~13~

2K 78 9
                                    

Zastanawiał się gdzie jest, gdyż wedle wszelkich obliczeń powinien być teraz w swoim łóżku w dormitorium, ale jednego był pewien to nie było ani dormitorium ani Hogwart. Podniósł się z twardej ziemi, na której leżał. Starając się dostrzec coś w mroku, lecz ten był nie przenikniony. Po omacku ruszył w stronę nikłego blasku światła, aby po kilku sekundach usłyszeć ciche chrupnięcie gdzieś z prawej strony. Poczuł, że spada, a przed oczami migały mu jakieś dziwne obrazy. Dzieci... dziewczynki bardzo młode, które z przerażeniem na twarzy wpatrywały się w jakieś inne zmaltretowane ciało. Spojrzał w dół i w ciemności dostrzegł wysoką postać obleczoną w czerwień. Całą siłą woli skupił się, aby przerwać to dziwne zjawisko. 

W następnej chwili znajdował już na swoim łożu z baldachimem oddychając szybko i jednocześnie czując zimny pot spływający po skórze. Po minucie był już całkowicie ubrany oraz opuścił pokój sprawdzając uprzednio, czy przypadkiem nie obudził Dracona. 

Przeniósł się na jedną z mniej uczęszczanych ulic Kairu, gdyż wiedział dokładnie dokąd zmierza. Miejscowy klub „Ramiona Admirała” był własnością jego przyjaciela, jeśli tak można powiedzieć, który często załatwiał dla niego co mniej legalne interesy. Minął potężnego ochroniarza nie zaszczycając go nawet jednym spojrzeniem, a ten tylko skinął mu głową, ponieważ wiedział, że z klientami Kaszamaricha nie powinien sobie pozwalać na żadne poufałości. Omiótł spojrzeniem tętniący życiem lokal kierując swe kroki prosto do drzwi ukrytych za barem w ciemnej wnęce, która była niedostępna dla zwykłych klientów. Kolejny ochroniarz pilnujący wejścia usunął się bez słowa. Deimon pchnął mosiężne drzwi bez pukania wchodząc do pomieszczenia utrzymanego w przyjemnych dla oka ciepłych odcieniach brązu z wygodnymi meblami i duża kremową kanapą. 

- Mówiłem, żeby mi nie przeszkadzać – nieprzyjemny głos dotarł do jego uszu, a on beznamiętnym spojrzeniem omiótł towarzystwo w gabinecie. Jednym z gości był arab Gaszmaraz uchodzący za najlepszego płatnego zabójcę w Egipcie. Kaszamarichowi wystarczyło tylko jedno spojrzenie na nowo przybyłego, aby wiedzieć, iż powinien jednak szybciej pozbyć się poprzednich interesantów. Co prawda mógł zarobić na tym interesie jakieś pięć milionów, a może więcej, lecz wiedział, że ten człowiek bez mrugnięcia okiem zapłaci mu nawet najbardziej wygórowaną cenę byle dostać to co chce. Kaszamarich zastanawiał się czasem kim on jest, że posiada ogromny majątek. 

- Chyba powinniśmy wrócić do tego później – powiedział, a Gaszmaraz spojrzał na niego wrogo, lecz ten dał mu znak, że to naprawdę coś ważnego. Deimon nie musiał długo czekać, aby zostać sam na sam z mężczyzną. W międzyczasie usiadł w wygodnym fotelu tak, iż jego postać spowijał cień co wzbudzało wrażenie jakby siedział tam duch. 

- Co, pana, do mnie sprowadza? 

Merweredo przyjrzał się uważnie człowiekowi, który był szefem mafii trzymającej w rękach cały Kair oraz połowę Egiptu. Nikt by na to nie wpadł widząc twarz tego dobrodusznego, wysokiego i szczupłego Araba w podeszłym już wieku, jednak ten sam człowiek, gdy coś szło nie po jego myśli potrafił być bardzo nieprzyjemny, a można to było uznać za lekkie określenie. 

- Poszukuje Księgi życia i Księgi śmierci. 

Mężczyzna w zamyśleniu potarł się po brodzie. 

- Wiem co to jest, lecz zdobycie takich zabytków kultury będzie bardzo trudne. 

- Wierzę, że jesteś odpowiednią osobą do zrealizowania tego zlecenia - odparł.- Cena nie gra roli. Jeśli będą jakieś problemy poinformuj mnie. 

Starszy człowiek uśmiechnął się promiennie. 

- Wiesz jak bardzo lubię robić z tobą interesy. Postaram się coś z tym zrobić, jednak to będzie wymagało czasu. 

HP I Historia PradawnychOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz