Dwadzieścia jeden

907 93 20
                                    

Obudziłem się cały mokry przez koszmar, który mi się przyśnił. Uchyliłem powieki, co sprawiło mi duży problem. Czułem, jakie są ciężkie, ale gdy w końcu mi się udało, pożałowałem tego. Do moich oczu dotarły wszystkie strużki światła, przenikające przez materiałowe rolety.

Dźwięki, które rozlegały się wokół, zaniepokoiły mnie. Próbowałem przyzwyczaić wzrok do światła, aby móc choć spróbować pojąć, co jest grane, jednak nie należało to do rzeczy łatwych. Po jakimś czasie rozejrzałem się wokół i spostrzegłem, że byłem podłączony do kilku maszyn, które wydawały dźwięk na każde uderzenie serca i oddech.

Powoli docierały do mnie wszystkie fakty i śmiało mogłem stwierdzić, że to, co uważałem za koszmar, było prawdą. Wydarzyło się naprawdę.

Moje serce zabiło szybciej, co nawet ujęła maszyna, przypominając sobie, że widziałem Nialla i to w salonie, który należał do mnie. Jednak radość szybko została zdegradowana przez myśl, że musiał oglądać mnie w takim stanie.

Próbowałem dosięgnąć przycisku, który przywołałby pielęgniarkę, ale był położony zbyt daleko. Westchnąłem ciężko, zaczynając bawić się wenflonem w moim ręku. Po jakimś czasie drzwi sali się uchyliły, a ja skłamałbym, gdybym nie przyznał, że oczekiwałem Nialla. Jednak nie mogło być tak pięknie i zamiast niego zauważyłem szatyna o irlandczykowych oczach. Usiadł tuż przy łóżku, wlepiając swój wzrok we mnie, co próbowałem ignorować.

Między nami panowała cisza, przerywana pracą maszyn. Poczułem, jak moja dłoń zostaje ściśnięta przez jakąś mniejszą i nie musiałem się domyślać, że należała do Louisa. W końcu spojrzałem w jego stronę, gdzie tylko zauważyłem oczy pełne smutku i żalu oraz usta, które zaczynały układać się w grymas szlochu.

- Dlaczego to zrobiłeś, Zayn? Myślałeś wtedy, jak ja się poczuję albo twoja rodzina, gdy się o tym dowiemy? Albo zapytam inaczej. Czy ty w ogóle myślałeś?

- Lou, przestań. Potrzebowałem czegoś przeciwbólowego.

- Nie miesza się lekarstw z alkoholem! Nawet takich - warknął, patrząc na mnie z wyrzutem.

Posłałem mu lekki uśmiech, który musiał odwzajemnić. Zawsze to robił. Nie było sytuacji, w której by tak nie było.

W końcu ścisnąłem również i jego palce, które owinął wokół moich. Wyobrażałem sobie Nialla, trzymającego je dokładnie tak samo jak Louis. Prychnąłem w duchu, zauważając, że był on moją obsesją. Wszędzie się go dopatrywałem.

- On był w moim mieszkaniu, Lou..

- Co ty mówisz, Zayn? To ja cię znalazłem.. Martwisz mnie.

Spuściłem wzrok na nogi, które były schowane pod kołdrą. Czułem się beznadziejnie, że nawet w takiej chwili jak tamta mój mózg mnie oszukał. A może tak naprawdę to umierałem i przypomniałem sobie bliskie osoby, które odegrały jakąś rolę w moim nędznym życiu, aby chociaż ten ułamek życia był miłym i przyjemnym?

Mimo wszystko żałowałem, że przeżyłem. Gdybym umarł, nie musiałbym męczyć się z poczuciem winy, które mnie wykańczało. To przez nie zacząłem pić i palić, co doprowadziło mnie do tego miejsca.

Syknąłem, gdy poczułem, że ból, jaki odczuwałem z początku jako niewielki, nieinwazyjny, zaczął się nasilać. Nie umknęło to uwadze Louisa, który natychmiast wyszedł po pielęgniarkę, która podałaby mi lek przeciwbólowy.

Po zaledwie kilku sekundach drzwi mojego pokoju ponownie się otworzyły, przez co bardzo się zdziwiłem, bo od kiedy służba zdrowia tak szybko interweniuje.

Spojrzałem w stronę drzwi i zauważyłem kogoś zupełnie innego niż Louis. Próbowałem się uśmiechnąć, bo mimo wszystko moje serce zabiło szybciej. Podszedł bliżej, całując moje czoło i przyglądając mi się przenikliwie. Nie chciałem widzieć tego spojrzenia. Było przepełnione żalem i wyrzutami.

- Dlaczego?

- Przepraszam, Liam.

♡♡♡
Jak bardzo do przewidzenia było to, że Zayna nie odwiedzi Ni?😂

Eighteen • Ziall✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz