PROLOG

842 58 9
                                    

Stałam za drzwiami trybun. Po co tutaj przyszłam? Westchnęłam. Nacisnęłam na klamkę i weszłam. Chłodny letni wiatr owiał moje policzki. Otuliłam się bardziej sweterkiem. Rozejrzałam się dookoła. Trybuny stadionu były puste, więc usiadłam na jednym z wolnych miejsc. Przyglądałam się treningowi oraz ćwiczącym, ale kiedy zobaczyłam jego moje serce zabiło mocniej. Przełknęłam łzy. Trenował. Ćwiczył. Był w świetnej formie. Kocha to co robi. Kocha ten sport.
Nie mogę mu tego zrobić. Nie mogę mu powiedzieć. Nie mogę...
Poczułam na policzkach ciepło łez. Nagle dostrzegłam jego ciemne oczy. Przyglądał mi się. Jak zwykle nie mogłam nic odczytać z jego twarzy. Wytarłam łzy wierzchem dłoni i wstałam. Spojrzałam na niego ostatni raz i wybiegłam. Musiałam uciec. Nie mogłam zniszczyć mu życia. Nie mogłam go do niczego zmuszać. Nie mogłam zniszczyć jego kariery. Kochałam go, ale to nie miało znaczenia. Nie mogłam być jakąś zwykłą zabawką! Musiałam uciec. Nie potrzebnie tutaj przychodziłam, ale musiałam zobaczyć go po raz ostatni. Nie mam pojęcia czy coś do mnie czuje. Nie wiem. Czuję się jak kretynka! Ze wszystkim będę musiała zmierzyć się sama...

______________________________________

Oto i prolog 😊 mam nadzieję, że już na samym początku nie zanudziłam 😉
Mam niewielkie problem z komputerem, ale jak wszystko się wyjaśni to obiecuję, że dodam obsadę i inne rzeczy.
Wybaczcie także za błędy, które wystąpiły, ale pisałam to na telefonie i sami wiecie 😳.
Jak tylko komputer będzie okej, będzie obsada oraz pierwszy rozdział, także proszę o wytrwałość 😊. Postaram się Was nie zawieść 😉.

Jeśli ktoś będzie to czytał to zachęcam do komentowania i gwiazdkowania 😚.

Ode mnie to już wszystko 😄
Pozdrawiam wszystkich 😘

Nie jestem zabawką! | R.BürkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz