Rozdział 4

622 42 4
                                    

Zaczesałam włosy w kucyk i postanowiłam przygotować gospodarzom śniadanie. Byłam im coś winna za pomieszkiwanie i miły wieczór. Zeszłam po schodach, ale znieruchomiałam w połowie drogi. Z kuchni dochodziły głosy. Jeden należał do Erika. A drugiego nie rozpoznawałam. Na początku myślałam, że to Julian, ale ten głos był głębszy. Zeszłam stopień niżej i wychyliłam się zza ściany.

- Mówię ci jest taka niezła. - głos należał do bruneta, który siedział do mnie plecami.
- Yhym. - przytaknął Erik i napotkał mój wzrok.

Uśmiechnął się do mnie, a ja speszona wróciłam za ścianę.

- Dzień dobry Amy! - zawołał i jednocześnie mnie nakrył.

Nie chciałam podsłuchiwać ich rozmowy. Wyszłam zza ściany ze spuszczoną głową i skierowałam się w stronę blondyna.

- Cześć Erik. - uniosłam głowę i uśmiechnęłam się słabo.

Rzuciłam okiem na bruneta, który znajdował się teraz na przeciwko mnie i od razu tego pożałowałam. Moje serce przyśpieszyło rytm. Brunet wyglądał jak Młody Bóg. Nie zdziwiłabym się, gdyby był modelem. Sama widziałabym go w jakieś kampanii reklamowej.

Ale czego ja się spodziewałam? W końcu jest znajomy Erika. Kurczę, może albo na pewno jest piłkarzem. Jest zabójczo przystojny...

Zupełnie zapomniałam co tutaj w ogóle robiłam. Otrząsnęłam się i skierowałam w kierunku wyjścia z pomieszczenia. Za długo to trwało.

- Nie będę wam przeszkadzać! -rzuciłam na odchodne i pobiegłam do pokoju.

Zamknęłam za sobą drzwi i oparłam się o nie. Co to było?! Mój puls nadal był przyśpieszony. Starałam się uspokoić i wyrzucić bruneta z myśli. Wdech i wydech.

Podskoczyłam na dźwięk dzwoniącego telefonu. Sięgnęłam po niego na biurko i odruchowo odebrałam.

- Halo? - powiedziałam cicho.
- Amy, to ja, Jane! - przywitał mnie radosny głos przyjaciółki.

Z tego wszystkiego zupełnie zapomniałam do niej zadzwonić!

- Hej.
- Czemu się nie odzywasz?! - podniosła głos.
- Wybacz. - skruszona usiadłam na łóżku.
- Dobra mniejsza... - zbyła mnie.
- Opowiadaj spotkałaś już jakiś przystojniaków?! - rzuciła podekscytowana.
- Jane! - pisnęłam.

Cała Jane Hale. Tylko faceci jej w głowie. Zaśmiałam się. Była moim zupełnym przeciwieństwem, ale naprawdę dobrze się dogadywałyśmy. Jest moją przyjaciółką odkąd pamiętam.

- Czy to było zignorowanie mojego pytania?
- Może... - zaśmiałam się.
- Trochę bardzo. - mruknęła.
- Nie mogę teraz za bardzo rozmawiać. - przygryzłam wargę.

- Amy White, nawet nie waż się rozłączyć! Słyszysz?! Mów mi wszystko! - zdawała się być rozbawiona i zaciekawiona.

- Jeszcze nikogo nie poznałam, ale moja kuzynka chodzi z piłkarzem. -oznajmiłam.

- Coooo?! - krzyknęła do telefonu i musiałam oddalić go od ucha. - Amy! Piłkarze! Wiesz co to oznacza?!

- Nie, nie wiem. A od kiedy ty jesteś znawczynią piłkarzy? - zaśmiałam się.

- Przestań,no! Tu nie chodzi o to. Może któryś cię poderwie! - znowu zaczęła piszczeć, a ja zmrużyłam oczy i oddaliłam telefon od ucha.

- Nie opowiadaj bzdur. - rzuciłam.
- Dlaczego w to nie wierzysz? -zapytała.
- Proszę nie rozmawiajmy o tym. -jęknęłam i położyłam się na łóżku.

- To, że ten idiota Adam cię zostawił, nie znaczy, że nie możesz mieć nowego faceta. Będziesz blisko piłkarzy. Piłkarzy! Nie będziesz przecież żyła w celibacie. A jak Adam ujrzy cię z takim to szczęka mu opadnie i zobaczy co stracił! - wołała zadowolona.

Nie jestem zabawką! | R.BürkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz