Odcinek 356

56 5 0
                                    

Gdy nastał weekend Violetta już od samego rana latała po domu wyczekując wyjazdu.
V: Wstawajcie już! Za chwilę się spóźnimy!
Z sypialni wyjrzał zaspany German.
G: Co ty gadasz Violetta? Mamy autobus dopiero za trzy godziny.
V: No, ale możemy już iść na przystanek.
G: No jasne, jasne.
German zamknął się w sypialni, a Violetta nie wiedząc co ze sobą dalej zrobić zeszła na dół, gdzie w kuchni śniadanie jedli już Federico i Juliet. Juliet od razu rozpromieniła się na widok starszej siostry.
Jul: Cześć Violu!
V: Hej młoda. Wyspałaś się?
Juliet zaczęła energicznie machać głową, a Federico położył jej na talerzu kolejną kromkę chleba posmarowaną nutellą. Violetta dosiadła się do nich.
V: Nie wiem jak oni mogą tak spokojnie spać. Ja przez pół nocy wyglądałam ranka.
Fe: Ja też nie mogę się doczekać aż tam pojedziemy.
V: Myślisz, że Gwen sobie kogoś znalazła?
Federico zamarł z chlebem w ręce. Nawet nie dopuszczał do siebie takiej myśli.
Jul: Kto to Gwen?
V: Znajoma Federica.
Fe: No cóż. Zobaczymy co tam u niej słychać.
Wtedy drzwiami kuchennymi do domu wbił Leon z walizkami.
Jul: Leon!
L: Ta cześć.
V: Leon kochanie już jesteś.
Violetta podeszła do Leona i go przytuliła.
V: Dlaczego wchodzisz od tyłu?
L: Nie chciałem się natknąć na twojego ojca.
V: Spokojnie jeszcze śpi. Chodź usiądź z nami. Jeśli jesteś głodny to możesz się poczęstować. Federico zrobił kanapek jak dla wojska.
Fe: Juliet musi się najeść przed podróżą.
L: Spoko nie jestem głodny. Siemasz Federico.
Fe: No hej.
L: I co tam? Pewnie się cieszysz, że jedziemy nie?
Fe: Nooo. Bardzo. W ogóle namówiliście w końcu Francescę na ten wyjazd?
V: Tak, ale nie było łatwo. No, ale grunt, że w końcu się łaskawie zgodziła.
Do kuchni wszedł ziewający German. Kiedy zobaczył Leona zatrzymał się i spojrzał na niego z obrzydzeniem. Leon aż dźwignął brew.
L: Dzień dobry panie Germanie.
G: Co ty tu robisz Leon?
L: No zaraz jadę na wakacje.
G: To ty jedziesz z nami?
Leon skrzywił się.
V: Tato o co ci znowu chodzi? To chyba logiczne, że Leon jedzie z nami. To mój chłopak.
German mówiąc pod nosem jakieś przekleństwa podszedł do lodówki i ją otworzył. Violetta spojrzała na Leona i posłała mu uśmiech.
G: Z tego będą tylko same problemy.
Parę godzin później:
Przyjaciele zebrali się pod domem Violetty z swoimi bagażami i razem udali się na autokar. Gdy byli już w środku podekscytowana Violetta powiedziała:
V: To takie niesamowite. Zaraz będziemy u Stevena!
Leon ziewnął i rozłożył na swoim fotelu. Zamierzał sobie pospać.
Cami: Ja też już nie mogę się doczekać. Tak super znowu będzie go zobaczyć.
Francesca wywróciła oczami. Bardzo wątpiła w to, że Steven czeka jak głupi na Camilę, ale nie zamierzała się odzywać. Wyciągnęła z torby książkę i zamierzała ją poczytać w drodze.
Cami: Daj spokój Fran. Chyba nie będziesz teraz czytać. Mamy tyle do obgadania.
Camila wyrwała zdezorientowanej Francescę książkę i wywaliła na przód. Akurat trafiła w głowę Maxiego, który spojrzał na książkę na początku ze zdziwieniem, ale potem się uśmiechnął.
Ma: Dzięki dziewczyny. Poczytam sobie. Lepsze to niż gapienie się na Federico.
Federico obok niego bawił się z Juliet w gdzie jest bobas. Camila skrzywiła się, a potem spojrzała na Francescę, która patrzyła na nią wściekła.
Cami: No co? Chyba nie będziesz się teraz obrażać nie?
W pierwszym rzędzie przy kierowcy siedział German i Angie. German zafascynowany patrzył na kierowcę i rozmawiał z nim o jego równie fascynującym zawodzie.
G: I dużo Panu płacą w takiej pracy?
Kier: No wie pan nie narzekam. Chociaż mogłyby być z tego większe kokosy.
A: German co ty tak wypytujesz tego biednego kierowcę o takie rzeczy? Podobałaby ci się taka praca?
G: Nie po prostu mam kuzyna kierowcę. Teraz mogę się dowiedzieć jak mu się wiedzie.
Kierowca nic nie powiedział. Miał takich debili codziennie na pęczki.
G: A dałby mi Pan potrzymać kierownicę?
Tymczasem parę rzędów dalej:
Do Francescy, Violetty i Leona dosiadł się jakiś randomowy gość. Spojrzał na Francescę z błyskiem w oku i uśmiechnął się.
Random: Cześć jak masz na imię?
Francesca spojrzała na niego zdziwiona.
Fran: Daruj sobie. Kiepski podryw.
Akurat z łazienki wracała Camila i widząc Francescę z jakimś gościem uśmiechnęła się i postanowiła zabawić się w swatkę. W końcu nie wiadomo czy Diego jeszcze w ogóle żyje.
Cami: Cześć. To jest Francesca, a ja jestem Camila. Jest jeszcze Violetta, ale ona niestety zajęta.
Violetta spojrzała z miłością na Leona, który słodko spał obok. Był taki cudowny.
Random: Milo was poznać.
Fran: Siadaj Camila. Sorry, ale ona tutaj siedziała, więc lepiej będzie jak sobie już pójdziesz. Miło było. No to cześć.
Gościu zdziwił się, ale ustąpił miejsca Camili. Poszedł zająć miejsce, gdzie indziej.
Cami: Francesca dlaczego tak go potraktowałaś? On chciał się tylko poznać.
Fran: Nie mam ochoty poznawać żadnych kretynów.
Cami: Oj tam od razu kretynów. Wydawał się fajny. A ty i tak jesteś sama.
Francesca poczuła palący gniew. Violetta spojrzała na przyjaciółki i dugnęła Leona żeby go obudzić. Leon otworzył zdziwiony oczy i przez chwilę zastanawiał się gdzie w ogóle jest. Po chwili uznał, że nie warto się budzić i znowu zamknął oczy.
Fran: Sama? Jestem z Diego.
Cami: A widzisz go tu gdzieś?
Francesca aż jęknęła z oburzenia.
V: Leon wstawaj! Włączaj ten głośnik!
Violetta wzięła Leonowi głośnik i go puściła. Urządzenie tak ryknęło, że Leon prawie dostał zawału i spadł z siedzenia. Camila widząc minę Francescy skuliła się w sobie i powiedziała:
Cami: Przepraszam Fran to nie miało tak zabrzmieć.
Fran: Ale zabrzmiało. Wiesz co ci powiem Camila? Ja też tu nie widzę Stevena i jakoś wątpię żeby czekał na Ciebie nie wiadomo ile. Pewnie ma pełno dziewczyn, które tylko czekają na jego skinienie i już dawno zastąpił cię kimś innym.
Teraz to Camila jęknęła. Zabolało, ale zasłużyła. Violetta odwróciła się do Leona, uśmiechnęła i zaczęła śpiewać piosenkę. Leon nadal dochodził do siebie po gwałtownej pobudce. Francesca wstała z fotelu i ruszyła w stronę przodu.
Cami: Hej Francesca co ty robisz?
Fran: Wysiadam. Nie mam zamiaru z wami nigdzie jechać. A z tobą w szczególności Camila.
Francesca chciała już iść do kierowcy, ale zrezygnowała kiedy zobaczyła na jego miejscu Germana. Uśmiechał się jak debil i był bardzo zadowolony z tej sytuacji. Wróciła się i usiadła znowu obok Camilii.
Cami: O jednak zostałaś.
Fran: Nie pytaj. Najlepiej się w ogóle do mnie nie odzywaj.
Violetta, która nie chciała się mieszać do ich kłótni śpiewała zakochana z rozespanym Leonem.

Violetta 13 Twister Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz