Nazywam się Liia Cullen i jestem wampirem.
Jestem córką Esme i Carlise Cullen oraz siostrą Alice, Jaspera, Rosalie, Emmetta i Edwarda. Bardzo kocham rodzinę, jednak najbliższy jest mi Edward, gdyż jestem jego prawdziwą siostrą... Na dodatek bliźnia...
Zrobiłam wielkie, zaskoczone oczy. Jakiaś magiczna siła pchnęła mnie do niego. poprostu podeszłam i usiadłam obok na wielkim głazie, podciągnęłam nogi tak, że ramionami objęłam kolana. Nie patrzyliśmy się na siebie, lecz w dal, w piękne zachodzące słońce.
- Przepraszam - powtórzyłam, następnie po chwili dodałam pełna zaskoczenia - tęskniłeś za mną?
- I nie mogłem przestać o tobie myśleć - westchnął, jednak na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Przepraszam - powtórzyłam poraz kolejny - to wszystko wina słońca. Mam na nie "alergie".
- Alergię na słońce? - Chłopak dopiero wtedy na mnie spojrzał, na jego twarzy malowało się mega zdziwienie i rozbawienie. Wyczułam w nim nutkę zawahania, o matko co jeśli palnełam głupotę i domyśli się kim jestem, jego twarz dawała do zrozumienia, że myśli nad czymś gorliwie... Musiałam się ratować.
- No... - Wzruszyłam ramionami - mam mega wrażliwą skórę, musze go unikać - dalej patrzyłam sie przed siebie. - To taka choroba, że od słońca mam plamy i podrażnienia i bardzo źle na mnie działa...
- Współczuję ci, nie wyobrażam sobie życia bez słońca. - Skomentował trochę upewniony, chyba mi uwierzył... - Już wiem, dlaczego wtedy spacerowałaś przy burzliwej pogodzie.
- Przyznaję, że nie jest łatwo - westchnęłam, następnie rozmarzona dodałam - jak tu pięknie.
- Prawda? - Uśmiechnął się - uwielbiam tu spędzać wieczory, tu lub tam - wskazał na klif. - Co robisz w wakacje?
- No wiesz - lekko się zarumieniłam - miałam wyjechać, ale zatrzymał mnie ten wakacyjny zachód słońca... Moja cała rodzina wyjechała, a ja nie mam większych planów. - Spojrzałam na niego, a on na mnie.
- Zostaś aby spędzić wakacje ze mną, czy mam urojenia? - Uniósł lekko brew i wyszczerzył do mnie białe zęby.
Zaśmiałam się:
- Być może masz urojenia. Ale nie tylko ty się stęskniłeś za nieznaną ci osobą.
Jego oczy błysnęły, pojawiły się w nich jakieś małe ogniki które zaczęły wariować, usłyszałam jak jego głośne serce jeszcze bardziej przyśpieszyło i biło jeszcze głośniej...
- A co z słońcem?
- Możemy się spotykac w pochmurne, deszczowe dni oraz w nocy, a w upalne i słoneczne możemy włóczyć sie po lesie i miejscach bardziej zacienionych, co ty na to?
- Niewiarygodne, że chcesz ze mną spędzić wakaje.
- Chcę ci jakoś wynagrodzić to czekanie na mnie - uśmiechnęłam się jakbym sie rumieniła, ale na moich policzkach nic nie wystąpiło.
- Tak się cieszę. - Ze szczęścia aż wstał.
- Widzę właśnie - zaśmiałam się.
- Wciąż nie znam twojego imienia. - Przypomniał mi.
- Liia.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
W oczach chłopaka coś zaiskrzyło.
- Pięknie.
- Dziękuję i wybacz, że musiałeś tak długo na to czekać. Całkiem o tym zapomnaiałam. - Zaśmiałam się.
- Chcesz nauczyć się jakiś sportów wodnych? - Zapytał.
- Tak - zawołałam - bardzo bym chciała.
- Mogę cię nauczyć.
- Umiesz?
- Mieszkam prawie tóż nad plażą - zaśmiał się. Następnie zabawnie podrapał się po karku i zapytał:
- Może przejdziemy się na spacer? Słońce i tak już zaszło.
- Jasne, czemu nie.
Ruszyliśmy brzegiem morza, fale obijały mi się o nogi, to było takie przyjemne. Rozmawialiśmy dużo, wreszcie trafliśmy do lasu, a po jakiś 15 minutach zeszliśmy na leśną dróżkę i trafiliśmy na drewniany dom.
- Wow, ale fajnie jest tak mieszkać w lesie, tóż nad morzem, jak myślisz jak to jest?
- Całkiem fajnie - zaśmiał się. - Tym bardziej, że to mój dom.
- Naprawdę!? - Zawołałam.
- Yhym.
- Super! Teraz wiem gdzie mieszkasz, więc spotykać się możemy albo na plaży, klifie lub poprostu przyjadę do ciebie.
- Zaparaszam serdecznie - zaśmiał się. Nagle usłyszałam i wyczułam ich...
- Muszę już chyba iść - stwierdziłam kiedy z oddali ujrzałam idących w naszą stronę kumpli. Odrazu poczułam dziwny cuchnący zapach.
- Napewno?
- Tak, nie będę się narzucała... - Wycofałam się lekko spanikowana.
- Jasne - uśmiechnął się wciąż z iskierkami w oczach, choć lekkim niepokojem moją reakcją. - Może cie odprowadzę?
- Nie, nie trzeba! Trafię! Musze zadzwonić do rodziców jak droga - uśmiechnęłam sie zakłopotana. - To cześć.
- Narazie Liia. - Machnął mi ręką i zaczęłam się wycofywać, po czym odeszłam w przeciwną stronę, a chłopak w stronę kumpli.
Kiedy nie ma przy mnie Jacoba. Strasznie negatywnie odczuwam nieobecność brata. Czuję się aż nieswojo, taka na wpół pusta. Dziwne, że obcy chłopak tak bardzo mnie uzupełnia. Trochę przerażające jak się do niego przywiązałam.
*2 tygodnie później*
Jeździliśmy razem na motocyklach, na początku na dwóch. Był zaskoczony moimi zainteresowaniami, odwagą i szaleństwem. Później spodobało nam się na jednym, on kierował, a ja byłam w niego wtulona. Podobało nam się to i nawet nie czuliśmy skrępowania.
Jego zapach, nie wzbudził we mnie podejrzeń, pachniał pięknie, jakby był urodzony w moich ulubionych perfumach, jego serce dudniło wyjątkowo mocno. Zdziwiła mnie nieco jego skóra, była twardsza od ludzkiej, ale miękcejsza od mojej i przedewszystkim... Początkowo miałam wrażenie jakby parzyła, ale z czasem przyzwyczaiłam się i czuję rozkoszne ciepło. a i mam wrażenie, że mu nie przeszkadza moja lodowata skóra...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Razem bawiliśmy się na plaży, w piasku (zakopywaliśmy się), w wodzie (ścigaliśmy, pływaliśmy, pare razy mnie wrzucił), uczył mnie serfować na desce i pływać. Był zaskoczony, że bardzo szybko się uczę. Przez te pare dni staliśmy się najbliższymi przyjaciółmi, staliśmy się dla siebie wszystkim, spędzaliśmy w sumie około 18h na dobę. A jednak w tej naszej przyjaźni było coś więcej... Te sytuacje bardziej romantyczne, flirciarskie uśmiechy i ten dotyk, inny niż u BFF. Chcę poczuć się jak człowiek, wolna i bez ograniczeń, nie chcę uważać. Chcę żyć i się bawić. Myślę, że w te wakacje, tak będzie.