* Rozdział 36 *

241 14 7
                                    

♠ Roman ♠

Ta dziewczyna jest prawdziwym cudem! Jak mogłem dotąd stąpać po ziemi? Jak mogłem bez niej żyć? Jak mogłem cokolwiek wiedzieć o miłości?

Blondwłosy Anioł zmienił moje dotychczasowe podejście do życia. Zmienił całego mnie!

Lubiłem zabawy na jedną noc, z innymi kobietami. To wydawało mi się normalne, ale teraz już z tym koniec! To już przeszłość! Nie zamierzam się w to bawić. Za długo byłem palantem!

Od teraz wiem, co to znaczy prawdziwa miłość. Amy oddała mi swój największy skarb. Oddała mi cząstkę siebie. Czułem się zaszczycony i wyjątkowy. Ale nie byłem pewny, czy jestem jej godny.

Nie mogłem jej zawieść, a już tym bardziej skrzywidzić. Chciałem jej się odwdzięczyć. Musiałem ją zapewnić, że jest dla mnie najważniejsza. Nie chciałem...nie mogłem jej zniszczyć.

Pojawiła się w moim życiu przypadkowo i od tego czasu nie zamierzała odchodzić. Była niewinną istotą, nadal jest, ale czuję, że lepiej ją poznaje. Z każdym dniem jest pewniejsza siebie i to jest cholernie fascynujące. Muszę przynać, że jestem nią oczarowany.

Usłyszałem spokojny oddech. Spuściłem wzrok na postać wtuloną w moje ramie. Uśmiechnąłem się, księżniczka już zasnęła, miała dużo wrażeń.

Odgarnąłem jej niesforny kosmyk i pocałowałem w głowę. Mam nadzieję, że nie spieprzę nasze relacji. To wszystko zaczynało zmierzać w dobrym kierunku.

- Dobranoc skarbie - szepnąłem cicho i zasnąłem z uśmiechem na twarzy.

♣ Amy ♣

Obudziłam się przytulona do piersi Romana. Wyswobodziłam się z jego uścisku. Spojrzała na jego przystojną twarz i podparłam się na łokciu. Mogłabym tak na niego patrzeć bez końca, ale mój wzrok przeniósł się na jego tatuaż i zaczęłam jeźdźić palcem po jego piersi.

Wydał pomruk zadowolenia. Poruszył się, więc cofnęłam palec.

- Witaj księżniczko - uśmiechnął się zaspanie i ziewnął.

Wyglądał przeuroczo, jak na silnego mężczyznę. Uśmiechnęłam się i pocałowałam go w usta.

- Co to za powitanie? - rozbudził się i zmierzwił mi włosy.

- Po prostu mam dobry humor - zaśmiałam się i skradłam mu kolejny pocałunek.

- Chyba częściej musisz zostawać u mnie na noc - zaśmiał się i przyciągnął mnie do siebie.

- Mówisz, że częściej będziemy chodzić na randki, które skończą się w twoim łóżku? - zapytałam sugestywnie.

- Jak dla mnie mogą się nawet zaczynać - uszczypnął mnie w pośladek.

Pisnęłam i szturchnęłam go w bok. Podobała mi się ta luźna atmosfera. Między nami było teraz inaczej. Chciałabym już zawsze budzić się przy jego boku. Uśmiechnęłam się do siebie.

- O czym myślisz? - usiadł.

- O tobie - spojrzałam na niego.

- Hmm... - mruknął i nachylił się nad moją twarzą. - Jestem ubrany, czy może... - ugryzł płatek mojego ucha.

- Roman! - popchnęłam go i zaczęłam się śmiać. - Ciekawość to pierwszy stopień do piekła.

- Więc powinienem się tam smażyć - zaczął mnie łaskotać i całować po ramionach.

Zaczęłam się wiercić. Chciałam go powstrzymać, ale śmiech mi to uniemożliwił. Zrzuciłam kołdrę na ziemię i Roman przestał. Moje policzki oblały rumieńce. Wiem, że widział mnie już nago, ale nadal się peszyłam.

Nie jestem zabawką! | R.BürkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz