć się do końca bezpieczny - Stephan położył rękę na ramieniu przyjaciela. - Sporo się dzieje, a my nie chcemy, żeby tobie coś się stało. Tak będzie lepiej.
- Fajnie, że się tak o mnie troszczycie, ale moja odpowiedź brzmi nie.
- Dlaczego? - Patrycja podniosła głos.
- Uważam, że będzie lepiej, jeśli zostanie tak jak jest. Nie miejcie do mnie pretensji.
- Dobrze - dziewczyna oparła ręce na biodrach. - Zapamiętaj jednak, że to twoja decyzja. Chcieliśmy dobrze.
- Spokojnie - Andreas wystawił ręce przed siebie w geście obronnym i uśmiechnął się. - To moja decyzja, wiem.
Niemka popatrzyła się na niego chłodno i wyszeptała coś na ucho Stephanowi. Ten się roześmiał, następnie nawet nie spoglądając na przyjaciela odszedł. Andreas był zmieszany. Nie rozumiał ich zachowania. To źle, że im odmówił? Uważa inaczej i czuje, że tak będzie lepiej. Owszem, więcej się dzieje, ale to nie świadczy o tym, że on może być następny. Tak naprawdę mieszkanie w domku może ci się na wiele nie zdać, jeśli ktoś zaatakuje cie na zewnątrz. Namiot a domek, co to za różnica?
Niemiec powoli ruszył przed siebie. Nie wiedział, co teraz zrobić. Chętnie by się z kimś spotkał i porozmawiał, ale nie miał z kim. Polacy trzymali się ze sobą i akurat dzisiaj to było widać najbardziej. Do Dawida przyczepił się Lanišek, który chodził za nimi krok w krok. Jeśli to ich nie denerwuje, to dobrze. Ale Wellinger nie miałby cierpliwości dla kogoś takiego. Wlecze się za tobą jak cień i czujesz się jednak trochę niepewnie, bo ta sytuacja jest nie komfortowa.
- Widziałeś? - nagle obok niego pojawił się roześmiany Anze. Pomachał tuż przed nosem Andreasa dwoma zdjęciami.
- Co? - zapytał zdziwiony, a Słoweniec podał mu zdjęcia.
Andreas zmarszczył brwi oglądając fotografie. Byli na nich Michael i Stefan, sfotografowani w dość niezręcznym momencie. Uważał ich za przyjaciół może i nawet idealnych, ale nie przypuszczał, że pomiędzy nimi może być coś więcej.
- Skąd to masz?
- Każdy to ma - wzruszył ramionami Anze i szybkim ruchem zabrał mu zdjęcia z rąk. - Ja to znalazłem przed namiotem, Maciek też to ma. Raczej Stefan i Michael nie położyli ich specjalnie, żeby pokazać nam, że są parą i w jaki sposób okazują sobie uczucia.
Andreas mimowolnie się uśmiechnął. To co Lanišek mówił miało sens. Bo po co niby mieli to robić? Kraft miał okazję powiedzieć im o tym w jadalni, ale nie poruszył tego tematu. Trudno było mu więc uwierzyć, że byłby w stanie zorganizować taką akcję i podłożyć każdemu jego zdjęcie z Michaelem.
- Nie wiem jak ty, ale ja jestem team Kraftböck - Anze puścił mu oczko i roześmiany odszedł.
CZYTASZ
Obóz Tajemnic
Aventura#10 skijumping - 4.06.2020r. #12 skijumping - 28.03.2019r. Dwa tygodnie przerwy. Dwanaście dni spędzonych na kampingu. Dwadzieścia dwie osoby. Każdy z inną osobowością. Wyjazd rozpoczyna się niepozornie. Jednak z czasem okazuje się, że piękne, spoko...