Jedziemy, tym autem. Żadna, z nas się nie odzywała. W końcu, stwierdziłam się odezwać.
- Przepraszam.- rzekłam
- Nie masz, za co. Wiem , że ci ciężko, bo cały czas kłócicie się z Matteo. Ale nie rozumem czemu? Będąc małymi dziećmi byliście, jak papuszki nierozłączki.- rzekła lekko smutna
- Czas, zmienił wszystko. On nie przepada za mną, a ja za nim i nic tego nie zmieni.- powiedziałam
- Dobrze, ale spróbujcie się dogadać. Powiem ci coś, tylko proszę cię. Nie denerwuj się.- rzekła
- Postaram się.- mruknęłam
- Ja i mój mąż będziemy, musieli wyjechać na 2 miesiące. A ze względu na to, iż Matteo jest pełnoletni, będziesz pod jego opieką.- powiedziała zdenerwowana
Lekko wkurzona. Nie sory, na maxa. Nie odezwałam się, bo wiedziałam że to nic nie zmieni.
- Niech pani si,e nie martwi. Postaram się jak tylko będę mogła.- rzekłam lekko uśmiechnięta
Po 15 minutach, byliśmy na miejscu. Wysiadłam z czarnego Audi R6 i skierowałyśmy się do wejścia. Nie odzywając się, weszliśmy do domu. Byłam bardzo pochłonięta, w myślach. Zawiodłam się, postawą ojca. Nie sądziłam, że mnie uderzy. A matka, nie lepsza. Nic nie powiedziała, kolejny raz się zawiodłam na niej. Muszę poczekać, te 4 miesiące. Po mojej, osiemnastce, wyprowadzę się i pójdę do Kasjana. O pieniądze się nie martwię, bo Ash zawsze od małego uczył mnie oszczędzać. Tym bardziej, że mam pieniądze z nielegalnych wyścigów. Stałam na przedpokoju. I pomyśleć, że w wieku pięciu lat byłam tu codzienne. Rozejrzałam się wokoło, nic się nie zmieniło.
- Angel, chodź. Nie będziesz, tak stała.- rzekła kobieta
Kiwnęłam głową i poszłam za nią. Weszliśmy do kuchni, ręką wskazała mi abym usiadła.
- Zmieniło się, tu gdzie nie gdzie.- rzekłam
- Oj tak. Ale wiesz, teraz będziesz tu spędzać więcej czasu.- rzekła
- Niby, tak. Lecz ja nie będę przesiadywać tu tyle czasu.- powiedziałam
Pani kiwnęła, lekko głową. Podała mi kubek z gorącą czekoladą. Podziękowała. Po wypiciu, pysznej czekolady udałyśmy się, do "mojego pokoju", w którym mam mieszkać przez najbliższe 6 miesięcy. Udałyśmy się na schody, które prowadziły na górę. Stanęłyśmy przed, białymi drzwiami. Pani Karen zachęcała, abym je otworzyła. Zrobiłam to. Weszłam do środka, z lekką niechęcią. Moja mina, automatycznie, się zmieniła w uśmiech. Pokój, był przepiękny, ściany biało-szare, meble koloru białego, duże dwuosobowe łóżko i biały puchaty dywan na środku pomieszczenia. Pokój miał, dwie pary drzwi. Podeszła do jednej pary i otworzyłam. Jak się, okazało to była łazienka. Następnie podeszłam do drugich. Była to garderoba, w której stały moje walizki. Z uśmiechem wyszłam i podeszłam do pani. Czekała na moją reakcję. Widząc mój uśmiech, odezwała się.
- Podoba się?- zapytała
- Tak. Jest, bardzo śliczny. Dziękuje.- powiedziałam przytulając kobietę
Była bardzo zaskoczona, ale odwzajemniła uścisk. W tej chwili, wszedł Matteo.
- Ooo. Jak słodko.- rzucił sarkasycznie
- Coś ci się, nie podoba?- rzekłam
- Tak i to dużo rzeczy.- warknął
-To powiedź je.- rzekłam- Śmiało, nie krępuj się.- dodałam
- Wiesz co? Nie mam zamiaru, tracić mój cenny czas na ciebie.- rzekł i wyszedł
- Pajac.- powiedziałam
Spojrzałam, na panią Karen. Ta tylko się uśmiechnęła do mnie. Oj? Chyba, usłyszała. Miała, już wychodzić, ale ją zatrzymałam.
- Kiedy, państwo wyjeżdżają?- zapytałam
- Za 2 godziny mamy lot, więc trzeba się pomału zbierać.- rzekła- Lecę, bo jeszcze muszę syna poinformować, o tym.- dodała
- Dobrze. Miłego wyjazdu.- rzekłam
Karen, tylko się uśmiechnęła i wyszła. Zostałam sama. Usiadłam na łóżku, jeju ale wygodne. Zaśmiałam się lekko. Wyjęłam telefon, by sprawdzić godzinę. Jak się okazało, była 17:36. Stwierdziłam, że wejdę na Tublera i dodam kolejnego posta. Chciałam już wstawiać, ale przerwały mi krzyki dobiegające z kuchni. Wstałam i podeszłam do drzwi. Lekko i otworzyłam i po chwili zamknęłam. Po cichutku, zeszłam po schodach i udałam się w stronę krzyków. Stanęłam, tak aby mnie nie zauważyli. Matteo wyglądał na wściekłego.
-Do cholery, Matteo. Uspokój się.- rzekł pan Adam
- Niby jak? Zgodziłem się, aby tu zamieszkała. Lecz nikt mi nie powiedział, że wyjeżdżacie na 2 miesiące, a ja będę musiał bawić się w niańkę.- warczał zły
Wiedziałam, że się nie dogadają. Szybko weszłam po schodach i popędziłam do pokoju. Zabrałam walizki (2) i zeszłam na dół. Ubrałam się i podeszłam do nich.
- Dziękuje, za gościnę. Ale lepiej będzie jeśli pójdę do Kasjana.- rzekłam
Wyszłam, nie dając nikomu dojść do słowa. Szybko chwyciłam rzeczy i wyszłam z ich posiadłości. Nie chciałam, aby pani Karen i pan Adam mieli problemy z synem. Szłam chodnikiem, do Kasjana mam jeszcze 20 minut drogi. Wyjęłam telefon i usiadłam na ławce, ponieważ muszę przejść przez park. Weszłam na Tumblera i udostępniłam post:
@HeateLive26
Życie jest niesprawiedliwe. Czemu, każdy uważa się za lepszego od drugiej osoby? Tak, nie jest. Wszyscy jesteśmy równi. Tylko nie, każdy to okazuje. Czasem lepie przemyśleć to i iść swoją ścieżką...
#Dobra ścieżka

CZYTASZ
Nie boję się...
Novela JuvenilKsiążka, przedstawia zagubioną dziewczynę. Ucieka przed wszystkim, okaleczając się. Czy znajdzie się ktoś, kto pomoże jej? Tego dowiecie się czytając dalej.