Odcinek 355

58 6 1
                                    

Violetta ponownie spotkała się z swoimi przyjaciółmi w garażu Leona.
V: Mój tata się zgodził. Jeśli będzie wam pasować to już w weekend możemy się zabrać. Sprawdzałam już rozkład jazdy autobusów i kilka jedzie. Wystarczy teraz tylko wybrać odpowiednią godzinę i możemy jechać. Dacie radę się spakować do tego czasu?
Ma: No jasne.
V: Tak też właśnie myślałam. Federico zdążył się spakować w 10 minut. Potem przez godzinę pakował rzeczy Juliet.
Wszyscy zastanowili się nad jego głupotą. W końcu Camila powiedziała.
Cami: Tylko pamiętaj Violetta, że to ma być niespodzianka.
V: Tak. Powiedziałam o tym mojemu tacie. Obiecał, że nie będzie się z nimi kontaktował.
Camila uśmiechnęła się. Już nie mogła się doczekać aż zobaczy swojego Stevena.
L: Wezmę mój głośnik. Pewnie ten autokar za nim tęsknił.
Ma: Na pewno. Słuchaj Violetta, Francesca zamierza się tutaj dzisiaj pojawić?
Violetta zerknęła na godzinę w swoim telefonie.
V: Powinna tu już dawno być.
Cami: Chyba nie wystawiła nas do wiatru co?
V: Nigdy nic nie wiadomo. Ale obiecała, że będzie. Dajmy jej jeszcze chwilę.
Wtedy do garażu weszła Francesca. Miała wory pod oczami i wyglądała jakby nie przespała całego tygodnia. Co parę kroków pociągała nosem, więc łatwo było się domyślić, że płakała.
Fran: Cześć wam.
Maxi i Leon wymienili spojrzenia.
Cami: Hej Fran! Co tam?
Fran: Mało ciekawych rzeczy się u mnie dzieję. Po co chcieliście żebym tutaj przyszła? Powinnam za chwilę wracać do domu.
Ma: Miło cię znowu widzieć. Wszystko w porządku? Wyglądasz...
Camila posłała Maxiemu wściekłe spojrzenie.
Ma: Inaczej... Tak. Właśnie to chciałem powiedzieć.
Fran: A jak mam wyglądać? Mam tańczyć ze szczęścia?
Ma: Nie po prostu... Fajnie by było gdybyś się chociaż uśmiechnęła na powitanie...
Fran: Sorry Maxi, ale nie mam nastroju do jakiś głupich uśmiechów. W ogóle nie mam nastroju do życia. Diego jest gdzieś daleko, a ja nawet nie mam z nim kontaktu. Nie wiem co się z nim dzieję i czy przypadkiem nie stała mu się jakaś krzywda.
Violetta objęła przyjaciółkę.
V: Wiemy Fran, że jest ci ciężko. Nikt z nas nie chciałby być na twoim miejscu. Ale jesteś naszą przyjaciółką i martwimy się o Ciebie. Maxi ma rację ostatnio nie zachowujesz się normalnie, dlatego chcemy ci pomóc. Pojedź z nami na wieś Francesca.
Fran: Co? A ty znowu z tym głupim wyjazdem? Nigdzie nie jadę! Zapomnij!
Cami: A co chcesz innego robić? Siedzieć całymi dniami w domu i zadręczać się gapiąc w ścianę? Na dłuższą metę tak nie pociągniesz Francesca.
Fran: Pozwól, że ja będę decydowała. A z wami nigdzie nie jadę. Nie wiem co wam przyszło do głowy żeby mi to w ogóle proponować.
L: Przestań Francesca. Diego pewnie by chciał żebyś jechała.
Wszyscy popatrzeli z uznaniem na Leona. Nikt nie spodziewał się, że powie coś mądrego.
V: Leon ma rację.
Fran: Nie nie macie racji. Nie wiecie co chciałby Diego.
Cami: A właśnie, że wiemy. Pewnie gdyby tu był to pierwszy by się wyrywał na te wakacje.
Francesca skrzyżowała ręce na piersi.
Cami: No może zaraz po Federico.
V: Oj no Fran nie daj się prosić. Co ci szkodzi tam pojechać?
Cami: No właśnie.
Francesca wywróciła oczami.
V: Proszę, proszę, proszę, proszę.
Fran: Dobra! Niech wam będzie. Sama nie wierzę, że to mówię, ale pojadę z wami.
Violetta i Camila zaczęły piszczeć i przytulać przyjaciółkę. Leon i Maxi przybili sobie żółwika.
Fran: Dobra już nie podniecajcie się tym tak.
V: Zobaczysz Fran to będą najlepsze wakacje w twoim życiu!
Fran: Zobaczymy.
Tymczasem w domu rodziny Castillo:
German wypoczywał właśnie na kanapie i oglądał jakiś meczyk w tv. Kątem oka zerkał na Angie i Juliet, które bawiły się przy stole lalkami. Z góry po schodach zszedł Federico z jakąś walizką. German tego nie skomentował. Federico podszedł do dziewczyn.
A: O cześć Federico. Już się spakowałeś?
Fe: Już dawno. Ale to nie moja walizka.
A: Nie? To czyja?
Fe: To wszystko Juliet.
Juliet popatrzyła na swoją walizkę, a Angie się skrzywiła tak samo jak German na kanapie.
A: Och... Wiesz nie trzeba było... Zajęłabym się tym.
Fe: Nie miałem pewności czy wszystko spakujesz. Juliet ma pełno rzeczy.
A: No tak. Ale chyba wiem jakie moja córka ma rzeczy.
Jul: Zabrałeś mój zestaw małej księżniczki?
Fe: Tak.
Jul: A moją lalkę, która śpiewa?
Fe: No jasne.
A: Ty masz taką lalkę.
Fe: Właśnie o tym mówiłem. Dobrze, że to ja ją pakowałem.
A: No cóż. Mimo wszystko dziękuję.
Jul: Federico pobawisz się ze mną?
Fe: A w co się chcesz bawić?
Jul: W dom.
A: To dobry pomysł. Pobaw się z nią. Ja pójdę do Germana.
Angie wstała od stołu i poszła dosiąść się do Germana.
A: Kiedy w ogóle jedziemy?
G: Violetta coś wspominała, że w weekend. Ponoć już nawet sprawdzała busy.
A: Nieźle się wkręciła.
G: Ona by najchętniej z Stevenem zamieszkała.
Angie zerknęła kątem oka na Federica, który wziął Juliet na ręce i poszedł z nią do kuchni.
A: German a może byśmy to jeszcze jakoś odkręcili?
G: Co? Co ty sugerujesz?
A: Jakoś nie widzi mi się spędzania wakacji na wsi. Naprawdę nie moglibyśmy pojechać gdzieś indziej?
G: Przykro mi, ale nie. Violetta już wszystko załatwiła. Gdybym teraz to odkręcił, złamałbym jej serce. A ja nie jestem jakimś Leonem żeby to robić.
Angie skrzywiła się.
G: Nie wiem czemu jesteś taka uprzedzona do naszego wyjazdu na wieś.
A: Myślałam, że spędzimy je jakoś bardziej luksusowo.
G: Megan gotuje lepiej niż nie jedna restauracja. Cieszę się, że ją znowu zobaczę.
A: A Harry?
G: Co Harry?
A: Że jego zobaczysz to się nie cieszysz?
G: A no. Cieszę się.
Angie pokręciła głową.
A: No nic. To ja idę się chyba pakować. Co mi pozostało?
G: No idź.
Angie wstała z kanapy i poszła na górę, a German wrócił do podziwiania Messiego.

Violetta 13 Twister Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz