Quarrel

757 120 11
                                    

 Od mojego drugiego pierwszego spotkania z Bradem minęły dwa tygodnie. Co oznacza czternaście dni w towarzystwie troskliwego, uroczego i starającego się chłopaka oraz przyjaciół. Bardzo cieszyłam się również, że mogłam spędzić trochę czasu z rodziną. Mama opowiadała mi o pierdołach, a ja i tak chciałam słuchać. Brakowało mi jej. Z siostrą i bratem również rozmawiałam, kiedy tylko była ku temu okazja. Pozostały czas przeznaczałam na spotkania z Camilą oraz Simpsonem. Podejście brunetki do niego oczywiście się nie zmieniło, dlatego nawet nie prosiłam jej, aby musiała go znosić. Chciałam spędzić z nią jak najwięcej czasu, zanim wróciłabym do czasów, gdzie już nie uczestniczyła w moim życiu. Wieczorami oglądałyśmy bajki, śmiałyśmy się z wybryków Dinyh albo po prostu leżałyśmy rozwalone na łóżku, słuchając muzyki. 

 Wracając do Brada, w końcu nadszedł dzień naszej pierwszej kłótni. To miało miejsce na domówce jednego z jego ciulasów. Camila była bardzo negatywnie nastawiona do tej imprezy, ale poszła ze mną, twierdząc, że musi mnie pilnować. Idąc na nią drugi raz, dużo bardziej cieszyłam się z jej obecności. Wiedziałam, że się z nim pokłócę i nie miałam zamiaru tego unikać. Miałam wtedy rację i ponownie chciałam trwać przy swoim. 

- Jeśli masz zamiar skręcić kark, oglądając się za innymi laskami, to nie licz na to, że będę to tolerować! - wrzasnęłam tę samą kwestię, co za pierwszym razem. 

- Nic nie zrobiłem! Masz jakieś urojenia! - wymachiwał zdenerwowany rękami, a ja przypomniałam sobie pierwszy raz, kiedy mnie uderzył. Sytuacja była podobna. Kłóciliśmy się o jedną z jego szmat. Bardzo gwałtownie gestykulował, aż w końcu mi odwinął w twarz. 

- Nie będę z tobą tak rozmawiać. - odparłam spokojniej. 

- Fakt. Nie rozmawiajmy! - krzyknął ostatni raz i po prostu odszedł. 

- Nawet nie waż się za nim iść. - odezwała się Camila, która była świadkiem całego zajścia. 

- A to niby dlaczego? - wtrąciła się Dinah. 

- Jeśli sam do niej nie przyjdzie, to będzie miała pewność, że jest zeszmaciałym fiutem, który na nią nie zasługuje. - wyjaśniła brunetka, spokojnie popijając piwo z plastikowego kubeczka. - Chociaż ja to wiem od dawna. - dodała ze zwycięskim uśmieszkiem. 

 Impreza trwała w najlepsze. Postanowiłam nie przejmować się kłótnią z nim. Cierpliwie czekałam na ciąg dalszy. Za drugim razem nie byłam taka głupia i nie poszłam go przeprosić. Za to cały wieczór przetańczyłam z przyjaciółką, dobrze się bawiąc. 

MISTAKE | CAMREN |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz