27.09. - środa

1.6K 263 83
                                    



27.09. - środa 

Pierwsza lekcja historii odkąd pojawił się Chris, była dla mnie traumatycznym, zalewającym zimnym potem ciało, doświadczeniem życiowym... 

Siedzieliśmy przy jednej ławce. On się dosiadł, a moje myślenie wystrzeliło jak zbyt długo tykająca bomba. 



Otóż przedstawię w skrócie: Jeśli wyrzutek który jest nękany, a będzie przyjacielem innego wyrzutka... będzie jeszcze bardziej nękany. Tak więc spiąłem poślady. Wytarłem spocone dłonie w spodnie i skupiłem się na rozwoju monarchii stanowej i przywilejach szlacheckich. Na darmo. Chris zerkał w moją stronę. 

Nie na zeszyt. Ani na ręce, ani usta, ani brudny T-shit, czy wkurzony wzrok... na oczywiście włosy. Na zmianę robiłem minę w stylu „mam cię gdzieś" i „spier...", nie wiedząc co o tym myśleć. Przecież nie wymieniliśmy jeszcze ani jednego słowa, żadnego "cześć" od początku jego pobytu tutaj. 



Dowiedziałem się, że w 1364 roku powstała Akademia w Krakowie. Chris notował to, a potem podkreślał trzy razy. Trzema różnymi kolorami. Mógł od razu całą tęczę sobie narysować przy tej dacie. Równo z dzwonkiem spakował się, a ja drżącymi ze zdenerwowania dłońmi zrobiłem to samo. Wtedy Chris położył obie dłonie na mojej głowie. Zdezorientowany nie podniosłem nawet na niego wzroku. Poczułem delikatne poruszenie palcami. Chris zdjął dłonie z mojej głowy, machnął mi na pożegnanie i poszedł. 

Tak zakończyła się moja najdziwniejsza lekcja historii w życiu. 

PrzypadkiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz