Rozdział 15

369 35 8
                                    


Kilka dni później...

Borussia zaliczyła małe wpadki w swoich występach, ale zawodnicy i fani, jakoś się z tym pogodzili. Wiedzieli, że brakuje im jednego ogniwa, które nawet w najniebezpieczniejszych sytuacjach potrafiło efektownie wybronić nadchodzący strzał.

Starszy kompan nie był już na tyle szybki, ale każdy go szanował, każdy wiedział ile znaczy dla klubu i co dla niego zrobił.

Bramkarz podstawowego składu, w końcu opuścił szpital i zmierzał w stronę stadionu aby zobaczyć, co słychać u drużyny.

Amy

Moja relacja z Marco rozkwitała. Lubiłam spędzać z nim czas. Poznałam także lepiej urodzonego snajpera Gabonu, który okazał się być bardzo rozgrywkowym mężczyzną.

Wszystko zapowiadało się świetnie. Właśnie siedziałam na trybunach i obserwowałam drużynowy trening. Piłkarze podzielili się na dwie grupy i zaczęli grę.

Przyglądałam im się trochę, ale później stwierdziłam, że lektura leżąca przede mną może być równie ciekawa. Potrzebowałam chwili dla siebie.

Wyprostowałam nogi i wyciągnęłam je na krzesełko przed sobą. Wygodnie ułożona, zaczęłam wdrążać się w opowieść.

Zatracona w historii zupełnie zapomniałam, gdzie jestem. Do porządku przywołał mnie dawno niesłyszany głos.

- Cześć Amy.

Podniosłam wzrok znad książki.

Dalej miał tą samą przystojną twarz, te same piwne oczy, które doprowadzały mnie do szybszego bicia serca. Tak dawno go nie widziałam.

- Roman. - prawie pisnęłam, zaskoczona jego widokiem.

Mężczyzna uśmiechnął się i usiadł o jedno miejsce dalej. Spojrzałam szybko na jego dłoń. Już nie miał opatrunku, mógł nią swobodnie ruszać.

- Jak ręką? - zapytałam szybciej, niż zdążyłam o czymkolwiek pomyśleć.

- Już dobrze. - zacisnął ją w pięść i dostrzegłam małą bliznę.

Momentalnie ścisnęło mnie w żołądku. Nie powinien jej mieć, ale to świadczyło o jego poświęceniu, na co się uśmiechnęłam.

- Wojownicy mają blizny. - palnęłam.

Szkoda, że nie spłonęłam ze wstydu. Przecież, jak mogę coś takiego mówić? Mam osiemnaście lat, a on dwadzieścia sześć! Powinnam pobierać jakieś nauki w celu przystosowania się do zaistniałej sytuacji. Głupia Amy!

- Przepraszam. - szepnęłam i spuściłam wzrok.

- Cieszę się, że tak o mnie myślisz. - usłyszałam w odpowiedzi.

Czy on w tym szpitalu na pewno miał operowaną tylko rękę? Nie rozmawialiśmy od czasu, kiedy wybiegłam z sali, a teraz to toczy się tak normalnie? Nasze relacje były stanowczo za bardzo skomplikowane.

- Pewnie dużo dziewczyn tak o tobie myśli. - rzuciłam nie patrząc na niego.

Zajęłam się obserwowaniem boiska. Mój chłopak zmierzał właśnie w stronę bramki i strzelił gola. Zaczęłam klaskać, a Marco posłał mi uśmiech, ale gdy dostrzegł Romana trochę się zdziwił i pomachał nam.

- Szczerze? Nie wiem.

Przeniosłam wzrok na bruneta. Nie był zachwycony tym co powiedziałam, ale taka chyba była prawda. Wszyscy opowiadali mi, że Bürki był tylko w jednym stałym związku, a potem zmieniał dziewczyny, jak rękawiczki. Więc w czym miał problem?

Nie jestem zabawką! | R.BürkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz