Następnego dnia wstałam bardzo wcześnie. Chwyciłam telefon, by sprawdzić, która jest godzina. Okazało się 4:43. Ugh, nie zasne już. Powoli zwlekłam się z łóżka i podeszłam do szafy. Chwyciłam komplet dresowy, koloru czarnego z Adidasa. Swoje włosy związałam w wysoką kitkę. Szybko ubrałam się w dres i udałam się na dół do kuchni, jak się okazało w środku byli rodzice. Mama uśmiechnęła się, na mój widok.
- Hej, kochanie.- powiedziała z uśmiechem
-Taa, część.- rzekłam obojętnie
- Jak, się zwracasz do matki?!- warknął ojciec
- Normalnie.- odpowiedziałam- A jak mam się zwracać? Ooo, już wiem. Będę skakała, krzyczała i rzucała się wam w objęcia, że łaskawie jesteście w domu? A nie w tej zasranej pracy.- dodałam wkurzona
- Jaka, ty nie wdzięczna!- poderwał się gwałtownie- Nie tak cię wychowaliśmy- dodał
- Tylko jest mały problem. Nie wy mnie wychowaliście! Was całymi dniami nie było.!- krzyknęłam
- Więc kto taki cię, niby wychował jak nie my.-wskazał siebie i matkę
-Powiedzieć?- zapytałam. Pokręcił głową na tak.- Dobrze. Mnie wychowała pani Sophie i Asthon. Nie wy. Zawsze byliście zajęci pracą. A po śmierci Asthona to już w ogóle, nie interesowaliście się mną!!! Z resztą, jak zawsze.!! Jeśli jesteście tak zajęci pracą to po co wam,były dzieci?!- wybuchłam
Odwróciłam się na piecie i miałam zamiar wyjść z kuchni. Ale mama złapała mnie za rękę, na nie szczęście ta złą. Syknęłam z bólu. Wyrwałam ją i się odwróciłam w jej strone. W jej oczach było widać: smutek, ból jak i żal.
-Coś jeszcze?- pytam
- Co ci się stało?- wskazała na rękę
- Nie, twój interes.- warknełam
Szybko założyłam moje czarne Nike i wyszłam pobiegać. Pobiegłam do parku. Po 20 minutach byłam na końcu parku. W oddali zauważyłam lekko wydeptaną ścieżkę. Udałam się w tamtą stronę.
Po kilku minutach marszu, widok jaki zobaczyłam zwalił mnie z nóg. Małe jezioro z pomostem, dookoła łąka z polnymi kwiatami. Podeszłam i usiadłam na pomoście. Akurat był wschód słońca. Jak najszybciej wyjełam telefon i zrobiłam zdjęcie. Światło słoneczne odbijało się od tafli wody z jeziora, dając piękny blask. Nie chowałam telefonu, tylko od razu weszłam w Tumble. Miałam zamiar wstawić to zdjęcie i szybko się stąd ulotnić, aby nikt mnie nie znalazł. Chodź wiedziałam, że jeszcze tu wrócę.
@HeateLive26
Uśmiech jest jak to słońce. W czasie wschodu nie chce zniknąć, lecz w czasie zachodu wracają te ciemne barwy, które otaczają mnie w życiu. Otaczają dusze i nie chcą wypuścić, lecz nikt niewie gdzie zaniesię cie blask słońca, padającego na tafle wody. Nie chce stąd odchodzić. Chce zostać z tym blaskiem.... Z tą nie wiedzą, co będzie dalej...
#Być szczęśliwym
Udostępniłam post i wstałam z pomostu. Zaczęłam wracać, było już kilka minut po 6. Schowałam telefon i truchtem wybiegłam z tamtego miejsca. Po chwili wychodzę z zakrętu i wpadam na kogoś. Ze strachem wymalowanym na twarzy spojrzałam w górę.
Od razu rozpoznałam tą bląd czuprynę i zielone oczy, które bacznie mnie obserwują. Ostre rysy twarzy, pełne malinowe usta, były ułożone w lekki grymas. Przez rozpiętą bluzę, pod którą była koszulka, można było widzieć mięśnie. O to we własnej osobie mój były przyjaciel, Matteo Gusto. Od razu ustałam na proste nogi i chciałam odejść, lecz nie umożliwiła mi to jego ręką na mym nadgarstku. Od razu syknełam z bólu, szybko wyrwałam dłoń.
-Czego?- warknęłam
Spojrzałam na jego dłoń, w którą patrzył jak zaczarowany. Okazało się, że jest we krwi. Chwila? Że co?! We krwi?! Kurwa!! Od razu spojrzałam na swoją rękę. Rękaw bluzy był zakrwawiony, co oznacza że bandarz mi przesiąknął i muszę ponownie opatrzeć rękę. Uniosłam wzrok na jego twarz. Jego wzrok skierował się na mnie. A w jego oczach widziałam: złość, strach, ból i rozczarowanie? To dziwne...
- Co ci się stało?- zapytał
- Nie twój interes...- rzekłam zła
Chciałam go wyminąć, lecz w ostatniej chwili złapał mnie i podniósł rękaw bluzy. Przestraszona zobaczyłam cały czerwony bandzarz ciągnący się od nadgarstka do prawie łokieć.
- C-co t-too jest?- jąkał się
- Nic! Daj, mi spokój...-krzyknęłam
Wyrwałam mu się i szybko pobiegłam do domu. Jak burza wbiegłam do domu i skierowałam się do pokoju, od razu zamknęłam go na klucz. Podeszłam do szafy, wzięłam rzeczy na dzisiejszy dzień i skierowałam się do łazienki. Brudne rzeczy włożylam do kosza, a sama weszłam do kabiny. Po 20 minutach wyszłam. Owinęłam ręcznikiem włosy, a drugim wytarłam ciało. Podeszłam do szafki i wyjełam apteczke. Opatrzyłam rękę i zaczęłam ubierać się w przygotowane ubranie, które składały się z: krótkich spodenek, do tego bluza crop top z długim rękawem i. czarnej koronkowej bielizny. Chwilę później, zabrałam torbę z książkami i zeszłam do kuchni. Jak się okazało nikogo nie było. Zabrałam jabłko i wode. Skierowałam się na przedpokój i założyłam swoje czarne super stary.
Chwyciłam jeszcze deskorolkę i udałam się do szkoły.- Oby tam nic się nie stało.- powiedziałam w myślach.
-----------------------------------------------------------
Hej,wszystkim. Dziś tylko 792 słowa.
Zapraszam do czytania i zostawiania po sobie znaków. Kolejny rozdział może pokazać się za 2-3 dni. Do usłyszenia
CZYTASZ
Nie boję się...
Fiksi RemajaKsiążka, przedstawia zagubioną dziewczynę. Ucieka przed wszystkim, okaleczając się. Czy znajdzie się ktoś, kto pomoże jej? Tego dowiecie się czytając dalej.