Odcinek 357

58 4 0
                                    

Rodzina Castillo wraz z przyjaciółmi Violetty wychodzili właśnie z autokaru, a German nadal rozmawiał z kierowcą.
G: Dziękuję panu za rozmowę i możliwość przejechania się tym cackiem. Mam nadzieję, że nie byłem za bardzo nachalny.
Kier: Nie spokojnie. Mam takich debili jak pan na pęczki.
G: No. Zaraz co?
Kier: Nic, nic. Mówiłem, że ma pan zadatki na kierowcę z prawdziwego zdarzenia. Niech pan pomyśli czy nie związać z tym przyszłości.
German napuszył się dumny jak paw.
G: Ja jestem zaszczycony.
A: German chodź już.
G: Niestety muszę już iść. Wie Pan te baby.
Kier: Wiem. Moja stara też taka upierdliwa.
German pożegnał się z kierowcą i podszedł do Angie.
A: No nareszcie. O czym wy wielce rozmawialiście?
G: Nie zrozumiesz.
A: Skoro ta twierdzisz. Chodź musimy już iść.
German i Angie dołączyli do przyjaciół Violetty. Na przodzie szła Violetta i Leon, trzymający się za ręce. Obok nich szły obrażone na siebie Camila i Francesca.
Ma: Hej Fran stój.
Do Francescy podszedł Maxi.
Ma: Dzięki za książkę była niezła. Trochę nie mój klimat, bo strasznie babska ale liczą się chęci.
Francesca wyrwała mu ją wściekła na wszystko i wszystkich. Maxi aż się wzdrygnął.
Cami: Dobrze, że jej to oddałeś Maxi. Będzie miała co robić siedząc w czterech ścianach.
Fran: Zamknij się!
V: Dziewczyny proszę was nie kłóćcie się. Nie warto.
Fran: Nie zamierzam już rozmawiać z tą zołzą.
Cami: Ja zołzą? Popatrz na siebie! Wszystkich od siebie odpychasz!
Violetta westchnęła i przytuliła się do Leona.
V: Jeszcze ich kłótni mi brakowało.
L: Nie przejmuj się nimi. Jak będą chciały to się pogodzą.
V: Myślisz?
L: Jasne.
Violetta znowu wtuliła się w Leona. Obok nich przeszedł Federico z śpiącą mu na rękach Juliet.
V: Cześć Federico. Mam nadzieję, że chociaż tobie dobrze minęła podróż.
Fe: Było super. Juliet w połowie zasnęła, więc miałem fajrant.
V: Jestem w szoku, że nie obudziły ją te krzyki Francescy i Camili.
L: Mnie obudziły.
Po paru minutach wszyscy dotarli pod dom Stevena. Harry właśnie podlewał kwiatki w ogrodzie, kiedy zobaczył gości. Aż go zwiesiło.
H: Kurczaczki. No nie wierzę!
Harry ciepnął szlauchem i poleciał do Germana.
H: German! No nie wierzę! Stary byku! Co wy tu robicie?
G: Witaj bracie. Zaskoczony? Mam nadzieję, że trafiliśmy z niespodzianką.
H: Iha! Oczywiście, że trafiliście! I tak miałem dzwonić.
V: Cześć wujku!
H: Violetta! Promieniejesz. Wspaniale cię znowu widzieć.
Harry przytulił Violettę.
V: A gdzie Steven?
H: Jeździ gdzieś po łące. Przed chwilą zabrał konia i pojechał.
Camila uśmiechnęła się i poszła szukać Stevena. Harry skrzywił się.
H: Widzę, że przyjechaliście wszyscy.
V: Tak. Ostatnio tak się nam wszystkim spodobało, że musieliśmy tu przyjechać. Poza tym Camila cieszy się, że znowu zobaczy Stevena.
H: No tak. Nie wiem czy za chwilę będzie taka radosna.
Violetta spojrzała zdziwiona na wujka. Harry podszedł do Angie.
H: Angie. Hej.
A: Cześć Harry. Fajnie cię znowu widzieć.
H: I wzajemnie. Niech mnie kule biją czy to moja mała chrześnica? Jak ona wyrosła. Cudowne dziecko.
Juliet akurat się obudziła i spojrzała zaspanym wzrokiem na Harry'ego.
Jul: Wujek Harry!
Juliet wyciągnęła ręce do Harry'ego, a ten wziął ją od Federica.
H: No popatrzcie tylko jaka pannica. Proszę wchodzicie. Megan ucieszy się, że was zobaczy.
Wszyscy zaczęli wtaczać się do domu. German tez chciał wejść do środka, ale Harry odciągnął go na bok.
G: Co?
H: Chodź musimy porozmawiać.
Harry oddał Juliet Federico i poszedł z bratem na stronę. Usiedli na tarasie.
H: Słuchaj German naprawdę bardzo się cieszę, że tutaj przyjechaliście, ale nie wiek czy to był dobry pomysł.
G: To cieszysz się czy nie?
H: Chodzi o to, że tutaj ostatnio nie jest bezpiecznie.
G: Dlaczego? Coś się stało?
H: Można tak powiedzieć. Mamy tutaj ostatnio urwanie głowy z clownami.
G: Z clownami?
H: Ludzie przebierają się. I straszą innych.
G: Dlaczego?
H: Nie wiem. Ostatnio dzieją się tutaj dziwne rzeczy.
G: Co? Chcesz mi powiedzieć, że...?
H: Tak German. Wydaję mi się, że ,,TO" powróciło.
German zamarł i pierdnął ze strachu.
Tymczasem na łące:
Steven rozglądał się, głaszcząc swojego konia po pysku. Po chwili zobaczył ciemność. Camila zakryła mu oczy dłońmi i szepnęła mu do ucha.
Cami: Zgadnij kto to.
Steven zamarł.
St: Camila?!
Steven odwrócił się i spojrzał zaskoczony na uśmiechającą się do niego Camilę.
St: Camila to naprawdę ty? Co ty tutaj robisz?
Cami: Przyjechaliśmy tutaj na wakacje. Chcieliśmy ci zrobić niespodziankę. Cieszysz się? Tak bardzo za tobą tęskniłam...
Steven już chciał coś powiedzieć, kiedy za nim pojawiła się jakaś dziewczyna.
Dan: Steven! Kochanie już jestem!
Camila zamarła i spojrzała na Stevena.
Cami: Kochanie?
Obok Stevena stanęła jakąś dziewczyna i dała mu buziaka w policzek. Dopiero potem zobaczyła Camilę.
Dan: Ooo. A kto to?
Camila patrzyła na to wszystko i nie umiała uwierzyć.
Dan: Steven kto to jest?
Steven spojrzał na Danielę i chciał coś powiedzieć, ale uprzedziła go Camila.
Cami: Jestem Camila. Dziewczyna Stevena.
Daniela roześmiała się jej w twarz.
Dan: Przepraszam kto niby?
Cami: Dobrze słyszałaś. Jestem dziewczyną Stevena.
Dan: Steven co to za wariatka?
Cami: Steven?
Camila spojrzała na Stevena, który najchętniej by się zapadł pod ziemię.
Cami: No powiedź coś.
Steven spojrzał na Camilę i poczuł jak pęka mu serce.
St: Camila to jest Daniela. Moja dziewczyna.
Camila zamarła.
St: Daniela to jest Camila. Moja znajoma.
Daniela posłała Camilii wrogie spojrzenie, a Camila poczuła się okropnie. Najchętniej zapadłaby się pod ziemię.
Cami: Ja... Muszę już iść.
St: Camila...
Cami: Daj spokój Steven.
Camila odwróciła się i po prostu poszła. Steven odprowadził ją smutnym wzrokiem.
Dan: Matko skąd ty ją niby znasz?
St: To koleżanka mojej kuzynki.
Dan: Nie wygląda na zbyt inteligentną. I te jej przedstawienie. Żałosna.
Steven nic nie powiedział.
St: Chodźmy już do domu. Przedstawię ci moją rodzinę.
Dan: Och Steven! Już nie mogę się doczekać!
Tymczasem przed domem Stevena:
Federico stał na werandzie i patrzył na znajome krajobrazy. Uśmiechnął się i zaczął schodzić po schodach, kiedy zderzył się z pędzącą do domu Camilą. Oboje się zatoczyli i prawie upadli na schody, ale Federico zdołał ich utrzymać.
Fe: Matko Camila gdzie tak pędzisz? Stało się coś?
Camila spojrzała na niego zapłakanymi oczami. Federico posłał jej pytające spojrzenie.
Cami: Przepraszam. Nie chciałam.
Fe: Wiem. Ale co się stało?
Cami: To nic takiego.
Fe: I płaczesz o nic takiego?
Camila westchnęła.
Cami: Chodzi o Stevena. Francesca miała rację. Znalazł sobie inną dziewczynę. A ja jak głupia myślałam, że serio będzie na mnie czekać. Wiesz myślałam, że wtedy... Między nami wydarzyło się coś magicznego. Teraz wiem, że on nie traktował tego aż tak bardzo serio jak ja.
Fe: Przykro mi.
Cami: Mi też.
Fe: Może cię to pocieszy, ale ja też nie bardzo wiem na czym stoję. Gwen też mogła sobie znaleźć kogoś innego. Właśnie idę na pole. Liczę, że ją zobaczę.
Cami: Pewnie wam się akurat uda. W przyrodzie zawsze musi być równowaga. Jedni mają pod górkę, a drudzy urodzili się pod szczęśliwą gwiazdą.
Federico uśmiechnął się smutno. Wtedy właśnie na koniu pod dom przyjechał Steven z Danielą. Zapatrzył się na Camilę i kiwnął Federico głową na powitanie. Federico odmachał mu, a Camila widząc kto przyjechał pokręciła głową i poszła do domu. Steven schodząc z konia odprowadził ją smutnym wzrokiem, a potem pomógł Danieli zejść. Federico podszedł do nich.
Fe: Hej Steven.
St: Cześć Federico. Poznajcie się. To Daniela.
Daniela posłała Federico zaciekawione spojrzenie.
Fe: Cześć.
Dan: Hej miło mi.
St: Wszyscy są w domu?
Fe: Tak. Czekają na was.
St: Chodź Daniela.
Steven wziął Danielę za rękę i zaprowadził w stronę domu. Gdy byli już przy drzwiach odwrócił się i spojrzał na Federico.
St: Stary, a ty niw idziesz?
Fe: Nie. Sam rozumiesz. Muszę coś załatwić.
St: Jasne. Powodzenia.
Fe: Przyda się.
Steven i Daniela weszli do domu, a Federico poszedł w stronę pola.

Violetta 13 Twister Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz