Odcinek 367

43 4 0
                                    

V: I mówicie, że Gwen dowiedziała się o tym, że Federico w poprzednie wakacje był z Ludmiłą?
D: No beka.
Violetta pokręciła głową.
V: Masakra.
L: Mówiłem, że to tylko kwestia czasu i ten związek się rozleci. Widzicie ja to jednak mam nosa do takich rzeczy.
Ma: Może przepowiesz nam jeszcze coś ciekawego?
L: Zastanowię się.
Fran: Ciekawe czy się zejdą.
Ma: Gwen wyglądała na mocno wzburzoną. I w sumie mnie to nie dziwi.
Cami: A gdzie w ogóle wywiało Federico?
Ma: Ostatni raz widziałem go jak za nią poleciał.
V: Muszą sobie wszystko wyjaśnić.
Wtedy przyjaciele zobaczyli Danielę i Stevena, którzy zmierzali w stronę domu. Daniela szła ułomnie o kulach, a Steven starał się jej pomóc. Camila od razu wywróciła oczami.
Cami: Parodia.
Daniela spojrzała w stronę altany i od razu zaczęła swój kabaret.
Dan: Boże Steven! Co ona tu robi? Boję się!
Steven spojrzał w stronę altany i jego wzrok spotkał się z spojrzeniem Camilii, jednak ta odwróciła wzrok.
Cami: Mamy tam niezłą aktoreczkę. Może powinna spróbować swoich sił w jakimś castingu?
V: Spokojnie Cami. Nie daj się sprowokować.
Dan: Steven powinieneś ją stąd wyrzucić! Co jeśli zrobi mi coś jeszcze? Naprawdę się boję.
St: Daj spokój Daniela. Przecież przy tobie jestem. Chodźmy do domu.
Steven i kaleka Daniela weszli do domu.
Cami: Nie mogę na nich patrzeć. Nie wiem jak ten kretyn mógł uwierzyć w to, że zrobiłam coś tej krowie.
V: Może pójdziemy się gdzieś przejść? Nie powinnaś cały czas być pod ostrzałem Danieli.
Ma: O tak. To dobry pomysł.
Przyjaciele zaczęli planować wspólną podróż.
Tymczasem w domu:
German, Angie i Juliet siedzieli na kanapie. Obok na fotelach miejsce zajęli Megan i Harry. Cała rodzina jak zwykle gadała o głupotach. Wtedy też do pokoju zajrzeli Steven i Daniela.
Dan: Dzień dobry wszystkim.
H: O cześć Daniela. Jak tam kostka?
Dan: Dziękuję za troskę. Nadal boli.
G: Do wesela się zagoi.
St: Będziemy na górze w pokoju jak coś.
H: Jasne nie krępujcie się.
Steven i Daniela poszli.
A: Okropna sytuacja z tą kostką.
Meg: Tragiczna.
A: Nie sądziłam, że Camila jest zdolna do takich rzeczy. Co prawda potrafi pokazać pazurki, ale żeby od razu popychać tą biedną dziewczynę?
Meg: Cała ta sprawa jest bardzo dziwna.
A: Co masz na myśli Megan?
Meg: Nic. Po prostu głośno myślę.
A: Nie wierzysz Danieli? To głupie.
Meg: Może i tak.
A: Kto mógłby wymyślać takie rzeczy? To nienormalne.
G: Kobiety są zdolne do wszystkiego.
Angie spojrzała na Germana.
A: Znalazł się specjalista od kobiet.
H: Sądząc po ilości jego bab mógłby się już śmiało nazywać ekspertem.
Megan spojrzała na Harry'ego i pokręciła głową.
Jul: Tato ile miałeś bab?
A: Nie powinnaś pytać o takie rzeczy Juliet.
Jul: Dlaczego nie?
Megan uśmiechnęła się do Juliet.
Meg: To nie są tematy dla małych dziewczynek.
Jul: Jestem już duża!
H: Młoda ma rację. To już prawdziwa pannica. Tylko czekać aż sprowadzi ci jakiegoś zięcia German.
German złapał się za klatkę piersiową, chociaż wiedział że pora doszkolić się z anatomii żeby w końcu dowiedzieć się gdzie jest serce. To tak na wszelki wypadek. Po chwili usłyszeli dzwonek do drzwi.
H: Ja otworzę. To pewnie ta diva. Mama ją wyrzuciła, ale te dziewuszysko nadal tutaj jest.
A: Naprawdę?
H: Tak siedziała w tej swojej limuzynie. Chyba ma coś na umyśle.
A: Dobrze podejrzewasz.
Harry poszedł otworzyć drzwi. Ku jego zdziwieniu za nimi nie stała Ludmiła, tylko Robby.
H: O cześć stary. Dobrze cię widzieć. Co tam?
RS: No cześć. Słuchaj jest tu ten taki... No wiesz ten z tą taką dziwną fryzurą.
Harry skrzywił się.
RS: No nie wiem jak mu tam było w dupie to mam. Ale chodzi mi o tego co się kręci koło Gwen.
H: A Federico. Nie widziałem go dzisiaj. A co?
RS: A nic. Tak się chciałem przywitać z nim.
Harry spojrzał na Robby'ego podejrzliwie.
RS: Gwen już od godziny beczy. Nie wiem co jej niby zrobił, ale nie puszczę mu tego płazem. Popamięta mnie.
H: Jasne przekaże.
RS: No. To ja już idę. Mam pełno roboty na placu.
Robby poszedł, a Harry wrócił do pokoju.
Meg: Kto to był?
H: Robby.
Meg: Czego chciał?
H: Lepiej nie wnikać.
Godzinę później na jakiejś otwartej przestrzeni:
Violetta i Camila cykały sobie zdjęcia, a Maxi kręcił filmik jakąś kamerą. Po drugiej stronie Diego robił sobie snapy z Francescą.
D: Kiedyś to pokażę naszym dzieciom.
Francesca spojrzała na Diega z miłością.
V: Teraz z Leonem!
Violetta pociągnęła do siebie Leona, a Camila zrobiła im zdjęcie. Francesca podeszła do przyjaciółek. Violetta od razu do niej podbiegła i przytuliła. Camila cyknęła im zdjęcie.
Fran: Dajcie teraz ja wam zrobię.
Camila podała Francesce aparat i poszła do Violetty. Po kolejnej serii wspólnych zdjęć Camila poszła na bok.
V: Camila co się dzieje? Ciągle myślisz o tej sprawie z Danielą?
Cami: A jak mam o tym nie myśleć Violetta? Ta kretynka mnie oskarża bezpodstawnie, a wszyscy jej wierzą bo się tarzała po ziemi i piszczała bo ją boli.
Wtedy Camila kątem oka zobaczyła Danielę, która szła o kulach.
Cami: Wiem.
V: Co?
Cami: Wiem jak ją zdemaskować.
Violetta też się odwróciła i zobaczyła idącą w oddali Danielę.
Cami: Chodź Violetta szybko! Ona pewnie nie będzie cały czas chodzić o tych kulach, kiedy jest sama!
Camila pociągnęła Violettę i nie zważając na to co pomyśli o nich reszta pobiegła za Danielą.
Parę chwil później:
Daniela dalej szła o kulach, a Violetta i Camila schowały się za jednym drzewem.
V: Camila co my robimy?
Cami: Nie gadaj tyle tylko wyciągaj telefon.
V: Camila to mi się w ogóle nie podoba. Nie fajnie jest tak kogoś śledzić.
Cami: Nie fajne jest to co ona robi. Musimy mieć dowód.
Camila wyjrzała zza drzewa. Daniela właśnie stała i rozmawiała z kimś przez komórkę.
V: I tka mi się to nie podoba.
Violetta wyciągnęła telefon.
Cami: Pomyśl, że robimy to dla dobra Stevena.
V: Wiesz jak mnie przekonać.
Violetta i Camila znowu wyjrzały zza drzewa i zaczęły kręcić Danielę, która dalej gadała przez telefon.
Cami: Boże czy ona kiedyś skończy?
Wtedy Violetcie zaczął dzwonić telefon i obie dziewczyny schowały się szybko za drzewem.
V: O nie to Leon.
Cami: Też debil akurat teraz sobie o tobie przypomniał. Wycisz to.
Violetta coś przycisnęła i telefon przestał grać melodie.
V: Już.
Dan: Co wy robicie?!
Violetta i Camila spanikowane odwróciły się w bok i zobaczyły wściekłą Danielę, która patrzyła na nie z żądzą mordą.
Dan: No nie wierzę! Ale masz tupet! Śledzicie mnie?!
Cami: Nikt cię nie śledzi! Jesteśmy tutaj przypadkiem. Po prostu przechodziłyśmy.
Dan: I przez ten przypadek schowałyście się za tym drzewem? Mogłyście już wymyślić lepszą bajeczkę. Ale Steven będzie wprost zachwycony jak mu o tym opowiem.
V: Nie strasz nas Stevenem! To tylko kwestia czasu, kiedy on też przejrzy na oczy.
Dan: O proszę jaka ty jesteś wyszczekana. A niby zgrywasz taką przepraszam, że żyję.
Cami: Odwal się od Violetty kretynko. Wszyscy dobrze wiedzą, że symulujesz, więc lepiej powiedź jak było naprawdę.
Dan: Jesteś psychopatką! Najpierw robisz mi krzywdę, a potem masz czelność mi jeszcze grozić. Steven dowie się o wszystkim i lepiej się już pakuj, bo ostatnio cię nie wywalił, ale teraz zrobi to na pewno.
V: Camila nigdzie nie pojedzie. Zostanie tutaj czy ci się to podoba czy nie ponieważ przyjechała tutaj ze mną i tylko ze mną stąd wyjedzie. A ty jeśli tak bardzo chcesz to proszę bardzo. Leć sobie na skargę do Stevena. Nie obchodzi mnie to. Ale pamiętaj, że kłamstwo ma krótkie nogi i zawsze wyjdzie na jaw. Wtedy możesz nie być już w takiej komfortowej sytuacji jak teraz. Chodźmy Cami. Szkoda marnować czasu na osoby takiego pokroju. Prawda sama się obroni.
Violetta pociągnęła pełną podziwu Camilę. Obie zostawiły osłupiałą Danielę na pastwę losu.
Cami: Wow, ale ją zagięłaś. Szacun.
V: Nie cierpię osób takiego pokroju. Przepraszam, że na początku powiedziałam, że nie powinnaś na nią najeżdżać bo wydaje się miła.
Cami: Spoko. Stare dzieję. Ja też nie wierzyłam, że okaże się aż taką krową.
V: Jeszcze ją dopadniemy. Zobaczysz.
Violetta i Camila wróciły do przyjaciół.

Violetta 13 Twister Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz