30.10. - poniedziałek

1.4K 197 70
                                    


30.10. - poniedziałek

Cały weekend pisałem z Chrisem. W końcu nie przeszkadzała nam dziewczyna, z czego byłem zachwycony. Namówił mnie na grę w „prawda czy wyzwanie", co swoją drogą było bez sensu, bo graliśmy w dwójkę.

Zrobiłem sobie makijaż kosmetykami mamy. Tusz do rzęs szczypał mnie w oczy, a róż do policzków okazał się dużo bardziej różowy niż wyglądał w pudełeczku. Chris padał ze śmiechu.

Następnie musiałem robić sesję zdjęciową z misiem. Poszedłem do pokoju mamy, bo tam było ich w cholerę i trochę, a mój oprawca był przecież wymagający. Tak więc możecie sobie to wyobrazić.

Na moich policzkach błyszczał róż, który podkreślał włosy. Ciemne oczy były wy-tuszowane, a na powiekach mienił się delikatny brokat złota i srebra. Usta były mokre od jakiegoś lepkiego błyszczyku o smaku wanilii. Ułożyłem się wygodnie w bokserkach i bluzie na różowej pościeli mamy.
Zdjęcia i tak robiłem tylko powyżej pasa, nie przejmowałem się wtedy spodniami. Wokół mnie leżały misie a nade mną telefon latał w różne strony i głośno informował o nowym zdjęciu „klik", „klik", „klik", „klik".

Rozczochrałem włosy. Chris napisał „*-*". Jego ulubiona minka, która zawsze kojarzyła mi się z pandą.

Drzwi pokoju otworzyły się i zobaczyłem mamę w zimowym płaszczu i fioletowej czapce, trzymającej burzę loków w ładzie. Miała duże oczy wyrażające szok i dezaprobatę. Na włosach nadal widziałem kilka płatków śniegu, który topiły się w błyskawicznym tempie.

-Boże, wystraszyłeś mnie dziecko... - szepnęła i szybko wyszła, chyba starając się jak najszybciej wyrwać się z dyskomfortowej sytuacji. Siedziałem jeszcze kilka sekund nieruchomo na jej łóżku. Serce pompowało krew, zbyt szybko, pulsowało mi w czaszce. Wlewało kolor krwi na twarz. Teraz już pewnie nawet nie widać różu na policzkach. Zostałem pomnikiem wstydu.


Chris skomentował to jednym słowem. „Awkward". Już nigdy więcej takich zabaw!

PrzypadkiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz