Rozdział 16

4.3K 306 196
                                    

- Jesteś pewny, że wszystko wziąłeś? - Odprowadzam Liama do bramek odprawy. Na lotnisku panuje straszny gwar, a w głośnikach co chwilę dominuje głos zapowiadającego loty. Brunet przygląda mi się swoim uwodzącym spojrzeniem i lekkim ruchem dłoni gładzi mój rozżarzony policzek.

- Ile razy już o to pytałaś?

- Nie odpowiada się pytaniem na pytanie. - Na mojej buzi pojawia się uśmieszek. Liam obejmuje mnie swoim ramieniem, a po chwili całuje swoimi miękkimi ustami w czubek głowy. - Martwię się po prostu.

- O co? Nie jestem już malutkim dzieckiem i potrafię o siebie zadbać, Louise. - Uśmiech znika z mojej twarzy i zaczynam czuć się nieswojo. To typowe, że niepokoję się o moją drugą połówkę, jednak mimo wszystko, jak zwykle wychodzę na tą złą.

- Przepraszam, że uraziłam twoją dumę, panie Evans - fukam i spuszczam wzrok. Mija niedługi moment, kiedy kciuk mojego ukochanego podpiera moją brodę, zmuszając mnie do spoglądania prosto w jego niebieskie oczy.

- Chyba nie chcesz kłótni krótko przed moim wyjazdem, skarbie? - Liam całuje moje czułe miejsce za uchem, cicho przy tym pomrukując. - Jak ty zniesiesz te dwa miesiące beze mnie, Louise?

- Nie przy ludziach, Liam - prycham, odsuwając od siebie chłopaka. Krzyżuję ręce na piersi i przewracam oczami. Nie lubię okazywania uczuć w miejscach publicznych, tym bardziej, że jestem krok od pogniewania się na niego.

Chłopak wyjeżdża na dwumiesięczne stypendium do Nowego Orleanu. Wiem, że będzie mi strasznie trudno znieść tę długą rozłąkę, jednak jestem dobrej myśli i już teraz nie umiem się doczekać jego powrotu, tym bardziej, że od kilku dni obiecuje mi romantyczny wieczór we dwoje. Liam jest typowym romantykiem. W ciągu tych kilku tygodni zdążyłam dostać już mały bukiet kwiatów i zostaję codziennie obsypywana pojedynczymi pocałunkami. Jedyną rzeczą, która denerwuje mnie w jego osobie jest zainteresowanie innymi w moim towarzystwie i mimo tego, że cały czas prawię mu o to nie lada awantury, nadal to robi.

- Będę codziennie dzwonił. - Brunet mocno mnie przytula, kiedy w głośnikach zostaje ogłoszony numer jego lotu. Wtulam się w jego ciało, a moje ramiona oplatają delikatnie jego szyję. - Mam nadzieję, że kiedyś odwiedzisz mnie w Luizjanie, kochanie.

Przytakuję, a w moich szarych oczach pojawiają się malutkie łzy. Nienawidzę pożegnań. Nie mam ochoty wypuszczać go z moich objęć, niemniej jednak jestem zmuszona go wyswobodzić, kiedy ogłaszają ostatnie minuty odprawy.

- Już teraz za tobą tęsknię, Liam.

- Pamiętaj, że nigdy cię nie opuszczę, Lou. Dwa miesiące to nie wieczność. - Całuje delikatnie moje czoło i kiedy zaczynam rozpływać się w środku, odchodzi. Ciągnie za sobą czarną walizkę i uśmiechnięty macha mi na do widzenia. Nie umiem powstrzymać płynących po moich policzkach łez i zaczynam oskarżać cały świat o moją skrajną wrażliwość. Stoję pośrodku wielkiego portu lotniczego w samotności. Moje oczy nigdzie nie potrafią uchwycić już osoby Liama, więc wolnym krokiem postanawiam odejść.

W małym sklepiku, tuż za progiem lotniska, kupuję czarną kawę, bo powoli zaczynam zasypiać. Udaję się na pobliski przystanek autobusowy z nadzieją, że uda mi się złapać szybki autokar jadący w stronę centrum. Siadam na wąskiej ławeczce przystanku. Wyciągam z kieszeni dresowej spódniczki telefon, w którym bezmyślnie włączam moje ulubione piosenki. Po chwili wchodzę do pustego autobusu, gdzie zasiadam na tylnym siedzeniu, a swoje ramię opieram o szybę. Wsłuchuję się w pierwsze nuty mojej ulubionej ballady Sheerana. Moje uszy rozkoszują się płynącą przez białe słuchawki muzyką, za to ja stukam opuszkami palców w rytm bębniących o szyby kropel deszczu. Pogoda niedzielnego popołudnia nie zachwyca, właśnie zaczęło padać i zrobiło się przeraźliwie zimno, jednak nie to zaprząta mi myśli. Cały czas łamię sobie głowę nad wyjazdem Liama, o który strasznie się niepokoję. Przeraża mnie wizja związku na odległość, jednakże zdaję sobie sprawę, że dla nas obu będzie to niebłahy sprawdzian.

Care | Shawn Mendes ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz