Leon siedział właśnie w altanie i znowu przeglądał jakiś magazyn o rolnikach. Znał już na pamięć te głupoty i nawet specjalnie nie chciało mu się dźwigać brwi co dwa zdania.
L: Czy oni tu nie mają normalnych gazet?
Leon ciepnął prasę na stolik i napił się lemoniady, która stała na przecie niego. Wtedy właśnie skądś wyskoczył clown. Leon popluł się lemoniadą i spadł z ławki nabijając sobie wielkiego guza.
D: Ahahahahahaha.
Leon złapał się za głowę i kiedy zobaczył, że to przebrany Diego od razu podniosło się mu ciśnienie.
L: Zabiję cię. Pożałujesz, że w ogóle wracałeś.
D: Och Leon gdybyś tylko widział swoją minę.
L: Zobaczymy jaką ty będziesz mieć zaraz minę kiedy posmakujesz mojej pięści.
Leon wstał z ziemi i zaczął gonić Diega. Maxi i Federico wychodzili właśnie z domu i zobaczyli ich goniących się.
Ma: Czemu Leon goni clowna? A nie dobra to Diego.
Fe: Oni są dziwni.
Ma: No co ty. Chodź usiądziemy sobie w altanie. Kiedy przyjdzie ta twoja?
Fe: Powinna zaraz być.
Federico i Maxi pomachali Camilii i Naty, które siedziały na ławce przy werandzie i poszli do altany.
Ma: Biedna Cami. Steven naprawdę jest powalony.
Fe: No. Słabo.
Federico i Maxi usiedli do altany. Po chwili dołączył do nich zdyszany Leon.
L: Zabiję go.
Ma: Mówisz to już od dwóch lat.
L: Żebyście byli przygotowani na to, że kiedyś to zrobię. To tylko kwestia czasu.
Ma: Jasne jak coś to już oczekuję wezwania do sądu jako świadek tej zbrodni.
Federico roześmiał się. Leon napił się resztki swojej lemoniady. Do altany wszedł Diego, który był już normalnie ubrany.
D: Co tam?
L: Odejdź.
D: No co ty Leon to były tylko żarty. Śmiesznie było co chłopaki?
Ma: No. Ubaw po pachy.
Diego usiadł obok Leona. Wtedy pod dom zajechała jakaś wielka limuzyna.
D: Co to za patola?
Megan i Harry którzy pili poranną kawę na werandzie spojrzeli na to ze zdziwieniem. Nikita też wyszła z domu.
Nik: Kogo tu znowu niesie?
Z limuzyny wyszedł jakiś gościu i rozłożył czerwony dywan. Naty i Camila wstały z ławki.
Cami: Boże czy to...?
Na: Nie wierzę, że naprawdę tutaj przyjechała.
Z limuzyny wyszła Ludmiła i przeszła się po czerwonym dywanie z wdziękiem prawdziwej modelki.
Lu: Dziękuję Stefano jesteś kochany.
Camila i Naty wymieniły spojrzenia.
D: Ej to nie jest Ludmiła?
Federico poczuł jak zaczyna mu brakować powietrza.
Ma: O rajusiu...
Maxi spojrzał na zakłopotanego Federica. Leon dźwignął brew.
Fe: Kurde chłopaki! Musicie mnie kryć proszę! To sprawa życia i śmierci!
D: Dobra nie gadaj tyle tylko się chowaj.
Federico wlazł pod stół. Maxi, Leon i Diego udali, że podziwiają piękny widok za oknem. Ludmiła rozejrzała się i zobaczyła Stevena, który podlewał szlauchem trawę.
Lu: Ty. Nie wiem czy rozumiesz co do Ciebie mówię bo pewnie nie masz wykształcenia, ale wiesz gdzie jest Leon? Albo Naty? Albo mój ukochany?
Steven spojrzał na nią jak na jakąś nawiedzoną.
St: Co?
Lu: Leon. Arr.
L: Boże czemu ona mnie szuka?
D: Po starych znajomościach.
Steven nadal patrzył na Ludmiłę, jakby była nawiedzona. Ludmiła zdała sobie sprawę, że ma do czynienia z marginesem społecznym, ale czego można się spodziewać po ludziach ze wsi.
Na: Ludmiła!
Do Ludmiły podbiegły Naty i Camila.
Na: Boże pogięło cię? Naprawdę tutaj przyjechałaś?
Lu: O Natalia tutaj jesteś. Nie wiem gdzie ty niby przyjechałaś. Ten Maxi nie umie żadnych normalnych wakacji wam załatwić?
Cami: Ogarnij się i przestań zachowywać się jak nie wiadomo co.
Lu: O Camila ty też tu jesteś. Nic się nie zmieniłaś, nadal sobą nic nie prezentujesz.
Camila wywróciła oczami, a Naty posłała jej przepraszające spojrzenie.
Lu: Powiedzcie mi lepiej gdzie jest Federico. Już nie mogę się doczekać aż go zobaczę. Pewnie mnie wyczekuje zgadłam?
Na: Nie. Mówiłam ci, że on nie chce z tobą być.
Lu: Proszę was kto by mi odmówił? Wszyscy chcą ze mną być.
Cami: Nie wydaje mi się.
Lu: Leon! Tam się chowasz!
Leon jęknął, a Diego udał że wcale go to nie bawi.
Ludmiła zostawiła osłupiałą Naty i Camilę i poszła do altany.
Lu: Gdzie jest Federico?
L: Ja nie wiem. Właśnie podziwiałem widok za oknem.
Lu: A wy?
D: Też podziwiałem. Nic nie wiem.
Ma: Ja też podziwiałem. Piękną tu mają okolicę.
D: No nic tylko podziwiać. Co nas jakiś Federico kiedy mamy taki widok?
Federico siedzący pod stołem miał ochotę go kopnąć.
Lu: Nie wymyślajcie. Gadać gdzie jest Federico. Dobrze wiem, że tu z wami przyjechał.
L: Tu go nie znajdziesz. Niedawno wyjechał.
Lu: Co? Niby gdzie?
L: Do... Włoch.
Maxi i Diego spojrzeli na Leona.
Lu: Do Włoch? Po co miałby tam jechać.
D: Kto go tam wie.
Ma: Miał jakąś pilną sprawę do załatwienia.
Ludmiła spojrzała na nich z zdziwieniem. Wtedy na plac weszła Gwen. Camila i Naty wymieniły spojrzenia i uciekły w stronę domu. Na werandzie zatrzymał je Harry.
H: Co to za jedna?
Cami: Chyba nie chce pan jednak wiedzieć.
Gwen weszła do altany. Chłopcy zamarli, a Federico złapał się za głowę.
Gw: Hej wam. Jest Federico?
Ludmiła zmierzyła ją spojrzeniem.
Lu: A co ty za jedna?
Gwen zmierzyła Ludmiłę wzrokiem.
Lu: Poza tym tu go nie znajdziesz. Pojechał do Włoch jak jakiś skończony kretyn.
Gw: Co? Do Włoch? O co tu chodzi? Kim ty jesteś?
Lu: Ludmiła Ferro. Wschodząca gwiazda i dziewczyna Federico.
Gw: Co?!
Chłopcy znowu wymienili spojrzenia. Wtedy Federico wyszedł z pod stołu żeby ratować sytuację. Gwen spojrzała na niego ze zdziwieniem.
Gw: Co tu się wyprawia?!
Fe: Gwen spokojnie zaraz ci to wszystko wyjaśnię.
Lu: Wiedziałam, że tu jesteś! Czekałeś na mnie!
Ludmiła rzuciła się Federico w ramiona. Federico odepchnął ją.
Fe: Co ty robisz?! Odwal się!
Gw: To twoja dziewczyna?
Fe: To moja BYŁA dziewczyna. Zerwałem z nią dawno temu.
Lu: Nie tak znowu dawno. Poza tym Fede dobrze wiesz, że ten związek da się jeszcze odbudować.
Fe: Nie. Dobrze wiesz, że poróżniła nas twoja diaboliczna natura.
Lu: Aj tam taka pierdoła. Kto by się tym przejmował. Ale widzę, że chyba miałeś inny powód.
Ludmiła posłała Gwen wściekłe spojrzenie.
Fe: Nie, nie...
Lu: Kiedy się poznaliście?
Gw: Ostatnie wakacje. Przyjechał tutaj z Violettą...
Ludmiła spojrzała oburzona na Federico.
Lu: Przecież my wtedy byliśmy razem!
Gwen też spojrzała z niedowierzaniem na Federica. Leon i Maxi, którzy oglądali to przedstawienie wypuścili nagromadzone w płucach powietrze, a Diego pożałował, że nie ma popcornu. Wzruszył ramionami, wyciągnął telefon i zaczął nagrywać snapa.
Fe: Gwen wyjaśnię ci to...
Gw: Miałeś dwie dziewczyny naraz?!
Lu: Ty świnio! A ja chciałam ci wybaczyć to wszystko!
Ludmiła zaczęła walić Federica torebką.
Fe: Ludmiła! Przestań!
Gwen pokręciła głową i wybiegła z placu Stevena.
Fe: Gwen!
Federico puścił się sprintem za Gwen.
Lu: I nie wracaj! A wy co?!
Chłopcy aż podskoczyli.
Lu: Wy kretyni! Zamiast mi od razu powiedzieć to sobie jaja ze mnie robicie!
Ludmiła zaczęła walić Leona po głowie torebką. Diego oczywiście wszystko nagrał.
Lu: Gdzie jest ta głupia Natalia?!
Ludmiła ruszyła do domu. Na werandzie zatrzymała ją Nikita.
Nik: A Pani czego tu szuka?
Lu: O Pani pewnie pracuje w tym hotelu. Proszę tu moja walizka.
Ludmiła podniosła z ziemi swoją walizkę, którą wyciągnął Stefano i wcisnęła Nikicie.
Nik: Chyba ci się coś pomyliło.
Lu: Tylko na noc poproszę. Jutro wyjeżdżam z tego wypizdowa.
Tymczasem na polu:
Federico leciał za Gwen.
Fe: Gwen stój! Proszę Gwen! Zatrzymaj się!
Gw: Daj mi spokój!
Fe: Gwen proszę!
Federico dogonił Gwen, złapał i obrócił do siebie.
Gw: Puszczaj mnie kretynie!
Gwen zaczęła walić Federica.
Fe: Proszę posłuchaj mnie chce ci to wyjaśnić!
Gw: Tu nie ma nic do wyjaśnienia! Jesteś dupkiem! Parszywym dupkiem, który bawi się uczuciami innych! Fajnie było mieć dwie dziewczyny naraz co?! Miałeś frajdę?!
Fe: Gwen przestań.
Gw: Po co to wszystko było? Chciałeś się zabawić? Myślałam, że mnie kochasz!
Fe: Bo cię kocham!
Gw: Miałeś inną!
Fe: Ludmiła nic dla mnie nie znaczyła od czasu kiedy ciebie spotkałem! To ty jesteś sensem mojego życia. Słyszysz? Kocham Cię.
Gw: Zerwałeś z nią od razu kiedy wróciłeś do Argentyny?
Fe: Co?
Gw: Zerwałeś z nią od razu?
Federico chwilę się wahał, ale postanowił skłamać.
Fe: Tak.
Gw: Nie jesteś ze mną szczery. Gdybyś był nie zastanawiałbyś się ani chwili.
Gwen pobiegła do domu.
Fe: Gwen!
Gw: Nienawidzę cię!
Federico poczuł jakby przegrał wszystko. Z wściekłością kopnął leżący obok kamień.
Fe: Gwen przepraszam.
Federico jeszcze raz spojrzał w stronę jej domu i poczuł niemęskie łzy w kącikach oczu. Pokręcił bezlitośnie głową i ruszył do domu.
Tymczasem w domu Gwen:
Gwen właśnie wbiegła do domu. Zamknęła drzwi z hukiem i oparła się o nie plecami. Z jej oczu płynęły łzy. Robby, który leżał na kanapie i czytał jakieś głupoty ryknął.
RS: Gwen to ty?! Do cholery gdzie ty znowu byłaś?! W tej chwili marsz do mnie! Ale szybko!
Gwen starała się uspokoić i wytarła łzy. Ruszyła do salonu. Robby usiadł na kanapie i spojrzał na córkę.
RS: A ty co? Czemu ryczysz?
Gwen nic nie powiedziała.
RS: Niech zgadnę. To pewnie przez tego frajera co do niego latasz jak powalona.
Gwen spojrzała na ojca. Tak bardzo bolało ją to, że nigdy nie miała z nim żadnej ciepłej relacji. Teraz potrzebowała miłości, a nie krzyku.
RS: Nic by się nie stało, gdybyś mnie posłuchała. Ale ty jak zwykle musiałaś być rozpuszczoną gówniarą. Idź do pokoju. Mam nadzieję, że teraz twoje zachowanie się zmieni. Skaranie boskie z tobą dziewczyną.
Gwen nic nie powiedziała, tylko poszła do pokoju. Zamknęła drzwi i usiadła na łóżku. W dniach takich jak ten tak bardzo żałowała, że nigdy nie miała mamy. Nie wiedziała nawet jak wyglądała kobieta, która wydała ją na świat.
Gw: Mamo... Dlaczego cię tu nie ma?
CZYTASZ
Violetta 13 Twister
FanfictionSEZON W TRAKCIE POPRAWY Violetta, by pocieszyć Francesce, która jest w depresji z powodu Diega proponuje znajomym wakacje. Za sprawą błyskotliwej Camili przyjaciele udaja się na wieś do Steveena. Na miejscu okazuje się, że nikt nie jest bezpieczny...