Trzy

1.7K 165 45
                                    

Przez ostatnie pięć dni codziennie po pracy przychodziłem do knajpki, w której pracował Niall. Jednak od czasu naszej rozmowy nie zastałem go tam ani razu, co trochę mnie martwiło. Nie chciałem, żeby przeze mnie zrezygnował ze źródła dochodu, który z pewnością był mu potrzebny.

Dzisiaj kolejny raz zmierzałem do knajpki, modląc się, aby tam był. Musiałem sprawdzić, czy wszystko z nim w porządku. Nasza rozmowa miała być tylko i wyłącznie przeprosinami, a przekształciła się w coś, co wywołało łzy w tych pięknych oczach, które lata temu kochałem podziwiać i nadal chętnie bym to robił.

Otworzyłem ciężkie drzwi, wertując pomieszczenie wzrokiem. Za ladą przemknął mi ten sam brunet, co przez ostatnie pięć dni. Musiał zastępować Nialla. Był tak cholernie podobny do Stylesa, że nie żałowałbym zakładu, że to on.

- Dzień dobry - powiatała mnie kopia  Stylesa - O, to znowu pan. Podać to, co zwykle?

Skinąłem głową, smutno patrząc przed siebie. Tym razem nie miałem ochoty siadać przy moim ulubionym stoliku. Zazwyczaj myślałem wtedy o Niallu, który drążył coraz większą dziurę w moim sercu. Nigdy nie chciałem go zranić i często winiłem się, że błędem było zbliżanie się do niego. Nasza znajomość mogła zakończyć się tylko i wyłącznie na mojej pomocy. W taki sposób nie skrzywdziłbym go. Ułożyłby sobie życie z kimś, kto zawsze kładłby jego dobro nad swoje.

Lekcja matematyki skończyła się wraz z końcem mojej odpowiedzi, którą zaliczyłem na wysoki stopień. Pierwszy raz podziękowałem mamie w myślach za to, że ciągała mnie na korepetycje przez całe wakacje.

Wyszedłem z sali, od razu trafiając wzrokiem na tego samego blondyna, któremu pomogłem godzinę wcześniej. Nie myśląc długo, zacząłem za nim biec. Musiał mnie zauważyć, gdyż znacznie przyśpieszył kroku i był cały spięty. Właśnie skręcał w następny korytarz, gdy na szczęście go złapałem. Położyłem dłoń na jego ramieniu, zatrzymując go.

Chłopak odwrócił się w moją stronę, po raz drugi oczarowując mnie swoimi pięknym, nieśmiałym spojrzeniem tego dnia. Uśmiechnąłem się do niego szeroko, przez co zaczął skanować moją twarz. Widziałem, jak pożera mnie wzrokiem i nieumyślnie musiałem mu to pokazać, gdyż na jego twarzy pojawiły się wielkie czerwone rumieńce.

- Dziękuję - szepnął, odwracając się ode mnie i uciekając w głąb korytarza.

Nie mogłem znowu pozwolić mu uciec bez choć jednej informacji.

- Czekaj! Jak Ci na imię?

- Niall - odparł tak cicho, że mogłem tylko domyślić się, co powiedział.

Nie ukrywałem uśmiechu, który wkradł się na moją twarz. Ten dzień zdecydowanie musiał pozostać dobry.

Chłopak z kręconymi włosami położył talerz na ladzie, gdzie zająłem miejsce i mogłem samotnie, nie przeszkadzając nikomu, kontemplować nad przyszłością.

Pochłaniając powoli i mozolnie porcję obiadową, zacząłem uważniej przyglądać się kelnerowi. Obserwowałem każdy jego ruch, nawet najmniejszy detal. Byłem pewny jednego, gdy zobaczyłem, jak drapie się po karku, szukając czegoś pod ladą. To był charakterystyczny ruch tylko i wyłącznie jednej osoby.

- Harry?

Wiedziałem, że jeśli to był on, zareaguje w jakiś sposób na imię, które wypowiedziałem. I tak się stało. Chciał wstać z przysiadu, co zakończyło się uderzeniem głową o blat. Lekko się zaśmiałem, przez co poskromił mnie wzrokiem. Teraz dokładnie rozpoznawałem w nim dawnego Harry'ego.

- Długo Ci to zajęło.

- To przez te włosy - fuknąłem, na co zrobił obrażoną minę.

Kiedy ostatnio się widzieliśmy, Harry miał długie, falowane włosy, które zwracały uwagę wielu dziewczyn. Ogólnie cała jego uroda, którą płeć przeciwna uważała za niewyobrażalnie boską. Jednak ja jako gej miałem odmienne zdanie. Nigdy nie zwróciłbym uwagi na Harry'ego, gdyż tak samo jak ja wolał dominować. Wracając do piszczących dziewczyn na jego widok, to on nigdy nawet nie spojrzał w ich kierunku. Pozostawał wierny Chloe, którą poznał w połowie pierwszej klasy.

- Widzę, że zależy Ci na przebaczeniu Nialla, inaczej nie przychodził byś tu codziennie od paru dni.

- Pięciu.

- Pięciu - skwitował. - Wracając. Chcę ci pomóc, Zayn.

Posłałem mu pytające spojrzenie, które błagało o wytłumaczenie jego zachowania. Myślałem, że skoro nadal  przyjaźni się z Horanem to będzie chciał mnie wręcz rozszarpać za to, co zrobiłem.

- Niall zasługuje na szczęście, którego nie zaznał przez te sto dwadzieścia miesięcy. A wiesz dlaczego?

W mojej głowie błądziło wiele myśli, ale żadna z nich nie wydawała się być odpowiedzią.

- Bo ty nim jesteś, Zayn.

Eighteen • Ziall✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz